Na kanwie tego, co się działo wokół legendarnego prałata „od św. Brygidy” w kultowym mieście Gdańsku (kolebce mitycznej panny „S”), wszystkich słów i oświadczeń, jakie padły ze strony tzw. Autorytetów i herosów pierwszej „Solidarności” na temat jego pedofilskich skłonności i czynów, chciałby tylko zapytać: gdzie byliście do tej pory, hipokryci? Coście w tej konkretnej sprawie zrobili? Kogo żeście zawiadomili? Czy Jan Paweł II, tak przez was umiłowany, mający takie świetne kontakty z krajem rodzinnym i tak olbrzymi wpływ na lokalny Kościół, poznał wstrząsające zeznania ludzi, którzy twierdzą, iż zostali przez prałata w straszny sposób skrzywdzeni? Przecież od zawsze powołujecie się na wyższość moralną, etyczną wzniosłość, prawość i najwyższe standardy.
„Ksiądz Jankowski był pedofilem i o tym wszyscy wiemy” – mówi w wywiadzie prof. Andrzej Friszke, onegdaj członek kolegium IPN i jeden z hagiografów „Solidarności”. Dodał też, że „Abp Głódź zablokował możliwość dochodzenia prawdy na drodze sądowej”. Dobrze, ale czy sam profesor, przecież też Autorytet, znacząca postać na medialnym firmamencie, coś przedsiębrał, aby przeciwstawić się zmowie milczenia wokół zbrodni? Czy poinformował choćby organy ścigania i sprawiedliwości?
Inna legendarna postać „Solidarności”, Bogdan Borusewicz, wielokrotny poseł i senator, współtwórca systemu III RP, dziś tłumaczy, że „Jankowski nakręcał konflikt Wałęsy z Walentynowicz jako agent SB”. Przekonuje, że ksiądz Jankowski mógł na niego donosić. A szczytem zakłamania jest wpis na FB Lecha Wałęsy, który po prostu dezawuuje i zeznania ofiar, i bardziej szczere wypowiedzi towarzyszy broni: „ To co słyszę dziś na temat zachowań ks. Jankowskiego jest nieprawdopodobne” . Były prezydent jednocześnie podkreśla, z charakterystyczną dla siebie dezynwolturą, że ks. Jankowski „wszystko robił dla Polski oraz dla wolności”.
Ciszej nad tą trumną, herosi panny „S”. Wiedzieliście, a nie powiedzieliście. Znaliście prawdę, ale kultywowaliście medialnie roztaczane opary absurdów i irracjonalnych mitów, tonąc w kadzidłach hipokryzji. Dla swoich bohaterów macie wyrozumiałość, wybaczycie im każdą słabość, nawet przestępczą, każdą niegodziwość. Za to dla politycznych oponentów czy łagodnych choćby krytyków mieliście i macie zawsze napomnienia, surowe oceny i wskazania, aby klęczeli „na grochu” po kątach historii.
„Moralnym zwycięzcą jest ten, komu przeciwnik przetrąci nogę” (Dobry Wojak Szwejk). W opisywanym wypadku, nogę przetrącił sobie sam zwycięzca. Zwłaszcza w tak uwielbianym przez siebie wymiarze etyczno-moralnym.