Jeszcze w listopadzie był ich gorącym obrońcą. Wcześniej wprowadził ich na polityczne salony. Teraz przyznaje, że był to kardynalny błąd i przeprasza. Jedno jest pewne – Paweł Kukiz jest politykiem nieodpowiedzialnym i szkodliwym.
Takiego obrotu sprawy można było się spodziewać. Naczelny antysystemowiec, patron „oddolnych” ruchów społecznych, polityk, który zapowiadał nową jakość w polskiej polityce i rozbicie układu, w obliczu klęski swojego projektu i kompromitacji jego głównych aktorów, został zmuszony przez rzeczywistość do przyznania się do błędu.
Wydarzeniem, które skłoniło Kukiza do posypania głowy popiołem były poniedziałkowe wybryki polskich neofaszystów pod Pałacem Prezydenckim. Ekstremiści zorganizowali demonstracje, która miała nakłonić Andrzeja Dudę do podpisania ustawy o IPN. Trzeba przyznać, że wybrali dość specyficzne środki nacisku. Można przypuszczać, że po usłyszeniu takich haseł jak „Dosyć żydowskich kłamstw!”, „Nie przepraszam za Jedwabne”, „Znajdzie się kij na lewacki ryj” oraz zapoznaniu się z transparentem „Zdejmij jarmułkę, podpisz ustawę”, prezydent może mieć poważne wątpliwości, czy złożenie podpisu jest najlepszym pomysłem.
Paweł Kukiz widząc, jak podkomendni jego jeszcze niedawnych kolegów z klubu poselskiego skandują antysemickie hasła, zamieścił na Facebooku emocjonalny wpis. „Szczerze przepraszam za wprowadzenie »narodowców« do Sejmu. Na swoje usprawiedliwienie – przed wyborami wiele środowisk domagało się sojuszu wszystkich sił antysystemowych – JOWowców, Wolnościowców, Narodowców. Niestety, »narodowcy« w obecnym kształcie okazują się być niebezpieczniejszymi dla Polski niż System. Na szczęście (w nieszczęściu) nie ma ich już dzisiaj w K’15. Mimo to jeszcze raz przepraszam”.
Warto pamiętać, że jeszcze w listopadzie 2017 roku, po Marszu Niepodległości na którym zaprezentowano hasła neonazistowskiej i rasistowskie, Paweł Kukiz bronił organizatorów, nazywając krytykującego ich Donalda Tuska „zdrajcą”.
Teraz Kukiz przeprasza, jednak ludzie, których wprowadził na Wiejską, zdążyli w ciągu ostatnich dwóch lat zatruć polskie życie polityczne, m.in. zapraszając do Sejmu włoskich faszystów z Forza Nuova, organizując haniebne marsze na część Burego, Łupaszki i innych zbrodniarzy, czy sprawując protekcje nad środowiskami neonazistowskimi.
Były rockman już nie pierwszy raz doznaje swego rodzaju olśnienia, po którym dostrzega negatywne właściwości swoich wcześniejszych sympatii. W 2016 roku odkrył, że tzw. Żołnierze Wyklęci dokonywali zbrodni na cywilach. Muzyk zaapelował o zbadanie sprawy do IPN, mimo, że historycy z tej instytucji już wiele lat wcześniej opisali brutalne rzezie dokonywane przez idoli dzisiejszej młodzieży. „Nie ulega wątpliwości, że ogromna większość Wyklętych była Bohaterami ale nie wolno gloryfikować tych, którzy pod hasłem Bóg, Honor, Ojczyzna dokonywali zbrodni na ludności cywilnej. A takie postaci jak Bury czy Ogień są – mówiąc bardzo delikatnie – kontrowersyjne. Bóg jest Miłością a ten, który w imię Ojczyzny zionie nienawiścią tak, że morduje bezbronnych cywili (a szczególnie kobiety i dzieci) nie ma prawa odwoływać się do Honoru” – pisał natchniony Kukiz dwa lata temu.