Ministerstwu Sprawiedliwości nie podoba się organizacja udzielająca wszechstronnej pomocy kobietom, które doświadczyły przemocy, walczą o godne życie i traktowanie. Centrum Praw Kobiet nie dostanie państwowych pieniędzy, bo … pomaga tylko kobietom.
Działalność oddziałów Centrum Praw Kobiet w Warszawie, Łodzi i Gdańsku finansowało przede wszystkim Ministerstwo Sprawiedliwości poprzez swój Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Teraz, gdy resortem kieruje Zbigniew Ziobro, fundusze się skończyły. Złożone w końcu ubiegłego roku wnioski wszystkich trzech lokalnych placówek spotkały się z odmową udzielenia pomocy. Ministerstwo stwierdziło, że jego priorytetem jest „pomoc kompleksowa”, a Centrum Praw Kobiet takowej nie udziela, lecz… zawęża swoją działalność do określonej grupy.
– Uczymy je [kobiety – przyp. AR], że mają o siebie walczyć, mają być mocne. Przychodzą tu, bo czują się bezpiecznie. Czują, że ich życie nabiera sensu. A teraz może się okazać, że pewnego dnia zastaną zamknięte drzwi – powiedziała „Gazecie Wyborczej” jedna z wolontariuszek pracujących dla oddziału Centrum w Łodzi. Od stycznia wszystkie związane z tą placówką obrończynie praw człowieka, w tym psycholożki i prawniczki, pracują bez wynagrodzenia. Oddział ciągle jest otwarty codziennie, udzielające pomocy ekspertki dyżurują po kilka godzin dziennie. Aby nie stracić siedziby i móc dalej organizować spotkania grupy wsparcia z psychoterapeutką dla ofiar przemocy, Centrum zaapelowało o wsparcie w internecie. Po stronie organizacji zamierza stanąć również Rzecznik Praw Obywatelskich.
– Jeżeli projekt jest skierowany do ofiar przemocy w rodzinie, to jest oczywiste, biorąc pod uwagę statystyki, że działania powinny być skierowane do kobiet – skomentowała Sylwia Spurek, zastępczyni RPO do spraw Równego Traktowania i zapowiedziała, że rzecznik przeanalizuje sprawę, jeśli tylko Centrum się do niego zwróci.