Rzuciłam dziś okiem na konto Straży Granicznej na Twitterze. Obserwuję je mniej więcej od czasu, gdy funkcjonariusze bohatersko obronili Polskę przed trzydzieściorgiem Afganek i Afgańczyków. Gdybym odpowiednio wytrwale przewijała twitterowy profil Straży, w końcu dotarłabym do postów z tamtych sierpniowych i wrześniowych tygodni, w których administratorzy udowadniają, dlaczego jako państwo i jako ludzie nie możemy im pomóc. Przeczytałabym: grupa zdesperowanych mężczyzn, kobiet i dzieci to ustawka Białorusinów. Ci Afgańczycy się zmieniają, a na dodatek dostają od tamtejszych pograniczników konserwy i wodę. Nie są warci naszego współczucia. Kto myśli inaczej, nie jest patriotą.
Tego ostatniego nie mówiła już straż, tylko nasz rząd i ponad połowa społeczeństwa, którą rząd przekonał do swojej racji.
W internecie nic nie ginie; w pięć minut znaleźć można wszystkie te całkiem jeszcze świeże analizy: jeśli przyjmiemy trzydziestu, będziemy za chwilę mieć na głowie trzydzieści tysięcy, a potem trzysta.
Pamiętacie? Owe tłumy zdesperowanych ludzi miały doprowadzić nasze społeczeństwo do katastrofy. Dlatego nasi Strażnicy wyrzucali wyczerpanych Kurdów do białoruskiego lasu. Dlatego nie wzruszał ich los rodzin z dziećmi. Nie chcieli nawet wysłuchać, dlaczego i przed czym uciekają. Dodawał też nasz rząd: kto przypomni, że to Polska swojego czasu przyłożyła rękę do zrujnowania ich krajów, ten nie jest patriotą. Bezpieczeństwo przede wszystkim!
I żeby nie było, że byliśmy w swoim podejściu zupełnie odosobnieni. Retorykę Mateusza Morawieckiego o wojnie hybrydowej prowadzonej za pomocą migrantów chętnie podchwyciły inne rządy, zachodnie też. W Brukseli Polskę krytykowano za problemy z praworządnością, a nie za śmierć Syryjczyka Isy na przygranicznych polach. Na Zachodzie opłakiwali go aktywiści i aktywistki stawiający zielone światła przed Bundestagiem, nie „poważni politycy”.
A potem Putin wysłał wojsko na Ukrainę i okazało się, że jednak można wszystko.
Wpuszczenie dwustu tysięcy ludzi w trzy dni to nie jest problem dla naszego bezpieczeństwa. Podobnie jak zorganizowanie punktów recepcyjnych, gdzie czeka lekarz, ciepłe schronienie i posiłek. Państwo polskie nie wali się, gdy część z tych tysięcy składa wnioski azylowe, a część, korzystając z ruchu bezwizowego, jedzie od razu dalej. Państwo polskie nadal ma się dobrze (a przynajmniej nie gorzej), gdy pozwala Ukraińcom leczyć się w naszych szpitalach. Można nawet wpuszczać ludzi, którzy nie mają żadnych dokumentów! Nasze służby ich sprawdzą – potrafią nie tylko wyrzucać potrzebujących za płot.
Komendant główny @Straz_Graniczna gen. dyw. SG Tomasz Praga w #MSWiA: Od czwartku prawie 200 tys. osób uciekających z Ukrainy otrzymało pomoc na terenie naszej ojczyzny. pic.twitter.com/0UFA3SutUk
— MSWiA 🇵🇱 (@MSWiA_GOV_PL) February 27, 2022
Wszystko to bardzo piękne. Zachowujemy się jak trzeba, ratując tysiące ludzi. Jednak potrafimy! Nawet, jeśli w tle jest wniosek tyleż smutny, co w tych okolicznościach oczywisty: można było tak od razu.
Tę pomocną dłoń, którą wyciągnęliśmy do uciekających przed wojną na Ukrainie, mogliśmy też podać uchodźcom z Afganistanu. Z radością otwieramy drzwi przed Ukrainkami – nie musieliśmy ich zatrzaskiwać, gdy o azyl prosiły Syryjki. Jeśli nie ufaliśmy tym przybyszom z daleka, ich też mogliśmy sprawdzać, zapewniwszy schronienie. Nie wypędzać.
Avin, kurdyjska matka pięciorga dzieci zmarła po gehennie na granicy, mogła żyć.
Gdyby współczucie polskiego rządu nie było wybiórcze, może byłaby teraz w Polsce, może w Niemczech. O właśnie – Niemcy też cudownie przemyśleli sprawę. Też otworzyli centra recepcyjne dla Ukraińców, a pomoc dla Polski, którzy siłą rzeczy przyjmie najwięcej uchodźców, zadeklarowali już pierwszego dnia wojny. Podobnie jak państwa bałtyckie – w tym Litwa, która potrafiła w grudniu ubiegłego roku ukarać mandatem lekarzy ratujących życie człowieka w zamkniętej strefie przygranicznej.
Niemiecka prasa donosi zresztą, że na spontanicznym odkryciu pokładów empatii może się nie skończyć. – To tragiczny, ale jednocześnie kuriozalny zakręt historii, że teraz akurat na Polsce spoczywa największy ciężar europejskiej polityki uchodźczej – zauważa centrolewicowa Süddeutsche Zeitung. I zastanawia się, czy to ten moment, gdy Polska przestanie kategorycznie blokować wszelkie dyskusje o przyjmowaniu i relokacji migrantów. O postawę samych Niemiec i reszty Unii, która jeszcze niedawno była gotowa dać Polsce carte blanche na pushbacki, przezornie nie pyta. Rzuca tylko efektownie: czy to podwójna moralność? I nie odpowiada, bo „takie stawianie sprawy nie pomogłoby Europie”.
Nie pomogłoby. Zwłaszcza w jednym: w utrzymywaniu dobrego samopoczucia i wiary w to, że zawsze jesteśmy po właściwej stronie. Niestety tak się jednak składa, że nie tylko uchodźcy z Ukrainy będą pukać do naszych europejskich drzwi. Wojna w Libii, konflikt w Syrii, tragedia jemeńska – wszystkie te straszne historie, do których przyłożyły rękę zachodnie mocarstwa, bynajmniej się nie skończyły. Podobnie jak konsekwencje imperialistycznych wojen w Iraku i w Afganistanie. Ich wszystkich Europa odepchnęła z granicy grecko-tureckiej, zanim w ogóle pojawili się na polsko-białoruskiej, pozwoliła wegetować w obozach w Bośni i tonąć w Morzu Śródziemnym.
Ale może to przeszłość. Może właśnie się przekonujemy, że otwarcie granicy dla potrzebujących jednak jest możliwe?
Zamiast odpowiadać – wrócę na profil Straży Granicznej i przytoczę dwa świeże wpisy. One mówią same za siebie.
#Pomagamy🇺🇦
Dzisiaj do godz.18 na kierunku do🇵🇱 #funkcjonariuszeSG odprawili 73,3 tys. osób uciekających z objętej wojną Ukrainy 🇺🇦.Od 24.02 do Polski wjechało z Ukrainy już prawie 327 tys. osób.#SGPomaga #SolidarnizUkraina pic.twitter.com/1RaysUmJG7
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) February 28, 2022
W dn.26.02 na terytorium🇵🇱próbowało nielegalnie przedostać się z🇧🇾15 cudzoziemców.Osoby zostały zatrzymane na odcinkach #PSGNowyDwór -11 ob.Iraku oraz #PSGLipsk -4 ob.Jemenu.
Za pomocnictwo w organizowaniu nielegalnego przekroczenia granicy z🇧🇾do🇵🇱zatrzymano wczoraj 3 ob.Ukrainy. pic.twitter.com/F6YYuUqAA9— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) February 27, 2022
Ciągle są lepsze i gorsze granice, lepsze i gorsze ofiary wojen. Jednych przyjmiemy, innym pozwolimy umrzeć. W niezmiennym poczuciu, że robimy słusznie i inaczej nie możemy. Akurat to poczucie nas – Polski i Europy – nie opuszcza.