„Newsweek” ujawnił nagranie z zamkniętego spotkania Grzegorza Schetyny ze stołecznymi działaczami Platformy Obywatelskiej. Kandydat na przewodniczącego Platformy mówił między innymi, że trzeba będzie wyjść na ulice, by walczyć z rządem.
Grzegorz Schetyna przekonał przed kilkoma dniami Tomasza Siemoniaka, by zrezygnował z walki o fotel lidera Platformy, został więc jedynym kandydatem na placu boju. Głosowanie, które wyłonić ma przewodniczącego byłej partii rządzącej, będzie zapewne tylko formalnością. Schetynie zaszkodzić mogą jednak nagrania, które dziś ujawnił „Newsweek”. Mimo że polityk stara się incydent ten przekuć w sukces, jego wiarygodność jako porywającego tłumy protestantów została mocno nadwyrężona.
– Jeżeli będzie utrzymane takie tempo konfliktu, naszą aktywnością będzie ulica na pewno. A także Europa. Byłem w zeszłym tygodniu w Brukseli, rozmawiałem tam z politykami, oni są kompletnie zszokowani. Udało się przełożyć debatę, która była przygotowana na ten tydzień, ale tylko dlatego, trzeba ją bardzo dobrze przygotować – taka receptę na bycie w opozycji przedstawił Schetyna przed około 80 działaczami PO obecnymi na zebraniu, które odbyło się trzy dni po pierwszej zorganizowanej przez KOD manifestacji w Warszawie, liczącej, według ratusza, 50 tys. osób.
– Jeżeli zrobić następną taką rzecz, to musi być nie na pięćdziesiąt tylko na dwieście tysięcy – wywodził Schetyna. – Nikt tego nie zrobi, jeśli my tego nie zorganizujemy. I to zrobimy. Trzeba być gotowym, że będzie 500 tys. ludzi. Przywieziemy z kraju milion, jak będzie trzeba. Trzeba być gotowym na wszystko, nawet na takie twarde warianty.
Nowy lider rozliczył również Platformę za ostatnie lata działalności, słusznie punktując manifestacyjne, nieprzemyślane wyjście z Sali sejmowej gdy debatowano nad ustawą o Trybunale Konstytucyjnym, nierozliczoną aferę podsłuchową i bezradność w sprawie SKOK-ów. Jednak w żadnej z wymienionych spraw Schetyna nie miał sobie nic do zarzucenia, twierdząc, iż został odsunięty „jako wielka rezerwa strategiczna”.
[crp]