15 minut wystarczyło ambasadorowi USA w Rosji, Johnowi Sullivanowi, by dowiedzieć się o reakcjach rosyjskich na amerykańska odpowiedź dotyczącą gwarancji bezpieczeństwa Rosji. Po takim właśnie czasie wyszedł z budynku MSZ Rosji.

Powodów do optymizmu jest niewiele. Na 10 stronach Rosja wyraziła przede wszystkim swoje rozczarowanie i niezadowolenie z powodów amerykańskiej reakcji. „Amerykańska strona nie dała konstruktywnej odpowiedzi na podstawowe elementy przygotowanego przez stronę rosyjską projektu porozumienia z USA o gwarancjach bezpieczeństwa”, cytuje fragment dokumentu rosyjski „Kommersant”.

Gotowi do użycia siły

Rosja oczekiwała pozytywnej reakcji na żądanie zakazu dalszego rozszerzania NATO, zawartego w ustaleniach bukaresztańskiego szczytu z 2008 roku i planach poszerzenia NATO o Ukrainę i Gruzję, zakazu budowy baz NATO na terytorium krajów nie będących członkami Sojuszu a także powrót infrastruktury NATO do stanu z 1997 roku, gdy podpisano pakt NATO-Rosja. To, jak mówiła Rosja, sprawy o zasadniczym znaczeniu dla niej.

W dokumencie wyrażono pretensje, że zignorowano pakietowy charakter rosyjskich żądań, a ustosunkowano się do tych tez, które są dla USA i ich sojuszników wygodne. To, podkreślono w dokumencie, wywołuje poważne wątpliwości czy Waszyngton rzeczywiście chce wzmocnienia w dziedzinie bezpieczeństwa europejskiego. Rosja obawia się aktywności USA i NATO bezpośrednio u swoich granic.

„Ultymatywne żądania wyprowadzenia wojsk z określonych rejonów na terytoriach rosyjskich, z towarzyszeniem gróźb wzmocnienia sankcji są nie do przyjęcia (…). Rosja będzie zmuszona reagować w tym drogą realizacji rozwiązań o wojenno-technicznym charakterze”.

Nie napadniemy na Ukrainę

Jednocześnie Rosja po raz kolejny zapewniła: „Żadnego rosyjskiego wtargnięcia (…) nie ma i nie jest planowane”. Dodano także, że rosyjskie wojska na terenie Rosji nie zagrażają amerykańskim interesom, a „naszych wojsk nie ma na terytorium Ukrainy”.

Po raz kolejny Rosja też podkreśliła, że oskarżanie jej o okupacje Krymu „nie wytrzymuje krytyki” wobec przewrotu w Kijowie z 2014 roku i reakcji nań mieszkańców Krymu poprzez referendum zgodnie z Kartą ONZ. Odrzuca też w dokumencie oskarżenia o rozpalenie konfliktu na Donbasie, a rozwiązanie sytuacji na tamtejszym terenie może odbyć się poprzez realizacje porozumień mińskich.

Rosyjski dokument zwraca uwagę, że USA przesuwają na wschód europejskiego kontynentu swoją strukturę wojskową, a także arsenał swoich sojuszników.

Przeciw NATO na Wschodzie

Rosja zwraca też uwagę Amerykanom, że poparcie polityki „otwartych drzwi” do NATO, przeczy zasadzie OBWE, by nie wzmacniać swojego bezpieczeństwa kosztem bezpieczeństwa innych.

„Wzywamy USA i NATO do realizacji międzynarodowych zobowiązań w sferze wsparcia pokoju i bezpieczeństwa. Oczekujemy od członków Sojuszu konkretnych propozycji o treści i formach prawnego zobowiązania do dalszego nierozszerzania NATO na Wschód”, głosi rosyjska odpowiedź.

Można zatem wnioskować, że Rosja może nie zaatakuje Ukrainy, ale gotowa jest do zdecydowanej obrony swoich interesów i zaznaczania strefy wpływów.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…