Podczas wczorajszego Marszu Niepodległości w stolicy, po raz kolejny doszło do wielu aktów przemocy i dewastacji miasta. „Rycerze niepodległej” jak nazywa swoje bojówki Robert Bąkiewicz ze Stowarzyszenia Marszu Niepodległości, podpalili mieszkanie w kamienicy przy Alei 3 maja. „Zostaw, nie gaś, niech płonie ta kurwa!” krzyczy jeden z uczestników marszu.
Na filmach widać, jak z mostu Poniatowskiego nacjonaliści rzucają racami w budynek przy Alei 3 maja. Bandyci chcieli podpalić inne mieszkanie, dwa piętra wyżej, na którym wisiała tęczowa flaga i symbol Strajku kobiet. Ale za słabo rzucają i mają kiepskiego cela. W ogniu stanęła pracownia pana Stefana Okołowicza – malarza i znawcy sztuki Wyspiańskiego. Na miejsce szybko przyjechało kilka zastępów straży pożarnej, sytuacja została opanowana. Jednak pracownia pana Stefana nie nadaje się do użytkowania.
Jeszcze tego samego dnia, z pomocą przyszli warszawscy antyfaszyści z kolektywu Syrena. Naprawili drzwi i zamek, które zostały wyważone w wyniku akcji gaśniczej. Okołowicz mógł zamknąć zdemolowaną pracownię na noc, i spokojnie wrócić do domu. Straty materialne dopiero będą wyceniane. Wiadomo, że w pracowni znajdował się obraz Witkacego, na szczęście nie został zniszczony.
Tymczasem w mediach społecznościowych Bąkiewicz odcina się od swoich rycerzy. Na jednym z materiałów wideo widać, jak apeluje do kibiców o nierzucanie racami. – Kibice, proszę was no, kibice, nie dajcie się sprowokować. Proszę was no! – błaga Bąkiewicz. Kibice jednak dali się sprowokować przez wiszącą na jednym z balkonów tęczową flagę. Wbrew temu co planowało stowarzyszenie MN, czyli rajdu samochodowego, polscy patrioci wyszli tłumnie na ulicę. Organizatorom nie udało się zapanować nad imprezą. Race leciały tego dnia jeszcze wiele razy, ale Bąkiewicz oskarża o akty wandalizmu mityczną Antifę, której w ogóle nie było na wczorajszym marszu. Środowiska antyfaszystowskie wydały w tej sprawie oświadczenie, i odcinają się od fałszywych oskarżeń kierowanych przez nacjonalistów.
Stowarzyszenie marszu niepodległości w każdym poście w mediach społecznościowych apeluje o datki. Czy przeznaczą pieniądze na straty, które spowodowali? Czy patrioci naprawią spalone okna i posprzątają pracownię pana Okołowicza? Czy pokryją koszty wyrwanego pod Muzeum Narodowym bruku, którym rzucali w policję? Czy zapłacą za miejskie stojaki na rowery, które podpalili?
Od wszystkiego umywają ręce i nie biorą odpowiedzialności za straty.