Adam Andruszkiewicz w marcu 2016 roku z cynicznym uśmieszkiem pozostał do zdjęcia pod chatą w skansenie Sioło Budy, w którym przewodnikami są Maria i Sergiusz Niczyporuk. Sytuacja miała miejsce w Hajnówce tuż po marszu na cześć Romualda Rajsa ps. „Bury”, tego samego, który dokładnie 60 lat wcześniej spalił taką chatę, a wraz z nią rodzinę Niczyporuka. Andruszkiewicz z kolegami z Młodzieży Wszechpolskiej i ONR przekonywali i przekonują nadal, że „Bury” to bohater, nie ludobójca. Za tamto zdjęcie i obrzydliwy uśmiech nie przeprosił nigdy.

W październiku 1997 roku Paweł M. ps. „Misiek” był jednym z widzów na stadionie przy ul. Reymonta w Krakowie podczas meczu Wisły Kraków z AC Parma. Emocje buzowały. Może nawet trochę za bardzo, bo  pewnym momencie wyjął z kieszeni nóż typu „motyl” i cisnął nim na płytę boiska. Piłkarz włoskiej drużyny, Dino Baggio dostał w głowę. O skandalicznym wydarzeniu głośno było w całej Europie. Dzięki spontanicznej inicjatywie swojego fana Wisła Kraków została wykluczona z europejskich rozgrywek.

Dzisiaj Adam Andruszkiewicz nie stoi już pod chatą na Podlasiu, ani też nie bawi się na koncertach zespołu neonazistowskiego zespołu Nordica, jak to kiedyś bywało. Dziś poseł Andruszkiewicz stoi u boku premiera Mateusza Morawieckiego – jako sekretarz stanu w ministerstwie cyfryzacji. Podobno szef rządu sam wyszedł z pomysłem zaproszenia 28-letniego nacjonalisty do swojego gabinetu, Młody, ambitny, a do tego prawdziwa fejsbukowa bestia. W ostatnim roku tylko Robert Biedroń i Patryk Jaki zanotowali większy przyrost subskrybentów. Niedawny współorganizator Marszu Niepodległości będzie mieć dostęp do danych osobowych milionów Polaków, a także zostanie emisariuszem rządu polskiego w kontaktach z Facebookiem.

Równie spektakularnie potoczyła się kariera Pawła M.  W 2015 roku roku prezes Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków Ludwik Miętta-Mikołajewicz zaprosił „Miśka” i jego kolegów do współrządzenia klubem. Wisłę opuścił właśnie potężny sponsor – kapitalista Bogusław Cupiał, a osierocone kierownictwo nie miało żadnego pomysłu na przyszłość klubu. Postanowiło więc podzielić się władzą z Sharksami, czyli zorganizowaną grupą przestępczą, wiodącą prym na trybunach. W ten sposób Miętta-Mikołajewicz chciał uniknąć gniewu stadionowych bandytów po niechybnym regresie sportowej jakości. „Misiek” został więc szarą eminencją krakowskiej legendy, jego kompan Damian Dukat w styczniu 2016 został członkiem zarządu klubu.

Miętta-Mikołajewicz przez kolejne trzy lata powtarzał o „resocjalizacji” i „trudnym człowieku”, który jedna z czasem wyszedł na porządnego obywatela. Zapewne sam w te bzdety nie wierzył, jednak jako alibi dla tworzenia spóły z gangusami brzmiało to nieźle. „Misiek” w tym czasie rozwijał swoją w mieście przestępczą działalność, a w klubie urządził sobie magazynek, a także siłownie, czyli formę legalu, która przynosiła mu spore zyski. Twarz sympatycznego staruszka, Miętta-Mikołajewicz, prezesa już tylko honorowego, posłużyła „Miśkowi”  jako użyteczna zasłona dla gangsterskiego biznesu.

paypal

Wobec Adama Andruszkiewicza gest prezesa Miętty-Mikołajewicza – wyniesienie patologii na salony – został wykonany już drugi raz. Najpierw, w 2015 roku Paweł Kukiz uczynił go jedyną na podlaskiej liście do Sejmu. Padły wtedy słowa o „patriotyzmie” i „poświęceniu”. Były prezes Młodzieży Wszechpolskiej uzyskał mandat, a podczas swojej parlamentarnej kariery wsławił się m.in. wyłudzeniem z sejmowej kasy 40 tys. złotych w ramach ryczałtu za paliwo, co oburzyło nawet Kukiza, bo Andruszkiewicz nie posiada nawet prawa jazdy. O „patriocie” głośno było również przy okazji afery z fałszowaniem podpisów przed wyborami samorządowymi w 2014 roku, czego miała się dopuścić kierowana przez Andruszkiewicza Młodzież Wszechpolska.  Szczęśliwie dla późniejszego posła białostoccy śledczy zagubili akta z kluczowymi dla sprawy zeznaniami świadków. O tym wszystkim wiedział z pewnością doskonale Mateusz Morawiecki. Wiedziała również Ewa Stankiewicz, prawicowa dziennikarska, donna smoleńska i moralne sumienie „dobrej zmiany”, która dzisiaj na Twitterze nazwała nominację Andruszkiewicza „świetną decyzją dla Państwa i wspólnoty narodowej”. Posła obwieściła zaś „jednym z najuczciwszych” i złożyła serdeczne gratulacje.

Misiek i jego Sharksi podczas swojej przygody w Wiśle Kraków zajmowali się głównie wyprowadzeniem pieniędzy klubu, który podobno kochali ponad wszystko, a który przeżywał poważne finansowe tarapaty. Na ile dokładnie swoją miłość orżnęli? Dziennikarz Szymon Jadczak mówi o kwocie od kilku do kilkunastu milionów złotych. „Klub został opleciony siecią Sharksów, ich żon, konkubin i kolegów. Byli wszędzie – w księgowości, kasach, dziale sportowym, mieli podpisane umowy z klubem na przeróżne usługi. Każdy potencjalny inwestor, gdy bliżej przyjrzał się klubowi, uciekał na widok tego gangsterskiego eldorado. A jak nie uciekał sam, to Sharksi groźbami sami go przeganiali” – czytamy w tekście na portalu Weszło.  Obecnie Wisła Kraków jest bankrutem, zadłużonym wobec miasta i własnych piłkarzy.

Mafijnego klubu nie chce przejąć nikt. Można więc powiedzieć, że „Misiek” w 20. rocznicę rzutu w głowę Dino Baggio, zadał swojemu klubowi kolejny cios. Możliwe, że tym razem śmiertelny. Obecnie przebywa w areszcie, gdzie trafił w związku z podejrzeniem przewodzenia grupie przestępczej i handlu narkotykami. 

Adam Andruszkiewicz wykiwał swoją ojczyznę tylko na 40 tysięcy złotych, jednak drzwi do wielkiej polityki dopiero stanęły przed nim otworem. Czy ma potencjał by stać się dla rządu, tym kim „Misiek” był dla Wisły Kraków? Nawet jeśli nie, to z pewnością z czasem stanie się dla Morawieckiego poważnym problemem wizerunkowym, a „dobra zmiana”  już teraz ma problem z przekonaniem do siebie wyborów umiarkowano-centrowych. Zamysłem tego ruchu jest pewnie stworzenie bardziej radykalnego skrzydła partii – zabezpieczenie prawej flanki.  Tam jednak lada chwila do gry dołączy tworzona przez Marka Jakubiaka ekstremistyczna federacja, a więc wątpliwe czy wyborcy zorientowani na skrajną prawicę będą głosować na PiS tylko dlatego, że Morawiecki przyjął na pokład nacjonalistycznego karierowicza.

 

 

 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…