Fotografia J. Samolińskiej

Pani Małgorzata Terlikowska postanowiła podzielić się ze światem swoją kompetentną opinią na temat seksu oralnego. Otóż małżonkowie związani sakramentem mogą uprawiać seks oralny, pod warunkiem, iż kiedy małżonek ejakuluje, robi to „w kobiecie”. Co to w zasadzie oznacza – czy jama ustna kobiety znajduje się „w kobiecie”, czy też może, z katolickiego punktu widzenia, poza nią – trudno mi zgadnąć, ale szczerze mówiąc, bardziej niepokoi mnie co innego. Otóż oglądanie Małgorzaty Terlikowskiej (a bombarduje mnie ze swoimi oralnymi wyznaniami ze wszystkich mediów), która opowiada, co i jak wolno robić w łóżku – jest wysoce niekomfortowe. Mam bujną wyobraźnię i chcąc nie chcąc, dokonałam wizualizacji twarzy redaktora Terlikowskiego – którego, prywatnie mówiąc, uważam za wyjątkowo nieatrakcyjnego mężczyznę – podczas stosunku czy (brr) ejakulacji. Zaczęłam się – również mimowolnie – zastanawiać, czy ten wymóg osiągnięcia spełnienia w określonych okolicznościach i religijne przesłanki do jego stosowania są dodatkowym bodźcem seksualnym dla partnerów. I dalej – czy to oznacza, że Terlikowscy, współżyjąc, myślą o Bogu w, no wiecie, taki sposób? Czy to na pewno jest zgodne z doktryną? Czy Bóg nie czuje się trochę zmolestowany?

Oczywiście, to mój problem. Poczucie niesmaku, wywołane tym, co ja sobie wyobraziłam w związku z tym, że Małgorzata Terlikowska jest tzw. „gwiazdą” i musi grać według pewnych reguł i opowiadać publicznie o seksie, nie jest sprawą Terlikowskiej, tylko moją. Dopóki pan Tomasz nie zacznie po katolicku ejakulować w miejscu publicznym (co, od razu ostrzegam najbardziej znaną parę polskich katolików, jest wykroczeniem!) w odpowiednie miejsca żony – wszystko jest w porządku. Gdyby nie byli to Terlikowscy, ale jacyś inni ludzie, których współżycie wydaje mi się nieatrakcyjne, nie zdecydowałabym się z pewnością na to, żeby w ogóle ten swój niesmak wyrażać. Ale ten wypadek jest dość szczególny – nie ma chyba w Polsce większych orędowników prawa do publicznego wyrażania niesmaku, niż omawiana para. Zatem apeluję – proszę przestać tak epatować. Pani wyznania, Pani Małgorzato, mogły przeczytać niewinne dzieci – i teraz dziewczynki będą myśleć, że jak nie połkną, to grzech. (A może jak połkną? To doprawdy trudno z Pani kazania wywnioskować). Że ten Wasz – Pani i męża – teoseksualizm to norma i każdy powinien myśleć o Bogu w trzech osobach (straszny tłok w tym Waszym łóżku), bo inaczej On się pogniewa. To Wasza sprawa, proszę przestać się obnosić, siać zgorszenie i demoralizację. Ja i tak już dzisiaj nie zasnę z obawy o to, co mi się przyśni.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wiecie co, podsumuję tę „dyskusję „…

    W momencie, gdy jakaś Terlikowska gęga coś o katolickim współżyciu, japoński fizyk otrzymuje Nagrodę Nobla za badanie neutrin, japoński lekarz tąkąż za osiągnięcia w walce z malarią i paru innymi chorobami przy okazji …
    Nic dodać nic ująć…

  2. Czy Pani robiła sobie kiedykolwiek wizualizację WŁASNEJ twarzy? Może byłoby warto to zrobić przed napisaniem tak paskudnego (nomen omen) tekstu. Pani zapewne uważa się za atrakcyjną? Oj, lepiej nie robić wizualizacji, już na samą myśl mi niedobrze. Sorry.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…