Site icon Portal informacyjny STRAJK

Mocny akcent w kampanii Biedronia. Państwo ma wybudować milion mieszkań na tani wynajem

Walka z drożyzną i prywaciarstwem na rynku mieszkaniowym, zmniejszenie nierówności społecznych i stworzenie 200 tysięcy żłobków i przedszkoli. Wygląda na to, że rachityczna dotąd kampania wyborcza kandydata Lewicy nabrała odpowiedniej dynamiki oraz, co najważniejsze, również treści.

Wystąpienie Roberta Biedronia na Moście Świętokrzyskim w Warszawie było kolejnym, po spotkaniach z górnikami na Śląsku i ofensywie przeciw korupcyjnym układom ministra Łukasza Szumowskiego interesującym akcentem w kampanii byłego prezydenta Słupska.

Biedroń, u którego boku od niedawna stoi nowa szefowa sztabu – Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, mówił o swoich propozycjach programowych w zakresie walki z niesprawiedliwością i ubóstwem. Zwracał uwagę, że problem biedy jest obecny również w dużych miastach, które w kapitalistycznej Polsce są pełne kontrastów.

– Są mężczyźni na Pradze Północ, którzy żyją średnio o 18 lat krócej niż mężczyźni w Wilanowie. Za nami piękne biurowce i apartamentowce, ale po drugiej stronie Wisły są dzielnice, w których ludzie nie mają dostępu do toalety – mówił Biedroń.

Wskazywał też na nierówności szans na dobry start w życiu. – W Warszawie jest kilka tysięcy dzieci, które z powodu braku dostępu do internetu nie korzystały ze zdalnych lekcji podczas epidemii. Tak wygląda rzeczywistość w całej Polsce – powiedział kandydat Lewicy.

Pomysł Biedronia to „plan równych szans”, w ramach którego przewidziane jest powołanie państwowego dewelopera, który zajmie się budową miliona mieszkań przeznaczonych na tani wynajem. – 41 proc. młodych ludzi do 35. roku życia zmuszonych jest do mieszkania z rodzicami tylko dlatego, że przez lata wmawiano im „Zmień pracę, weź kredyt”. Przez lata wmawiano nam, że jak ktoś niewystarczająco mocno wiosłuje, to odpada. Tak być nie musi – wskazywał europoseł.

Nawiązał też do Warszawy, miasta dotkniętego najbardziej reprywatyzacyjnymi przekrętami, krzywdą lokatorów i nieuczciwym bogaceniem się umoczonych w gangsterskie procedery polityków, prawników i  biznesmenów.  – Uporządkujemy rzeczy, których nie udało się uporządkować przez 30 lat. Nie będziemy już świadkami gorszących scen z czyścicielami kamienic, gorszących scen z układami, które obejmują urzędy w Warszawie i w wielu innych miastach, gdzie urzędnicy i politycy są wmieszani w afery – mówił Biedroń.

Biedroń nakreślił też swój pomysł na obniżenie kosztów opieki. Obiecał postawienie 200 tys. nowych miejsc w przedszkolach i żłobach w ciągu czterech, pięciu lat. – Po erze budowy kościołów i świątyń musi nadejść era budowy przez państwo żłobków i przedszkoli – wskazał.

Polska za prezydenta Biedronia byłaby krajem zielonym, przyjaznym obywatelom i oferującym bezpłatne usługi publiczne na wysokim poziomie. – Warszawa, jako najbogatsze miasto w Polsce, mogła pokazać jak zarządzać przestrzenią publiczną, żeby była bardziej przyjazna, jak zarządzać transportem publicznym, żeby był bardziej przyjazny, jak zarządzać kwestiami mieszkaniowymi, żeby każdy miał szansę mieć dach nad głową. Warszawa stała się symbolem zaniechań i to trzeba zmienić. Plan zakłada zazielenienie, walkę ze smogiem. Pokazaliśmy, że potrafimy to zrobić w Słupsku – przekonywał kandydat Lewicy.

Exit mobile version