Ostatni rok to z pewnością rok ogromnych zmian i reform. Nowa władza robi wszystko, żeby rządzić zupełnie inaczej od poprzedniej – czy to zmiana na lepsze? Postanowiliśmy ocenić pracę poszczególnych ministerstw.

Wicepremier Piotr Gliński, fot. wikimedia comons
Wicepremier Piotr Gliński, fot. wikimedia comons
1.Ministerstwo Kultury – Piotr Gliński

Ocena: 3/10

Piotr Gliński swoje rządy w ministerstwie kultury rozpoczął w najgorszym stylu. Polityk, który od lat cieszył się opinią niezależnego i opanowanego,  w ciągu kilku tygodni zapracował na miano jednego z najbardziej nieprzyjemnych członków ekipy Kaczyńskiego. Arogancja, którą zaprezentował podczas występu w TVP, kiedy bezceremonialnie rugał dziennikarkę za „niewłaściwe” pytania i sposób prowadzenia wywiadu, była w zasadzie pierwszym zwiastunem „dobrej zmiany” w mediach. Równie szybko udało mu się popaść w konflikt ze środowiskiem ludzi kultury i artystów. Kiedy katoliccy fanatycy domagali się wycofania z wrocławskiego Teatru Polskiego sztuki „Dziewczyna i Śmierć”, Gliński uznał, że uczucia religijnych fundamentalistów są ważniejsze od wolności afirmacji artystycznej. W oficjalnym liście domagał się natychmiastowego zaprzestania pokazywania przedstawienia. Wkrótce potem zakomunikował, że resort kultury zabierze się za promowanie kultury patriotycznej i narodowej oraz pamięci o wielkich rodakach i przeszłych wydarzeniach. W zamyśle miał to być początek kontrrewolucji, która obali panoszące się w kulturze lewactwo. Pierwsze działania na tym polu były jednak komiczne. Gliński ogłosił konkurs stypendialny na najlepszy film z historii polski. Resort wziął się również za wspieranie kultu „Żołnierzy Wyklętych”. Postępowała też centralizacja nadzoru nad regionalnymi instytucjami kultury i jawna ideologizacja takich placówek. Gliński w porę się jednak opamiętał, widząc, że wejście na wojenną ścieżkę przeciwko coraz lepiej zorganizowanej i potrafiącej stawiać opór grupie, jaką są ludzie kultury i artyści, może się dla niego zakończyć katastrofą. Minister pozwala więc na pewien ograniczony pluralizm, zaprzestał też agresywnych działań cenzorskich. Grzechem jego resortu jest również opieszałość. Nadal nie doczekaliśmy się uregulowania finansowania NGO-sów czy nowelizacji ustawy o działalności kulturalnej. Leży też projekt ratowania bibliotek i domów kultury. Dobrze natomiast wygląda realizacja 1 proc. PKB na kulturę, wywalczonego przez oddolne ruchy za rządów PO. Gliński finansowania na tym poziomie obiecał zachować i wszystko wskazuje na to, że słowa dotrzyma. Podsumowując: Gliński zaczął tak fatalnie, że potem musiało być już tylko lepiej. I faktycznie – poprawa nastąpiła ale powiedzmy sobie uczciwie – nieznaczna. Ministerstwo Kultury jest obecnie kompletnie podporządkowane ideologicznej ofensywie „dobrej zmiany”. Gliński nie zasłużył na wyższą ocenę niż 3 na 10.

Minister Nauki, fot. wikimedia commons
Minister Nauki, fot. wikimedia commons
2.Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego – Jarosław Gowin

Ocena: 3/10

Minister Jarosław Gowin więcej zapowiadał, niż naprawdę zrobił, ale to, co mówił, wystarczy, by się martwić. Klucz do uzdrowienia polskiej nauki ma ściśle liberalny: przez walkę z biurokracją i współpracę z biznesem. Pierwsza propozycja wzbudziła umiarkowany entuzjazm; pracownicy naukowi nie od dziś skarżą się na to, że obowiązek sporządzania szczegółowej dokumentacji pracy pochłania czas na badania i/lub dydaktykę. Dalej już gorzej: w wizji Gowina „współpraca” z biznesem to właściwie podporządkowanie się jego oczekiwaniom, dopuszczenie pracodawców do decydowania o programach kształcenia i budżecie uczelni, zupełnie jakby posiadanie własnej firmy dawało z automatu bezbłędne rozeznanie w tym, jakie badania naukowe są wartościowe. Gowin odkurzył i zradykalizował pomysł PO, by wyznaczyć nie więcej niż 10 „okrętów flagowych” nauki i skierować na nie gros publicznych pieniędzy, bo tak będzie dobrze dla pracodawców. W efekcie wzmocnią się ci, którzy są już silni, a dalsze funkcjonowanie mniejszych uczelni zostanie poważnie utrudnione. Państwo zainwestuje w spełnianie doraźnych pomysłów pracodawców, bo przecież liczy się tylko to, co się sprzeda na rynku – i zasadniczo tyle w temacie wspierania humanistyki i innych dziedzin, których badania trudno natychmiast przeliczyć na zysk. Ważne są jeszcze rankingi – po to, by UW i UJ przesunęły się nieco w górę, Gowin poświęci mniejsze uczelnie. Nieważne, że są w swoich miastach ważnymi pracodawcami i animatorami kultury. To też się nie sprzedaje.

Agatha Rosenberg
Minister i wicepremier Mateusz Morawiecki / zrzut ekrany youtube.com
Minister i wicepremier Mateusz Morawiecki / zrzut ekrany youtube.com
3. Ministerstwo Finansów – Paweł Szałamacha/Mateusz Morawiecki

Ocena: 3/10

Ma już drugiego ministra. Pierwszym był Paweł Szałamacha. Wsławił się wprowadzeniem podatku bankowego, z którego pożytki dla budżetu są trzykrotnie mniejsze od założonych i który, wbrew obietnicom, nie jest płacony z zysków banków, ale z podniesienia przez nie opłat dla klientów. Wiadomo to stąd, że opłaty w bankach wzrosły, podatek jest odprowadzany, a zysk banksterów jest wyższy niż rok temu. Na szczęście dla kupujących Komisja Europejska uniemożliwiła Szałamasze wprowadzenie podatku sklepowego. Zyskom sieci handlowych by nie zaszkodził, ale kieszeniom najuboższych konsumentów, owszem.

Teraz Ministrem Finansów jest wicepremier Mateusz Morawiecki, który z kolei od paru miesięcy zapowiada to co jego poprzednik i imiennik z PO nazwiskiem Szczurek – superpodatek łączący w sobie PIT i składki na ZUS i NFZ. Nad podatkiem pracują w ministerstwie dziesiątki osób i projekt (który zlikwidowałby np. umowy śmieciowe) jest już niemal gotowy. Ale może wylądować w koszu – jak mawia Beata Szydło, „to jeszcze nie jest przesądzone”.

Tadeusz Jasiński
Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa/wikimedia commons
Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa/wikimedia commons
4. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa – Andrzej Adamczyk

Ocena: 4/10

Prace tego resortu to przede wszystkim jeden z sztandarowych programów Prawa i Sprawiedliwości, czyli „Mieszkanie+”. To, co trzeba PiS-owi i ministrowi Adamowi Adamczykowi, to że jego partia wreszcie postawiła prawdziwą diagnozę sytuacji mieszkaniowej w Polsce – jest naprawdę źle i potrzebne są szeroko zakrojone działania, finansowane przez państwo i korzystające z jego zasobów, żeby w kraju było gdzie żyć. Program zakłada budowę mieszkań czynszowych na terenach należących do Skarbu Państwa, co wydaje się świetnym pomysłem. Jednak już na poziomie rozwiązań okazuje się, że nie jest tak różowo – „Mieszkanie+” to pieśń przyszłości, jego realizacja została w zasadzie odłożona na następną kadencję, niepokoi także przekonanie, dość zresztą charakterystyczne dla tego rządu, że tego typu projekt można realizować „niemal bezkosztowo”. Adamczyk pozostaje głuchy na krytykę, według której same domy postawione w polu nie wystarczą – konieczna jest infrastruktura; drogi, szkoły, przedszkola, sklepy spożywcze. Minimalne są także kwoty przeznaczone na budownictwo komunalne i socjalne, którego obecnie dramatycznie brakuje. Co więcej, pierwszym elementem programu, jaki ma zostać wprowadzony w życie, jest ograniczenie ochrony praw lokatorów – szczególnie chronione grupy, takie jak osoby z niepełnosprawnością, kobiety w ciąży czy seniorzy, nie będą mieć automatycznego prawa do lokalu socjalnego i będzie ich można wyrzucać „na bruk na raty”. Dla ministra Adamczyk idzie zatem mocna czwórka.

Justyna Samolińska
Witold Bańka, minister sportu i turystyki/wikimedia commons
Witold Bańka, minister sportu i turystyki/wikimedia commons
5. Ministerstwo Sportu i Turystyki – Witold Bańka

Ocena: 3/10

Mierzy swe osiągnięcia medalami na tegorocznej olimpiadzie i bramkami kopaczy piłki. Z tego punktu widzenia jest co najmniej nieźle. Nas jednak interesuje, co ministerstwo sportu zrobiło, by młodzież i dzieci, szczególnie z regionów zacofanych gospodarczo i społecznie poprzez sport na najniższym poziomie kształtowała pozytywne nawyki i poprawiała kondycje i zdrowie. Z tym gorzej: najpierw odmówiono pieniędzy z budżetu na remonty wymyślonych i zbudowanych przez rząd PO „Orlików”, przerzucając wydatki na ten cel na gminy. Skutkiem będzie popadnięcie w ruinę znakomitej części z nich i nieprzydatność dla lokalnych społeczności dla uprawiania sportu. W zamian PiS proponuje swój program usportowienia powszechnego poprzez powrót do pomysłu szkolnych klubów sportowych i aktywizacji szkolnych nauczycieli WF. Jest bardzo fajny być może (nic o nim bliższego nie wiadomo) poza drobiazgiem, że do jego wprowadzenia potrzeba czasu, który zostanie bezpowrotnie utracony, jeśli chodzi o zdrowie społeczne. Za medale można dać parę punktów, za lekceważące odnoszenie się do tego, co powinno być istotą tego ministerstwa czyli popularyzacji zdrowia i sportowego trybu życia w społeczeństwie, tyle samo trzeba odjąć. Słabe 3?

Maciej Wiśniowski
Mariusz Błaszczak/twitter.com
Mariusz Błaszczak/twitter.com
6. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji – Mariusz Błaszczak

Ocena: 2/10

Ministra Błaszczaka klucz do bezpieczeństwa Polski? Nie wpuszczanie do kraju uchodźców, atakowanie KOD-u i opozycji, wspieranie nacjonalistów, a do tego dekomunizacja, konik wiceministra Jarosława Zielińskiego.

Kiedy na powtórnym pogrzebie dwójki „żołnierzy wyklętych” delegacja KOD-u została zaatakowana przez „prawdziwych patriotów”, Błaszczak zasugerował, że napastnicy mieli rację, bo sama obecność opozycji w takim miejscu była prowokacją. Bronił krewkiej uczestniczki kontrmanifestacji przeciwko Marszowi Równości w Gdańsku, wysyłając jednoznaczny sygnał, że prawidłowe poglądy polityczne dają wolną rękę choćby w atakowaniu policji. Zasada ta sprawdzała się też, gdy chwalił kiboli.

Logiczną konsekwencją był wniosek, że nie ma w Polsce zagrożeń dla bezpieczeństwa – rosnących w siłę narodowych ekstremistów Błaszczak traktuje przecież jako zjawisko pożądane. Co innego, gdyby byli uchodźcy, ale tych przecież rząd PiS po prostu nie wpuścił, dzięki temu w Polsce nie będzie terrorystów. Tylko się cieszyć.

I tylko nominacje personalne tak dobrze już nie szły.  To Błaszczak on zrobił komendantem policji insp. Zbigniewa Maja, polecił mu „zweryfikowanie” podwładnych, a potem musiał się tłumaczyć, gdy Maj bezpodstawnie zarzucił poprzednikowi nadużycia i „bizantyjski” styl pracy. To on wybrał szefa BOR-u, którego skompromitowała afera ze starą oponą w prezydenckim samochodzie. Po katastrofie smoleńskiej postawienie prezydenta w takiej sytuacji mogło ministra spraw wewnętrznych kosztować posadę – najwyraźniej jednak Jarosławowi Kaczyńskiemu podobają się inne osiągnięcia Błaszczaka. Jeszcze więc długo będziemy więc słuchać o groźnym KOD-zie i wspaniałych patriotach ze stadionów.

Agatha Rosenberg
Marek Gróbarczyk/wikimedia commons
Marek Gróbarczyk/wikimedia commons
7. Ministerstwo gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej – Marek Gróbarczyk

Ocena: 5/10

Marek Gróbarczyk ma jedną z najspokojniejszych posad w rządzie. Podobnie szefowie innych resortów zazdroszczą mu komfortu pracy. Trzeba jednak zauważyć, że Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej równie dobrze mogłoby funkcjonować w randze departamentu innego resortu. Jego kompetencje są bowiem wyjątkowo okrojone. Realną władzę nad wodami w Polsce sprawuje ministerstwo środowiska zarządzane przez Jana Szyszkę. Cele resortu Gróbarczyka mogą być zatem z łatwością storpedowane przez mającego dość silną pozycję w rządzie polityka. Czym zatem zajmuje się ekipa „wodniaków”? Flagowym projektem resortu jest usprawnienie rozwoju dróg wodnych w Polsce. Chodzi o ożywienie ruchu na Wiśle i odbudowa zawieszonego kilka lat temu transportu na Odrze. Gróbarczykowi marzy się włączenie obu rzek do międzynarodowej sieci dróg wodnych. Jakie są szanse na realizacje ambitnego planu? Według ekspertów raczej niewielkie. Otwarcie stopnia wodnego w Malczycach – planowane na przyszły rok, a budowane od lat dwudziestu – zdaniem wielu fachowców nie dojdzie do skutku. Na realizacje inwestycji potrzeba bowiem co najmniej pięciu lat. Problemem może być też kolizja kilku projektów z restrykcjami chroniącymi środowisko. Gróbarczyk jest też głównym nadzorcą projektu przekopania Mierzei Wiślanej. Rozwiązanie ma skrócić drogę do portu w Elblągu o kilkadziesiąt kilometrów, co ma podwyższyć jego rangę, zwiększyć ruch oraz rewitalizować pogrążone w marazmie miasto. Inwestycja drażni jednak Rosję, która kontroluje obecnie dostęp do jedynego przesmyku pomiędzy Morzem Bałtyckim a Zalewem Wiślanym. Przeciwni są również samorządowcy z miejscowości położonych na mierzei oraz zdecydowana większość ekologów. Bardzo więc możliwe, że spokojna dotąd posada Gróbarczyka stanie się niebawem robotą dość niewdzięczną. Na razie resort otrzymuje od nas ocenę 5.

Piotr Nowak
Krzysztof Jurgiel/wikimedia commons
Krzysztof Jurgiel/wikimedia commons
8. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi – Krzysztof Jurgiel

Ocena: 5/10

Dopłaty z Unii Europejskiej płyną szerokim strumieniem, beneficjentami 500 + są również niezamożne rodziny wiejskie, rząd zamierza podnieść minimalną emeryturę dla rolników do 1 tys. zł., mówiąc krótko resort Krzysztofa Jurgiela ma powody do zadowolenia. Jest jednak kilka problemów; rząd otworzył granicę dla taniego zboża z Ukrainy, co spowodowało spadki cen na produkcję krajową i niskie ceny skupu. Ustawa o obrocie ziemią, w założeniach ograniczająca handel nieruchomościami rolnymi jedynie do polskich rolników mocno utrudniła operacje kupna – sprzedaży gruntów rolnych, choć akt prawny przyjmowany przy akompaniamencie właściwych dla PiS-u haseł – by nie dopuścić do polskiej ziemi cudzoziemców. Ostatnimi zapowiedziami aktywności ministerstwa rolnictwa jest deklaracja Jarosława Kaczyńskiego, że jego partia jest spadkobiercą całego ruchu ludowego, co oznacza, że PiS będzie chciał obłaskawić elektorat wiejski i odebrać go PSL. To z kolei zapowiada, że rolnicy na tym skorzystają, czego im wypada życzyć. Dałbym 5 w skali od 1 do 10.

Maciej Wiśniowski
Antoni Macierewicz/wikimedia commons
Antoni Macierewicz/wikimedia commons
9. Ministerstwo Obrony Narodowej – Antoni Macierewicz

Ocena: 0/10

Jeden z najbarwniejszych resortów rządu Beaty Szydło przede wszystkim ze względu na niebanalną osobowość kierującego nim ministra. Zaczął Macierewicz nieźle – od stwierdzenia, że tarcza rakietowa, dzięki której współpraca z USA wznieść się miała na niebotyczne poziomy – nie istnieje. Wszczął i poprowadził wymianę kadr w całym wojsku konsekwentnie tępiąc wszystkich, którzy mieli jakiekolwiek związki z armią poprzedniego ustroju. Zrobił to konsekwentnie i do spodu, wprowadzając armię w dygot. Na samym początku urzędowania dokonał też rajdu na Centrum Kontrwywiadu NATO, dając świadectwo, że Polacy są nieprzewidywalni i liczyć na nich, szczególnie w sprawach tak wrażliwych jak wojskowe służby specjalne, nie należy. Potem zerwał niemal dopięty kontrakt z Francuzami na helikoptery bojowe, doprowadzając stan relacji z jednym z najważniejszych członków NATO do ruiny. Powstały jednak zręby tarczy antyrakietowej, dzięki czemu Polska stała się celem kolejnej porcji rakiet z różnymi głowicami, ale oficjalnie nazywa się to zwiększeniem bezpieczeństwa Polski. No i niemal zrealizował (projekt ustawy jest na ukończeniu) swój ukochany projekt odrębnego rodzaju sił zbrojnych czyli wojsk Obrony Terytorialnej Kraju, który nie wiadomo czym ma być: Gwardią Narodową, wojskami na specjalnych usługach pana ministra czy siłami szybkiego reagowania na wypadek niepokojów społecznych. Oficjalna wersja jest taka, że mają uczynić nasz kraj niezdobytą twierdzą lub terytorium niemożliwym do utrzymania w wypadku zajęcia przez obce wojska (wiadomo jakie, innego wroga Macierewicz nie widzi). Jeżeli do tego dodać doprowadzoną do perfekcji religię smoleńską przepychaną przy pomocy apeli smoleńskich oraz kult żołnierzy wyklętych, to mamy pełen obraz ministerstwa, które, jeżeli nie dostarczy codziennie ludziom w Polsce i za granicą porcji samo kompromitacji, to uważa taki dzień za stracony. W skali od 1 do 10 ministerstwo się nie mieści: nie przewidziano minusowej oceny.

Maciej Wiśniowski
Konstanty Radziwiłł
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł/ fot. Wikimedia Commons
10. Ministerstwo Zdrowia – Konstanty Radziwiłł

Ocena: 2/10

Konstanty Radziwiłł od roku przede wszystkim zapowiada utworzenie Narodowej Służby Zdrowia i likwidację NFZ. Zanim jednak minister-arystokrata wdroży swoją autorską wersję Obamacare, zdążył kilka rzeczy na swojej działce popsuć: unieważnił kolejną edycję rządowego programu in vitro (na rzecz promocji naprotechnologii); krytycznie odniósł się do projektu ustawy autorstwa Kukiz’15, zamykając drogę do legalizacji leczniczej marihuany; również projekt “darmowych leków dla seniorów” spalił na panewce – zgodnie z wyliczeniami portalu Oko.press, w 2016 wydatki seniorów na leki przepisywane na receptę dzięki zmianom Radziwiłła zmniejsza się o niecałe 5 proc., a lista leków darmowych zawiera często preparaty przestarzałe, brakuje na niej za to wielu leków specjalistycznych. Projekt Radziwiłła dotyczący dekomercjalizacji szpitali, zakładający zmianę finansowania, został rozjechany walcem przez Naczelną Radę Lekarską. Według ekspertów nowe przeliczanie kontraktów jeszcze zmniejszy dostęp do świadczeń.

Wielki minus za lekceważącą postawę wobec protestów pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka. 2/10, z nadzieją na powszechny dostęp do opieki zdrowotnej nie tylko w teorii.

Weronika Książek
Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej/flickr.com/Kancelaria Premiera
Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej/flickr.com/Kancelaria Premiera
11. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – Elżbieta Rafalska

Ocena: 7/10

Dokonania Elżbiety Rafalskiej z pewnością na tle pozostałych szefów resortów wypadają wyjątkowo dobrze. To z MRPiPS wyszedł jeden z najbardziej udanych i przydających popularności rządowi Szydło projektów, czyli 500+. Mimo wielu niedoskonałości jest to pierwszy tak poważny i powszechny transfer socjalny – świadczenie przyczyniło się do wyjścia z ubóstwa milionów Polaków i Polek, w biedniejszych regionach pozwoliło na solidne rozhulanie lokalnej gospodarki, w której nagle przybyło sporo gotówki. Wbrew rysunkom liberalnych satyryków „pięćsetplusy” nie wydają uzyskanych środków na wódkę, ale na jedzenie, pomoce naukowe czy odzież dla dzieci. Drugim niezwykle ważną zmianą, która wejdzie w życie już wkrótce, bo od stycznia 2017 roku, jest godzinowa płaca minimalna – postulat związków zawodowych, latami ignorowany przez poprzedni rząd, który ma szansę realnie wpłynąć na życie milionów pracowników, także tych na umowach cywilno-prawnych. Niestety, są też sektory, które Rafalska poważnie zaniedbała. PiS mimo dziesiątek obietnic przedwyborczych z jeszcze większą arogancją niż PO traktuje opiekunów osób niesamodzielnych i nie chce podnieść głodowych świadczeń; ignorowane są problemy samodzielnych matek, kwestie związane z niepełnosprawnością czy starzeniem się społeczeństwa. 500+ staje się atrapą polityki społecznej, co dla większości Polaków i Polek oznacza, że wciąż nie mogą liczyć na żadną pomoc ze strony państwa.

Anna Streżyńska/facebook.com
Anna Streżyńska/facebook.com
12. Ministerstwo cyfryzacji – Anna Streżyńska

Ocena: 5/10

Zarządza nim Anna “cyfryzacja jest wszędzie” Streżyńska. Minister dostaje plusa za podjęcie działań w dziedzinie likwidacji białych plam internetowych na mapie Polski i rozpoczęcie procesu podłączania 15 tys. szkół do szerokopasmowego internetu. Proces ma zakończyć się w 2018 r. Wielki minus za poparcie narodowców w Social Gate. Według minister Streżyńskiej “Zuckerberg nie ma prawa nie życzyć sobie znaku Falangi i wielu innych znaków, które są legalne w poszczególnych krajach”. Ostatecznie zablokowane konta przywrócono, na co stanowisko Streżyńskiej z pewnością nie pozostało bez wpływu. Inne podjęte przez ministerstwo projekty znajdują się na etapie wdrażania – Streżyńska przeznaczyła 124 mln zł na podniesienie kompetencji nauczycieli w zakresie nauczania programowania i na naukę w klasach 1-3 w obszarach wiejskich. Tak naprawdę największe wyzwanie znajduje się dopiero przed resortem Streżyńskiej: jesienią przyjęty ma zostać Program Zintegrowanej Informatyzacji Państwa. – Koniec z nieskoordynowanymi wydatkami na IT. Jeden resort, czyli Ministerstwo Cyfryzacji, jest odpowiedzialny od tej pory za państwowe IT, zarządza dostarczaniem usług cyfrowych dla obywateli – zapowiedziała minister. Minister cyfryzacji dostaje 5/10, niepokoi jednak skwapliwość w obronie prawa do eksponowania falangi w polskich społecznościówkach.

Weronika Książek
Jan Szyszko / wikipedia commons
Jan Szyszko / wikipedia commons
13. Ministerstwo Środowiska – Jan Szyszko

Ocena: 0/10

Jan Szyszko ma niepowtarzalną szansę zapisać się na zawsze w historii Polski – oto bowiem jego resort odpowiedzialny jest za ścinanie drzew, które wyrosły zanim w naszym kraju pojawili się jacykolwiek ministrowie, nie mówiąc o PiS-ie. Niestety – Puszcza Białowieska nie jest tak dużym obszarem, żeby nie dało się jej wyciąć w jedną kadencję, a liczba żyjących w kraju dzikich zwierząt tak znaczna, żeby Szyszko z kolegami myśliwymi nie mogli ich powybijać. Myśliwi bowiem mają pod nową władzą zyskać jeszcze więcej uprawnień. Będą mogli np. wyprosić właściciela lasu z jego terenu, jeśli oni akurat chcą w nim zabijać zwierzęta. W sprawie niszczenia najcenniejszych elementów polskiego środowiska naturalnego szef resortu jest nieugięty – nie słucha żadnych autorytetów z dziedziny nauki, a na konferencje na ten temat zaprasza tylko tych, którzy się z nim zgadzają. Poza tym pisowski minister wypowiedział oficjalną wojnę wojnie ze smogiem, zamykając programy, które miały zachęcać Polaków do wymiany pieców na bardziej ekologiczne. Szyszko w ogóle nie wierzy w zanieczyszczenie powietrza, tak jak nie wierzy w globalne ocieplenie, za to – co ciekawe – jest jednym z wyznawców teorii chemitrials, według której smugi na niebie, pozostałe po przelocie samolotów, są w rzeczywistości trującymi substancjami, rozpylanymi w celu ogłupiania społeczeństwa. Warto też wspomnieć o kwestiach majątkowych – okazało się, że w swoim oświadczeniu minister Szyszko zataił nie tylko fakt, że posiada duży dom (według niego – bezwartościową stodołę), ale też niezwykle wartościowe poroże. Pojawienie się w mediach związku frazeologicznego „zataić poroże” jest prawdopodobnie jedynym pozytywnym elementem rządów Jana Szyszki.

Justyna Samolińska
Krzysztof Tchórzewski/wikimedia commons
Krzysztof Tchórzewski/wikimedia commons
14. Ministerstwo energii – Krzysztof Tchórzewski

Ocena: 2/10

Na początku była niepewność. Ministerstwo Energii pod dowództwem Krzysztofa Tchórzewskiego postawiło sobie ambitny cel opracowania „spójnej strategii rozwoju sektora energetycznego”. Brak takiego planu był jednym z zarzutów wobec poprzedniego rządu. Minister został powołany na swoje stanowisko 1 grudnia. Już na starcie wielu komentatorów powątpiewało w realność powodzenia jego projektu. Polska miała stać się krajem z nowoczesnym i bezpiecznym systemem dostaw energii. Owo bezpieczeństwo miało opierać się – a jakże – na węglu. Plan budowy innowacyjnych zakładów wydobywających czarny kruszec miał postawić przy okazji na nogi polskie górnictwo. Jednocześnie resort Tchórzewskiego obiecywał szybkie opracowanie ustaw, która zdynamizuje rozwój Odnawialnych Źródeł Energii. Minister dotrzymał słowa jeśli chodzi o tempo prac, jednak o jakości projektu, który został uchwalony 20 lutego, niewiele można powiedzieć dobrego. Jego efektem jest całkowity paraliż sektora energetyki wiatrowej. Wszystko przez kuriozalny zapis w ustawie, wprowadzający zakaz powstawania nowych wiatraków w odległości do 3 km od zabudowań. Drugim ciosem w zieloną energię było obniżenie współczynnika obowiązkowego zakupu tzw. zielonych certyfikatów do z 20 do 15,5 proc. Zmniejszając subsydia rząd sprawił, że inwestycje w nowe zakłady OZE stały się nieopłacalne. W wyniku działań ministerstwa wstrzymanych zostało 99,2 proc. projektów związanych z energią wiatrową. Porównywalnie źle resort poradził sobie na froncie górniczym. Na starcie minister Tchórzewski zapowiadał uratowanie polskich zakładów wydobywczych i utrzymanie miejsc pracy. W praktyce okazało się, że jedynym pomysłem na jaki stać jego ekipę, jest realizacja planu nakreślonego przez Platformę Obywatelską. Tego samego, który był przez PiS poddawany frontalnej krytyce. W 2016 roku nierentowne kopalnie były więc przenoszone do Spółki Restrukturyzacji Kopalń – swoistego czyśćca, z którego żaden zakład nie wyszedł jak dotąd żywy. Symbolem bezradności ministerstwa jest sytuacja górników z zabrzańskiej Kopalnii Węgla Kamiennego Makoszowy. Mimo wielu apeli do rządu o sfinansowanie nowych rozwiązań, które mogłyby uczynić wydobycie opłacalnym, zakład nie otrzymał żadnego wsparcia. Obecnie, znajdując się w SRK, oczekuje na wygaszenie. Za co można więc pochwalić resort energii? Lista jest krótka. Na pewno na plus należy zapisać postęp w rozmowach z Norwegią w sprawie budowy gazociągu łączącego oba państwa oraz ambitny, choć znajdujący się w fazie wstępnej, projekt rozwoju transportu elektrycznego. W skali 1-10 resort Tchórzewskiego dostaje mocną dwójkę.

Piotr Nowak
fot. msz.gov.pl
fot. msz.gov.pl
15. Ministerstwo Spraw Zagranicznych – Witold Waszczykowski

Ocena: 2/10

Trudno uwierzyć, że Witold Waszczykowski to doktor historii i dyplomata doświadczony. Ani wiedza, ani praktyka nie ustrzegły go przed konsekwentnym psuciem stosunków z Unią Europejską w całości, a dodatkowo z Francją i Niemcami, z założeniem, że głównym partnerem Polski w UE będzie Wielka Brytania. UK właśnie wychodzi z Unii? Waszczykowski się nie przejmuje, bo przecież Brexit z dnia na dzień nie nastąpi. Partnerstwo w wydaniu ministra miało przy tym polegać m.in. na obniżeniu zasiłków dla Polaków pracujących na Wyspach w zamian za pomoc we wzmocnieniu obecności NATO w Polsce. Drugi kluczowy partner Warszawy to Waszyngton – w tej relacji minister wiele nie zmienił, chociaż zdążył się w marcu pochwalić, że dzięki PiS-owi w stosunkach z USA Polska „odeszła od murzyńskości”. Po drodze była jeszcze wizyta Komisji Weneckiej, którą Waszczykowski najpierw sam zaprosił, a potem zbagatelizował, gdy opinie prawników z Rady Europy nie były po jego myśli.

„Turyści” z Komisji Weneckiej był to zresztą jeden z mniej skrzydlatych bon motów. Jeszcze szerszym echem odbił się wywiad, w którym Waszczykowski obwieszczał, że z tradycyjnymi polskimi wartościami nic nie mają wspólnego rowerzyści, wegetarianie, a także „mieszanka kultur i ras”. Czarny Protest był dla niego „zabawą” i „kpiną”. Ostatnio fantazjował o odzyskaniu wraku Tupolewa dzięki pomocy Donalda Trumpa. Taki właśnie człowiek stoi na czele kluczowego resortu, w niełatwych czasach, a plotki o jego odejściu nadal niestety pozostają plotkami.

Agatha Rosenberg
Ana Zalewska, minister edukacji narodowej/facebook.com
Ana Zalewska, minister edukacji narodowej/facebook.com
16. Ministerstwo Edukacji Narodowej – Anna Zalewska

Ocena: 1/10

Zalewska zdecydowanie jest jednym z najgorszych ministrów rządu. Jej reformy już przyniosły edukacji ogromny chaos – nagła zmiana wieku szkolnego doprowadziła do sytuacji, w której tysiące rodziców sześciolatków nie wiedziały we wrześniu, do jakiej placówki trafią ich dzieci, zaś rodzice trzylatków dowiedzieli się, że nie trafią do żadnej, bo brakuje na to miejsc. Nadchodzące zmiany będą jeszcze poważniejsze – plan błyskawicznej likwidacji gimnazjów, powiązany z rewolucją programową musi doprowadzić do katastrofy. Pracę stracą tysiące nauczycieli, a dzieci i młodzież będą się uczyć z podręczników napisanych na kolanie. O rok krótsza będzie edukacja w szkołach rejonowych, co oznacza szybsze rozdzielenie uczniów na „lepszych” i „gorszych” – w takim kierunku nie idzie obecnie żaden system edukacyjny w świecie rozwiniętym. Koszty tej reformy, szacowane na 1,5 mld zł, wystarczyłyby na zapewnienie wszystkim uczniom w klasach 1-3 darmowych posiłków, ale jak widać PiS ma inne priorytety. Nie mniej powinny nas przerażać nowe kierunki programowe – w szkole Zalewskiej uczyć się będziemy przede wszystkim historii (kosztem matematyki i innych przedmiotów ścisłych), oczywiście w jedynej słusznej, pisowsko-patriotycznej wersji. Jeśli ktoś ma wątpliwości, jak taka wersja wygląda, wystarczy przypomnieć słowa Anny Zalewskiej o pogromie kieleckim, którego jej zdaniem nie dokonali Polacy.

Justyna Samolińska
Zbigniew Ziobro, pogromca adwokatów fot. wikimedia commons
Zbigniew Ziobro, fot. wikimedia commons
17. Ministerstwo Sprawiedliwości – Zbigniew Ziobro

Ocena: 2/10

Jeszcze włada nim Zbigniew Ziobro. Wróciło zatem ręczne sterowanie prokuratorami. Pojawiły się też projekty ustawy dające oskarżycielom większe uprawnienia niż sędziom. Poza tym Tak Ziobro jak i jego wice Jaki specjalizują się we wnoszeniu apelacji wyłącznie w przypadkach wyroków dotyczących ich samych lub tych nagłośnionych przez tabloidy. No i jeszcze przygotował prawo wprowadzające kary dyscyplinarne dla sędziów, którzy nie będą orzekać po myśli ministra. A wtedy będzie mógł uciąć im od 5 do 20 proc. wynagrodzenia, i to nawet przez dwa lata.

Ziobro stara się by go było widać. Wysyła prokuratorów, by wyciągnęli z aresztu młodych ludzi, którzy zdewastowali nagrobek Bieruta. Staje w obronie drukarza skazanego za odmowę wydrukowania plakatu organizacji LGBT. Wnioskuje o umorzenie sprawy 87-letniego partyzanta AK, który nielegalnie posiadał broń. Ale z drugiej strony to on zapowiedział wznowienie śledztwa w sprawie Jolanty Brzeskiej, spalonej żywcem ofierze reprywatyzacji.

„Newsweek” wyciągnął Ziobrze drobiazg o finansowaniu konwencji jego partii z eurofunduszu klimatycznego. I jeszcze jakieś nic nie znaczące wałki w finansowaniu ubiegłorocznej kampanii. Znikomość tych przewinień bierze się stąd, że nie ma w kraju prokuratora, który nie umorzyłby postępowania przeciw prokuratorowi generalnemu.

Tadeusz Jasiński
Beata Kempa/Facebook.com/Beata Kempa
Beata Kempa/Facebook.com/Beata Kempa
18. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów – Beata Kempa

Ocena: 2/10

Sama podsumowała ostatni rok rządów PiS:  “Jest w nas wiele pokory”. To niezwykle przydatna cecha, zwłaszcza przy takim nagromadzeniu protestów społecznych. Część z nich stanowiła bezpośrednią odpowiedź na działania Beaty Kempy – m.in. pikieta partii Razem pod KPRM po odmowie publikowania kolejnych wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Wielkiego plusa minister dostaje za “pakt z Janem Pawłem II”, o którym poinformowała przed rozpoczęciem Światowych Dni Młodzieży. Głównie z tego powodu 2/10.

Weronika Książek
Henryk Kowalczyk/wikimedia commons
Henryk Kowalczyk/wikimedia commons
19. Ministerstwo Skarbu Państwa, Komitet Stały Rady Ministrów – Henryk Kowalczyk

Ocena: 6/10

„Jest decyzja polityczna, by nie było takiego uprzywilejowania najbogatszych” – takich słów nie słyszy się w polskiej polityce często, a na pewno nie słyszy się ich od przedstawiciela prawicowego rządu, za co z pewnością warto go docenić. Henryk Kowalczyk stał się medialną twarzą jednolitego podatku i podwyższania obciążeń dla najzamożniejszych Polaków, stoi tu na przeciwnym biegunie niż Jarosław Gowin, zwolennik daleko idących przywilejów dla wąskiej kasty bogaczy. Oczywiście, warto pamiętać o tym, że Kowalczyk w sprawie superpodatku nie ma ostatniego słowa – o wszystkim i tak zdecyduje Mateusz Morawiecki, liberał na usługach sektora bankowego, a nie Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Już wiadomo, że najwyższej, 40-proc. stawki, nie będzie – jest jednak nadzieja, że uda się znieść nieuczciwe przywileje dla przedsiębiorców. Warto też zauważyć, że Kowalczyk jest skrajnym konserwatystą – w mediach wypowiadał się pozytywnie o projekcie „Ordo Iuris”, który jego zdaniem potrzebował jedynie „drobnych poprawek”, jest też bardzo mocno zaangażowany w działalność parafialną – prowadzi m.in. nauki przedmałżeńskie.

Justyna Samolińska
Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński/wikimedia commons
20. Służby specjalne – Mariusz Kamiński

Ocena: 5/10

O działaniach polskich służb specjalnych i ich szefa słyszeliśmy w tym roku nadspodziewanie mało. Słabo wróżył początek jego urzędowania, gdy na kluczowych  stanowiskach, w tym szefa ABW, obsadzeni zostali jego ludzie, a Pawła Wojtunika, szefa CBA, w atmosferze niejasnych oskarżeń zmuszono do odejścia. Potem była ustawa antyterrorystyczna i znaczne poszerzenie inwigilacyjnych możliwości służb. Wieszczono frontalny atak na opozycję, w którym wszystkie chwyty będą dozwolone, tym bardziej po tym, gdy 16 czerwca kontrola z CBA wkroczyła do wszystkich urzędów marszałków województw w kraju. Zwalczanie wrogów PiS i zdławienie autonomii samorządów miało nastąpić pod płaszczykiem weryfikowania sposobu wykorzystania środków z UE. I nic – nie było w minionym roku ani aresztowań w świetle reflektorów, ani rewelacji o wykryciu monstrualnych afer zakopywanych pod dywan przez rząd PO. Nic głośnego nie wydarzyło się podczas Światowych Dni Młodzieży, chociaż „Gazeta Wyborcza” napisała już po fakcie, że ABW jednak wykryła siedmiu islamskich fundamentalistów i sprawnie odesłała ich z Polski. Nawet przy okazji kontroli CBA w warszawskim ratuszu, dotyczącej oceny decyzji reprywatyzacyjnych, efekty działań służb (zupełnie rutynowych, zapewniał samorząd) pozostały w cieniu wypowiedzi polityków.

Jest dobrze? Z pewnością mogło być o wiele gorzej. Nadal może – dopiero przyszłość pokaże, czy pierwszy rok służb z koordynatorem Kamińskim był dobrym prognostykiem, czy ciszą przed burzą.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Czytając to nie mogę się oprzeć myślom o wioskowej proweniencji tej ekipy. Oczywiście w sensie mentalnym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

„Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin”

Ta książka Leszka Ślazyka otworzy Wam oczy. Nie na wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć. …