„Lex Szyszko” będzie przypudrowane. Zgody na wycinkę i obligatoryjne nasadzenia nie wrócą. Właściciel działki, na której zostały ścięte drzewa, nie będzie mógł sprzedać jej deweloperowi przez pięć lat, a posiadacz historycznego ogrodu lub alei nie będzie mógł historycznych roślin wyciąć.
– Poprawka (…) uniemożliwi (…) wykorzystywanie tej ustawy, które rzeczywiście miało miejsce ostatnio, czyli wycinanie drzew w jakiś większych zespołach po to, żeby w sposób bardzo prosty tworzyć podstawy dla inwestycji, żeby omijać ograniczenia, których istnienie jest racjonalne – mówił parę dni temu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. – Błąd w ustawie zostanie naprawiony – zapewnił.
Wystarczył niecały tydzień, by pojawiły się dwie inicjatywy wprowadzające obietnicę Kaczyńskiego do obiegu prawnego
– Nowelizacją uszczelniamy ten system. Proponujemy, żeby wszystkie osoby, które będą chciały dokonać wycięcia drzew, czy krzewów na swojej nieruchomości, uprzednio dokonały zgłoszenia do organów gminy, samorządu, że takie działania zamierzają podjąć. To będzie proste zgłoszenie, uproszczone. Będzie trzeba podać tylko numer działki, na której będą prowadzone prace wycinkowe, czego będą dotyczyły i kiedy zostaną przeprowadzone – powiedział poseł PiS Wojciech Skurkiewicz, przedstawiając złożony przed kilkoma dniami w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody .
– Dodatkowo wprowadzamy zapis, że jeżeli na danej nieruchomości zostaną usunięte drzewa, czy krzewy właściciel nie będzie mógł zbyć tej nieruchomości na potrzeby innego podmiotu, chociażby prowadzącego działalność gospodarczą, na przykład deweloperowi, przez okres pięciu lat – kontynuował opowieść o nowelizacji poseł PiS.
– Wprowadzamy kary administracyjne. Jeżeli osoba, która nie dotrzyma 5-letniego terminu, wtedy ustala się wysokość dwukrotnej opłaty za usunięcie drzewa, które są opisane w dotychczasowych przepisach – postraszył Skurkiewicz.
– Pozostawiamy możliwość decydowania właścicielowi nieruchomości gruntu, co do tego, czy chce ze swojego terenu działki, usunąć drzewa czy krzewy. Może dysponować swoją nieruchomością w dowolny sposób – uspokoił poseł PiS obawiające się o utratę pracy firmy ścinające drzewa.
Prawnicy już teraz widzą pierwsze błędy nowelizacji, jak choćby to, że działka z wyciętymi drzewami może nie zostać sprzedana deweloperowi wprost. Najpierw zostanie np. w formie darowizny przekazana komukolwiek. I dopiero ten ją sprzeda. Analitycy obiecują, że po głębszym zbadaniu projektu, takich „kwiatków” pojawi się więcej.
O innej formie ochrony drzew i krzewów mówi też przyjęta we wtorek przez rząd nowelizacja ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.
– Całkowita ochrona zieleni na terenach zabytkowych, w tym zabytkowych parków, ogrodów, cmentarzy i innych form zieleni na obszarach wpisanych do rejestru zabytków – to cele tej właśnie nowelizacji zdaniem wnioskodawcy czyli wicepremiera Glińskiego
Nowelizacja usprawnia też procedurę uzyskiwania pozwolenia na usunięcie drzew i krzewów. „Niezależnie od tego, czy teren jest własnością prywatną, wymagane będzie jedno pozwolenie wojewódzkiego konserwatora zabytków, zamiast dotychczasowych dwóch, wynikających z odmiennych ustaw” – można przeczytać w informacji ministerstwa.
Trzeba dodać, że ustawa Szyszki, również chroniła zabytkową roślinność. I jeżeli ta, gdzieś w czasie ostatnich wyrębów została ścięta, to sprawą powinny zająć się organa ścigania. Nowelizacja Glińskiego jest zatem w dużym stopniu robiona pod publiczkę, bo jedynie potwierdza to, co i tak w prawie istniało.