Site icon Portal informacyjny STRAJK

„My jesteśmy tu u siebie” – Marsz Równości zdobył Jasną Górę

Marsz Równości w Częstochowie 2019 / fot. Piotr Nowak

– Pod Jasną Górą bawiliśmy się doskonale – mówił po zakończeniu tęczowego pochodu Dominik Puchała, jeden z organizatorów. I faktycznie, ten marsz był zwycięstwem zwolenników równości społecznej, który mimo gróźb ze strony bulterierów ojców Paulinów, licznie stawili się w Częstochowie i podczas trzygodzinnej demonstracji głośno domagali się zmian, które uczynią nasz kraj lepszym miejscem do życia.

Marsz wystartował na Alei Sienkiewicza, u podnóża wzgórza, na którym znajduje się klasztor. Frekwencja dopisała – na miejscu zjawił się kolorowy tłum ludzi, którzy przyszli upomnieć się o podstawowe prawa – równość małżeńską, prawo do adopcji dzieci przez pary jednopłciowe i zapewnienie ochrony przed dyskryminacją.

Tuż po godz. 14:00 tęczowa manifestacja ruszyła. Zwolennicy równości społecznej maszerowali na pierwszym etapie należącą do miasta, a prowadzącą do sanktuarium uliczką i po kilkudziesięciu minutach, mimo próśb o wycofanie ze strony antykonfliktowego zespołu policji, zdobyli Jasną Górę po raz pierwszy tego dnia. Uczestnicy marszu śpiewali „my jesteśmy tu u siebie”, dając do zrozumienia, że duchowieństwo i jego sfanatyzowani wyznawcy nie mają nic do powiedzenia w sprawie tego, gdzie geje, lesbijki i osoby transeksualne mogą manifestować swoje poglądy. Radosny tłum skandował również „Częstochowa tęczy nie chowa”, „Wolność, równość, tolerancja” czy „Polska tęczowa, nie narodowa”.

Uczestnicy zaprezentowali też portret Tęczowej Madonny, który wzbudził aplauz manifestantów, gniew kiboli i zainteresowanie organów ścigania. Jeden z uczestników, Michał Goworowski, jak ustalił Portal Strajk. usłyszy zarzut znieważenia uczuć religijnych oraz znieważenia godła państwowego (miał na sobie koszulkę z tęczowym bielikiem). O sprawie będziemy informować w poniedziałek.

Za płotem, w zaroślach pobliskiego parku miejskiego zaczaili się stadionowi bandyci i nacjonaliści, jednak ich nerwowe podrygi zostały spacyfikowane interwencją konnego oddziału policji.  Uczestnicy marszu nie zwracali na nich szczególnej uwagi. Z tłumu kilkakrotnie wyprowadzani byli patostreamerzy tzw. telewizji narodowych. Agresywnym przeciwnikom pochodu pozostała więc złość i bezradność. Przekonała się o tym Anna, która przyjechała do Częstochowy z Warszawy.

– Spotkałam nacjonalistów na ulicy, krzyczeli coś w naszym kierunku – relacjonuje w rozmowie z Portalem Strajk.

–  Podeszłam i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Wtedy jeden z nich zakrzyknął „no i z czego kurwa się cieszysz”, po czym splunął mi w twarz wydzieliną odchrząkniętą z głębi gardła – wspomina uczestniczka Marszu Równości. 

Po opanowaniu Jasnej Góry demonstracja przeszła następnie ulicami centrum Częstochowy. Rzęsiście padający deszcz sprawił, że morale w szeregach podążających początkowo za nimi kiboli spadło do zera i tęczowy korowód sunął spokojnie przez „duchową stolicę Polski”, spotykając się z wyrazami sympatii mieszkańców i mieszkanek, którzy pozdrawiali manifestantów z okien. Na ostatnim odcinku demonstracja przeszła Aleją Najświętszej Maryi Panny, po czym po raz drugi tego dnia zdobyła wzgórze ojców Paulinów. W końcowej fazie marszowi usiłował przeszkodzić poseł Tomasz Jaskóła (Kukiz’15), który zjawił się w towarzystwie kilku agresywnych troglodytów. Jeden z mężczyzn został zakuty w kajdany, kiedy dopuścił się ataku na stróża prawa.

– To był bardzo udany marsz – powiedział dla Strajku Dominik Puchała. To, że osoby biorące udział w marszu pomimo tego deszczu, problemów z nagłośnieniem i obecności przeciwników potrafiły się dobrze bawić. Bawić dobrze pod Jasną Górą. To kolejny krok w stronę zmieniania tego miasta – dodał działacz.

Monika Radecka z koalicji Tęczochowa podkreśla, że dopisała frekwencja. – Oglądając się w tył z pozycji człowieka, który mierzy około 170 cm – tłum ludzi, tych wspaniałych ludzi, po prostu nie miał końca – skomentowała w swoim stylu dla Portalu Strajk. – I w takim też składzie dotarliśmy do celu – i w przyszłym roku też do niego dojdziemy.

Co pozostanie jej w pamięci? – Bardzo mnie ujął moment, w którym kontrmanifestanci zaczęli śpiewać „zakaz pedałowania” na melodię piosenki Pet Shop Boys. Jeden z moich ulubionych momentów. Bez ironii. Niesamowite, jak sprawnie im idą hity nienormatywnych muzyków! – zauważyła aktywistka.

Prawica robiła wszystko by częstochowskiemu Marszowi Równości zaszkodzić. Na pomoc kiboli wzywał były radny Artur Sokołowski, a do sprzeciwu zachęcał też Tomasz Jaskóła. Propaganda przedstawiała manifestację jako atak na „duchową stolicę Polski”, przeprowadzony przez „dotkniętych homoseksualizmem.

– Nie wierzę, że zajadli przeciwny Marszu są tak infantylni – mówiła przed Marszem Jolanta Urbańska, wiceprzewodnicząca rady miasta, a także działaczka Demokratycznej RP. –  To gra. Pod wyborców, w przypadku posła Jaskóły, pod rząd w przypadku radnych PIS, pod księdza traktowanego jak boga (tzw. wierni walczący, często w pelerynach, czyli Rycerze Chrystusa). Poziom hipokryzji, uwstecznienia, obłudy sięga zenitu. My, z otwartymi głowami i tęczowymi sercami mamy prawo do naszego miasta. Do naszych poglądów. Bez nienawiści. Tym się różnimy – zauważyła Urbańska.

 

Exit mobile version