Anna Streżyńska, szefowa resortu cyfryzacji, stanęła w obronie polskich nacjonalistów, których profile zostały usunięte z Facebooka za szerzenie mowy nienawiści. Minister twierdzi, ze portal nie miał prawa dokonywać cenzury prewencyjnej.
Streżyńska była gościem Radia Zet. Rozmowa dotyczyła jej interwencji u władz Facebooka w sprawie usunięcia profili polskich organizacji nacjonalistycznych. Streżyńska rozmawiała w tej sprawie z szefostwem lokalnego oddziału portalu. Podczas tej rozmowy przekazała swoje zaniepokojenie działaniami, które jej zdaniem noszą znamiona cenzury prewencyjnej. – Mamy konstytucyjne prawo wyrażania swoich poglądów – zauważyła Streżyńska. Wyznała też, że próbowała wytłumaczyć władzom Facebooka, że symbole takie jak Falanga są nad Wisłą legalne i zarejestrowane, podobnie jak organizacje odpowiedzialne za Marsz Niepodległości. – Mark Zuckerberg nie ma prawa nie życzyć sobie znaku Falangi i wielu innych znaków, które są legalne w poszczególnych krajach – stwierdziła minister cyfryzacji.
Streżyńska nie odniosła się jednak do podstawowego zarzutu wobec nacjonalistów, czyli szerzeniu mowy nienawiści, która nagminnie pojawiała się na usuniętych stronach. Był to przekaz zawierający nieprawdziwe informacje na temat uchodźców, który miał na celu wzbudzenie niechęci do „obcych” w polskim społeczeństwie. Facebook wcześniej kilka razy usuwał takie treści z fanpejdży nacjonalistów. Na stronie Marszu Niepodległości chwalono również ugrupowania nacjonalistyczne i neonazistowskie jak włoska Forza Nuova czy grecki Złoty Świt.
Usunięcie profili organizacji nacjonalistycznych i ich liderów z Facebooka jest efektem realizacji postanowień porozumienia podpisanego kilka miesięcy temu przez przedstawicieli Komisji Europejskiej oraz władz największych sieci społecznościowych: Twittera, Google’a oraz Facebooka. Firmy zobowiązały się do podjęcia bardziej zdecydowanych działań na rzecz ograniczenia mowy nienawiści. Brukseli zależało na takim pakcie z uwagi na narastającą falę ksenofobicznej przemocy i antymigranckich nastrojów na Starym Kontynencie.
Nacjonaliści próbowali nastraszyć społecznościowego giganta organizując pod siedzibą jego polskiego oddziału demonstracje. Na wydarzeniu, które odbyło się 5 listopada na rondzie ONZ w Warszawie zjawiło się zaledwie kilkadziesiąt osób.