Robert Winnicki spotkał się w Poznaniu z wrogim przyjęciem. Musiał przerwać przemowę, gdyż zgromadzony przed budynkiem tłum gwizdał tak głośno, że nie było słychać jego słów. Na ulicy dominowali antyfaszyści, choć po drugiej stronie policyjnego kordonu zebrała się też grupa agresywnych zwolenników Białej Polski. Ci zostali jednak kompletnie zagłuszeni. „Ilekroć wypełzniecie na powierzchnie będziemy tutaj, będziemy protestować” – mówiła jedna z uczestniczek wiecu.

Po raz kolejny potwierdziło się, że stolica Wielkopolski jest najsilniejszym bastionem antyfaszyzmu w Polsce.  Ponad 1500 osób zebrało się w okolicach ul. Strzałowej, gdzie Robert Winnicki, wzorem swojego historycznego poprzednika, urządził spotkanie ze swymi zwolennikami w piwiarni. Akcje przeciwko jego obecności w Poznaniu poparł prezydent miasta Jacek Jaśkowiak. – To właśnie poseł Winnicki, to ta hołota, która głosi te nacjonalistyczne hasła. Dla mnie oburzające jest to, że oni również hajlują – powiedział prezydent Poznania Radiu Poznań, akcentując jeszcze, że cieszy się, że są ludzie podejmujący walkę z ksenofobią, rasizmem i nacjonalizmem. Odważna postawa Jaśkowiaka zabolała Winnickiego, który z żalem oświadczył, że „Poznań jest pierwszym miastem w Polsce, gdzie zadziałał standard niemiecki. To znaczy taki, gdzie władza samorządowa z przyczyn koniunkturalnych wspiera środowiska anarchistyczne po to, aby osłabić konkurencję polityczną”. Jaśkowiak uderzył w nacjonalistów również po marszu. Jego wpis na Facebooku wywołał sporo emocji.

Antyfaszystowski wiec został zorganizowany przez koalicję Poznań Przeciwko Nacjonalizmowi, złożoną m.in. z anarchistów, organizacji LGBT, feministycznych, akademickich, ruchów miejskich i Partii Razem. Porozumienie odniosło sukces, przeciwników prawicowej ekstremy było kilka razy więcej niż nacjonalistów. Atmosfera od początku była piknikowa. Żadnej agresji, żadnych chuligańskich wybryków. Niestety, tego samego nie można było powiedzieć o fanach Winnickiego, którzy wdali się w bijatykę z mundurowymi na ul. Strzałowej. Przedstawiciel miasta poinformował wcześniej policję, że ich zgromadzenie jest nielegalne.

Uczestnicy wiecu skandowali m.in. „Dziś prosimy Poznaniaków – nie wspierajcie wszechpolaków”, „Nacjonalizm won z Poznania” „Rasizm stop”, „Poznań wolny od nacjonalizmu”, „Poznań dla migrantów, nie dla narodowców”, „Poznań wolny od nienawiści”, „Poznań zawsze antyfaszystowski”, 'Winnicki! Ty Kulsonie!”.

Osoby przemawiające akcentowały, że nacjonaliści są pogrobowcami mrocznych postaci z historii XX wieku, odpowiedzialnych za najstraszniejsze zbrodnie.

„Neonaziści nie potrafią niczego pożytecznego – mówiła Karolina Kłys. – Potrafią tylko gromadzić się w piwnicach, bić ludzi, wrzucać gaz i terroryzować społeczeństwo. Najkrócej można streścić historię ruchów nacjonalistycznych jednym słowem – „hańba”. Oni zawsze uderzali w słabszych, tych, którzy nie potrafili się obronić. Zastrzelili też pierwszego prezydenta niepodległej Polski, a potem urządzali pielgrzymki do grobu jego mordercy” (…). Obrona słabszych i budowanie wspólnoty jest naszym obowiązkiem – dodała działaczka, która wspomniała również historyczne zbrodnie przedwojennych prawicowych bandziorów. – W 1937 roku szalał na ulicach Poznania terror nacjonalistów. Żydowskie dzieci bały się iść do szkoły, bo mogły dostać kamieniem w głowę od tych bydlaków – podkreślała Kłys.

Mocnym akcentem było przemówienie Piotra Moszczeńskiego z grupy Stonewall.

„Stoję tutaj przed Wami dlatego, bo jestem pedałem i jestem współorganizatorem Marszu Równości w Poznaniu (…). Kiedy słyszę hasła tych panów i to, co chcą z nami zrobić, to przypomina mi się to, co robili im podobni w pierwszej połowie XX wieku (…). Stoję przed Wami również dlatego, że jestem organizatorem marszu równości, który był atakowany przez tych ludzi, którzy tutaj stoją teraz (…). Nasz sojusz w końcu wygrał, marsz równości przeszedł, z roku na rok jest nas coraz więcej i w końcu zwyciężymy. Jesteśmy różni i różnorodni bo tak powinno być w tym kraju (…) Mimo tych różnic powinniśmy działać wspólnie, bo im chodzi o to by nas podzielić, pamiętajcie – Solidarność jest naszą bronią” – mówił aktywista.

Owacją nagrodzone zostało także przemówienie Florentyny Gust z Partii Razem. „Wizja społeczeństwa, którą przedstawia Robert Winnicki i jemu podobni jest opresyjna. Opresyjna wobec każdego, kto nie podlega wyznaczonym odgórnie normom. Wyklucza osoby LGBT+, osoby o innym kolorze skóry niż biały, wyznającym inną religię, niż dominująca. Wyklucza połowę społeczeństwa – kobiety. To właśnie Ruch Narodowy,  którego liderem jest poseł Winnicki pisze w swoim programie o „nadmiernej feminizacji zawodu nauczyciela”. To wy chcecie odebrać resztę praw reprodukcyjnych kobietom. Oprócz macic mamy mózgi! – mówiła działaczka z Poznania. – A tymczasem to właśnie kobiety stoją na czele oporu wobec ruchów faszystowskich i neonazistowskich. To zdjęcie kobiety bijącej faszystę torebką obiegło świat w 1985 roku, w zeszłą sobotę to 13 dzielnych kobiet stanęło naprzeciw marszu skrajnej prawicy, próbując zablokować wylewająca się na nasze ulice brunatną falę. To kobiety z całego świata, stoją solidarnie, walcząc o lepszy świat dla wszystkich osób. To wy, nacjonaliści, tworzycie sztuczne granice pomiędzy ludźmi, to wasza ideologia tworzy wyzysk. wasza ideologia buduje mury pomiędzy ludźmi. Ale nad każdym takim murem zbudujemy most. Most zaufania i solidarności. Wasza nienawiść to nie poglądy. Rozsiewacie tylko przemoc i pogardę. Ale nie przejdziecie. Ilekroć wypełzniecie na powierzchnie będziemy tutaj, będziemy protestować, krzyczeć i gwizdać. Będziemy walczyć o lepsze jutro dla wszystkich ludzi: bez względu na klasę, płeć i kolor skóry. Ani nacjonalizm, ani kapitalizm, ani patriarchat” – zaznaczyła Gust.

Równie przejmująca była mowa Hanny Zagulskiej z Łańcucha Światła. „Mamy rok 2017, a nie 1933. Mamy rok, w którym staniemy przeciwko wyzyskowi, homofobii i rasizmowi. Mamy rok, w którym powiemy: nie ma naszej zgody na nacjonalistów w sejmie i na ulicach. Mamy dzień, w którym razem mówimy: nacjonalizm nie przejdzie! 11 listopada brałam udział w demonstracji Za Wolność Naszą i Waszą. Niektóre osoby pytały mnie, po co. Lepiej zostać w domu, jeść rogala. Nie pchać się tam, gdzie nas nie chcą. Poważnie? To prawda? To nie może dłużej trwać. Obecny rząd nie tylko atakuje nasze wolności i prawa, ale przymyka oko na wzrastającą falę nacjonalizmu. Mówi o aktywnej młodzieży, a nie o wandalach. Mówi o aktywistach walczących o godność i polską historię, a nie języku pełnym nienawiści i promowaniu przemocy. Nie wierzę w pokonywanie faszyzmu milczeniem. Nie możemy udawać, że fala cofnie się wraz z nadejściem następnego rządu. Tylko budując solidarne społeczeństwo, wychodząc na ulice, protestując, możemy skutecznie zatrzymać nacjonalistów, chroniąc wolność i równość wszystkich ludzi” – mówiła działaczka.

„Dziś boje się i działam i szczerze wierze w to, ze w swojej codzienności będziemy działać wszystkie i wszyscy. Aby faszyzm, który jest bezwzględnym koszmarem nie wrócił, nasza codzienność musi być walką. To my jesteśmy antifa” – mówiła z kolei Agnieszka Różyńska.

– Protestujemy przeciwko wizycie Roberta Winnickiego, bo to osoba odpowiedzialna za sianie nienawiści, szkalowanie i napuszczanie Polaków przeciw uchodźcom. Jest odpowiedzialny za to, co działo się parę dni temu w Warszawie na Marszu Niepodległości – mówił Łukasz Weber z Federacji Anarchistycznej. – Jesteśmy przeciwko nacjonalizmowi, ksenofobii, homofobii. Na takie postawy nie ma miejsca w Poznaniu. Druga strona wielokrotnie podważała porządek demokratyczny w tym kraju. Odwołuje się do organizacji faszyzujących, przedwojennych. Nie powinni powoływać się na wartości demokratyczne.

Obie demonstracje zakończyły się ok. godz. 21:00. Nie doszło do żadnych poważniejszych starć pomiędzy uczestnikami. Antyfaszyści mieli jednak zastrzeżenia co do zachowania funkcjonariuszy, którzy pozwolili protestującym podejść pod sam pub, w którym przebywał Winnicki. – Policja zapewniała, że za kilka minut wejdziemy na ul. Strzałową. To było kłamstwo. Nie dotrzymano słowa. Złożymy skargę na dowódcę policyjnej akcji – powiedział poznańskiej „Gazecie Wyborczej” Bartosz Szkudlarek, przewodniczący zgromadzenia.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
    1. Widzę, że jest Pan zafascynowany „wujem Adolfem”. Rzeczywiście osoba godna „najwyższego podziwu”.

  1. z Kibice.net:
    Wyjeżdżamy z Warszawy w trzy nabite fury, by spróbować piwka w nowej, narodowej knajpie w Poznaniu. W trakcie jazdy czytamy relację, że po Poznaniu chodzą grupy mówiące po niemiecku i czesku więc na mieście jesteśmy czujni i gotowi na urozmaicenie nam spacerku przez drugą stronę.

    Po dojściu na miejsce okazuje się, że w obronie lokalu i spotkania stawiły się trzy setki reprezentantów właściwych poglądów (ostatecznie, z czasem po naszej stronie było z 500 osób) i mnóstwo policji. Przez większą część czasu trwa wymiana uprzejmości. Prewencja ponoć przyjechała także ze Szczecina i Wrocławia, tak więc nawet myszka by się nie przecisnęła.

    Lewacy mieli porejestrowane pakiety na całej ulicy, ale policja postawiła ponad prawo święty spokój i ich bezpieczeństwo, bo nie pozwoliła im dojść pod knajpę, gdyż musiałoby to skończyć się konfrontacją, której wynik mógł być naprawdę tylko jeden. My, aby uniknąć próby rozbicia naszej ekipy przez prewencję ustawiamy się przed pubem „w kolejce” do wejścia, czego oczywiście prawo nie zabrania.

    W międzyczasie ktoś wypuścił niepotwierdzone info, że Antifa złapała na mieście jednego chłopaka i go oklepali więc od razu na miasto wysypało się trochę lotnych grup głodnych wrażeń co widząc policja natychmiast uruchomiła na mieście masę tajniaków i zamknęła nas od drugiej strony, nie wypuszczając nikogo bez spisywania.

    Spotkanie bez żadnego kłopotu skończyło się zgodnie z planem, lewacy zrezygnowali i poszli sobie, a my czekaliśmy aż policja też się zawinie, by uniknąć spisania. Po wszystkim wyszliśmy sobie na spacerek po pięknym poznańskim Śródmieściu, ale było cicho i spokojnie, za to zwiedzanie co chwila umilali nam tajniacy więc wróciliśmy do knajpy, a około 04:00 nad ranem w komplecie i bez żadnego kłopotu wróciliśmy do Syreniego Grodu.

    Po stronie narodowej na samym przedzie sporo MW, widziana też liczna reprezentancja Szturmowców. Dodatkowo, co najważniejsze – sporo konkretnego towarzystwa kibicowskiego, z innych ekip na pewno widziani Zawiszacy, Arkowcy i Legioniści. Jeśli chodzi o lewaków to bieda z nędza.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Halo, czy dr Lynch?

August Grabski, profesor Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego, wykładowca, ciesząc…