Site icon Portal informacyjny STRAJK

Nacjonaliści „uczcili” rocznicę wybuchu II wojny światowej. Szowinistycznym hasłem

„Nigdy więcej bratnich wojen” – takim wezwaniem lubelska brygada ONR zakończyła swój wpis na Twitterze z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej. Polscy nacjonaliści w końcu otwarcie przyznali, że uważają III Rzeszę za bratnie państwo?

– Że ONR-owcy widzą braterstwo między polskim narodowym radykalizmem a hitleryzmem, to żadne zaskoczenie. „Narodowy radykalizm stał się jednym z wielkich ruchów społecznych, jak faszyzm czy hitleryzm, które przekształcają oblicze świata” – tak przecież głosili przed wojną przywódcy ONR-u. I to przecież nikt inny, jak właśnie działacze ONR-u już jesienią 1939 roku poszli ze względów ideowych na kolaborację z Trzecią Rzeszą – celny komentarz czytamy na profilu Przywróćmy pamięć o patronach wyklętych, który przypomina sylwetki zapomnianych polskich socjalistów oraz prostuje najbardziej bezczelne manipulacje IPN oraz prawicowych „historyków”.

W ostatecznym rozrachunku polscy nacjonaliści zapewnili, że jednak nie czują nic dobrego względem III Rzeszy –  a dokładnie po kilku godzinach dyskusji nad wpisem w mediach społecznościowych opublikowali kolejny, w którym twierdzą, że źle ich zrozumiano – przecież chcieli tylko potępić potencjalne przyszłe konflikty między europejskimi narodami. Co ciekawe, potępienie nie ogarnia już konfliktów z udziałem narodów nieeuropejskich.

Jak jednak zauważyli lewicowi komentatorzy, „nigdy więcej bratnich wojen” to jeden z popularnych okrzyków neonazistów, wzywający do tego, by toczyć wojnę rasową, a nie toczyć konflikty w łonie rasy „wyższej”. Na polskim gruncie posługują się nim tzw. autonomiczni nacjonaliści. O „bratnich narodach europejskich” lubią też mówić nacjonaliści z różnych krajów zachodnioeuropejskich, szczujący na mniejszości etniczne i migrantów (także tych ekonomicznych z Europy Wschodniej).

Brygada Lubelska ONR nie pierwszy raz daje podstawy, by podejrzewać ją o nazistowskie fascynacje. Kilka miesięcy temu nacjonaliści ze wschodniej Polski na Twitterze zachwycali się postacią Leona Degrelle’a, belgijskiego kolaboranta, dowódcy 28 Ochotniczej Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Wallonien”. Wtedy również po medialnej wrzawie spuścili z tonu, zapewniając, że podziwiają wyłącznie przedwojenną działalność Degrelle’a i jego marzenia o „konserwatywnej rewolucji”.

Exit mobile version