Protest rodziców niepełnosprawnych dzieci w Sejmie trwa. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska nie zdołała ich przekonać, by opuścili budynek i pojechali na rozmowy gdzie indziej. – Dla nas nie jest pani osobą decyzyjną – usłyszała w odpowiedzi.
Wczoraj rodzice niepełnosprawnych dzieci pojawili się w Sejmie i poinformowali, że odwieszają protest, jaki prowadzili w 2014 r. w tym samym miejscu. Mają dwa postulaty – wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób powyżej 18. roku życia, w stałej kwocie 500 zł bez względu na dochód rodziny oraz podwyższenie renty socjalnej najpierw do poziomu najniższej renty przewidzianej dla niezdolnych do pracy, a następnie do poziomu minimum socjalnego (a więc docelowo do 1134 zł). Chcą również rozmawiać o tych sprawach osobiście z premierem Mateuszem Morawieckim oraz z Jarosławem Kaczyńskim, który, jak stwierdzili, jest osobą realnie podejmującą decyzje.
Zamiast nich w Sejmie pojawiła się minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska razem z wiceministrem Krzysztofem Michałkiewiczem, pełnomocnikiem rządu ds. osób niepełnosprawnych. Spotkanie nie przebiegło w pozytywnej atmosferze. Wiceminister przekonywał rodziców, że rząd wciela w życie szereg ich postulatów – nie pozwolono mu jednak dokończyć. Rodzice pytali w szczególności, dlaczego PiS nie zdecydował się na wypłacanie kwoty 500+ rodzicom niepełnosprawnych dzieci także po ukończeniu przez nie 18 lat, skoro wiadomo, że i tak pozostają niesamodzielne.
Rafalska natomiast usłyszała od liderującej rodzicom Iwony Hartwich, że „nie jest osobą decyzyjną”, a to z takimi rodzice chcą rozmawiać. I to w Sejmie, a nie, jak sugerowała minister, w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”. Protestujący nie ulegli namowom, by opuścić prestiżowy gmach i udać się w mniej rozpoznawalne miejsce. Rafalskiej pozostało jedynie zapewniać, że jej ministerstwo naprawdę przygotowuje dla premiera propozycje rozwiązań w obszarze polityki społecznej, a dla osób niepełnosprawnych szykowana jest kompleksowa strategia.
– Nie jesteśmy ani przeciwko 4 tys. zł z ustawy „Za życiem”, ani przeciw 500 plus. Tylko nie o to chodzi. Wymknęła się wam pomoc dla tych dorosłych osób. Musimy to szybko naprawić, bo z tymi samymi postulatami staliśmy na ulicy już 12 lat temu – tłumaczyła minister Iwona Hartwich, jak podaje „Gazeta Wyborcza”. – W tej chwili, w wieku 47 lat, gdybym chciała przejść emeryturę, moje świadczenie wynosiłoby 54 złote. W wieku 60 lat będę miała 100 złotych miesięcznie i będę wrakiem człowieka. Jak będę miała za to utrzymać siebie i syna? – pytała inna matka.
Inni protestujący dodawali, że są gotowi przerwać strajk już po zrealizowaniu pierwszego postulatu – dotyczącego dodatku rehabilitacyjnego. Przypominali, że gdy PiS naprawdę na czymś zależy, stosowna ustawa jest przegłosowywana nawet w ciągu doby.
Tymczasem posłanka Nowoczesnej Monika Rosa napisała na Twitterze, że do Sejmu przestano do odwołania wpuszczać gości i że najprawdopodobniej ma to zapobiec dołączaniu kolejnych osób do protestu rodziców.
Sejm zamknięty. Nie wpuszczają nikogo z gości do odwołania. Ze względu na strajk. Boją się. Że będzie Was jeszcze więcej! #wspieramystrajkRON #StrajkOkupacyjnyRON pic.twitter.com/rmeh0Gg3dh
— Monika Rosa (@moanrosa) 19 kwietnia 2018
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
solidaruchy ogrodzenie wam potrzebne bo ta chołota niewdzięczna ciągle chce
Najbardziej mi się podobało, jak to Rafalska mówiła, że rozumie, że współczuje i tym bogobojne głodne kawałki. I były to właśnie głodne kawałki.