Site icon Portal informacyjny STRAJK

Można krzyczeć o „islamskiej dziczy”. To tylko krytyka UE

W poprzednich miesiącach dowiedzieliśmy się, że do cywilizowanej dyskusji politycznej należą pohukiwania o żydokomunie i „tchórzliwym żydostwie”. Teraz do katalogu kulturalnych argumentów, które nie powinny nikogo oburzać, dochodzą wezwania do przepędzenia „lewackiej hołoty” i „islamskiej dziczy”.

Justyna Helcyk – liderka Brygady Dolnośląskiej Obozu Narodowo-Radykalnego /youtube.com

Jedne i drugie padły na wrocławskim rynku 2 kwietnia 2016 r. Swoją nienawiść do muzułmanów wykrzykiwało wówczas ok. 400 kiboli oraz członków i sympatyków różnych organizacji nacjonalistycznych. Były hasła „Islamistów nie wpuścimy, my ojczyznę obronimy”, „Nie potrzeba nam islamu, terrorystów, muzułmanów”, „Cały Wrocław z nami krzyczy, nie chcemy islamskiej dziczy”. Był także ogromny baner z „Bomby w Paryżu, bomby w Brukseli, mają Allaha, bo krzyża nie chcieli”. Roman Zieliński, autor książki „Jak pokochałem Adolfa Hitlera”, karany za nawoływanie do nienawiści na tle rasowej, spalił zdjęcie Angeli Merkel. Do tłumu przemówiła Justyna Helcyk, kierująca dolnośląskim ONR, która za swoją wypowiedź odpowie przed sądem w osobnym postępowaniu. – Biała Europa zmierza ku upadkowi. Ściąga się krzyże, promuje dewiacje, a kościoły katolickie są atakowane – perorowała. Zapowiadała, że ratunek dla „białej Europy” przyjdzie znad Wisły: – Polska wypędzi siewców wrogich ideologii, multikulturowości, fałszywej tolerancji. Wypędzi banksterów, sprzedawczyków i cała tę lewacką hołotę.

Taki przebieg wydarzeń zaniepokoił wrocławski Urząd Miasta, który złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nawoływania do nienawiści na tle rasowym, narodowościowym i wyznaniowym. Prawnicy z magistratu nie mieli wątpliwości, że krzyki o „islamskiej dziczy” i przekreślone meczety mogły być interpretowane wyłącznie w ten sposób, że nie ma mowy o „ostrzeganiu przed zagrożeniem ze strony terrorystów”, jak już po fakcie swoje „wypowiedzi” próbowali tłumaczyć nacjonaliści.

Wrocławska policja uznała jednak, że powodów do niepokoju nie ma. Umarzając dochodzenie, stwierdziła, że ONR-owcy i kibole do żadnej nienawiści nie nawoływali, ani w słowach, ani na transparentach. – Były one wyrazem niezadowolenia i krytyki wobec szeroko pojętej polityki imigracyjnej prowadzonej przez Unię Europejską – czytamy w stosownej decyzji. Prokuratura była tego samego zdania. Władze Wrocławia zamierzają się odwoływać, ale działające we Wrocławiu organizacje antyfaszystowskie nie dają im większych szans. – O ile za poprzedniej władzy prokuratura tego typu przestępstwa po prostu lekceważyła, o tyle trudno się oprzeć wrażeniu, że po „dobrej zmianie” są one wręcz akceptowane – skomentował dla „Gazety Wyborczej” Dariusz Paczkowski z fundacji Klamra. I przypomniał, że wrocławscy śledczy nie wszczęli postępowania nawet wtedy, gdy organizacja zgłosiła, że jedna z grup narodowych handluje na Allegro koszulkami z Rudolfem Hessem. – To radykalna forma patriotyzmu – odpowiedziała wówczas prokuratura.

Na efekty długo czekać nie trzeba. 11 listopada we Wrocławiu w nacjonalistycznym przemarszu nazwanym Marszem Patriotów szło nie kilkaset, a kilka tysięcy osób, gościem honorowym był Jacek Międlar, a przedstawiciel ONR wołał:  Dzisiaj Polska nie jest krajem niepodległym. To, co określa niepodległość kraju jest bowiem w obcych rękach. (…)    Nasza stanowisko jest proste; nasze stanowisko, to testament Żołnierzy Niezłomnych, zawarty w prostych słowach: ŚMIERĆ WROGOM OJCZYZNY!

Exit mobile version