Miarka się przebrała. Lekarze-rezydenci nie mają już żadnych wątpliwości – minister Szumowski nie zamierza wywiązać się  z obietnicy spełnienia ich postulatów. Taka deklaracja ministra zakończyła ich strajk w styczniu. Reakcja na niedotrzymanie słowa może być tylko jedna – reaktywacja protestów.

– Spotkałem się z ministrem pod koniec stycznia. Spotkanie przebiegło w dobrej atmosferze, rozumiał nasze postulaty, przychylał się do naszych opinii. Powiedział wtedy: „Panie doktorze, spotkamy się po pierwszym czytaniu ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej i wtedy porozmawiamy konkretnie” – opowiada w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” dr Tomasz Dybek, fizjoterapeuta, szef Porozumienia Zawodów Medycznych. – Pierwsze czytanie odbyło się 7 lutego, w międzyczasie się przypominałem. Ale do spotkania do dziś nie doszło.

Minister Szumowski pół roku później postulatów lekarzy już nawet nie pamięta. W akcie rozbrajającej szczerości przyznał, że nie wie, dlaczego rezydenci mają do niego pretensje i zamierzają znów protestować. – Nie znam postulatów PZM – przeciw jakim konkretnie elementom protest jest organizowany. Rozmawiałem z PZM, tak jak i z większością związków zawodowych i grupami zawodowymi. Z doniesień medialnych wynika, że protestują w sprawie podniesienia nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB nie w 2024 r., ale w ciągu trzech lat – powiedział w czwartek szef resortu zdrowia.

Tymczasem młodzi medycy protestują z innych powodów. Chodzi im zarówno o niespełnienie przez stronę rządową warunków styczniowego porozumienia. (O tym jak minister oszukał rezydentów pisaliśmy tutaj), jak również o postępujący chaos i niebezpieczną dla pacjentów ogólną dezorganizację publicznej opieki zdrowotnej w Polsce.

– To pacjenci zostali oszukani. Mieli mieć m.in. lepszy dostęp do diagnostyki obrazowej, a tymczasem kolejki się wydłużyły. Średni czas oczekiwania wynosi 120 dni – mówiła na konferencji prasowej Matylda Kłudkowska z Porozumienia Zawodów Medycznych. Dodała, że dotyczy to przede wszystkim onkologii. – Pacjenci nie mogą czekać – podkreśliła.

Zarzuty rezydentów wydają się zasadne.

Z opublikowanego w środę. Jak wynika z raportu „Barometr WHC”, czas oczekiwania na gwarantowane świadczenia zdrowotne wydłużył się znacznie za rządów „dobrej zmiany”. Jeszcze w 2012 roku  wynosił 2,2 miesiąca,  rok temu – 3,1, a obecnie pacjenci czekają na zabieg średnio już ponad cztery miesiące. Najgorzej jest  w endokrynologii i otolaryngologii – tam czeka się więcej niż pięć miesięcy.

W piątek pod hasłem „Czujemy się oszukani” protestowali lekarze m.in. z Poznania, Krakowa, Bydgoszczy czy Szczecina. Łącznie protesty objęły ponad 200 szpitali. Wczoraj ponad 200 pracowników uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu ustawiło się pod placówką. Wszyscy byli ubrani na czarno.

>

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…