Miały być symbolami sukcesu gospodarczego rządów Platformy Obywatelskiej. Wydano na nie ponad 4,3 miliarda zł z pieniędzy publicznych. Zapewniano, że będą inwestycjami rentownymi. Jak wygląda los stadionów wybudowanych na piłkarskie mistrzostwa Europy sześć lat temu? Nieszczególnie.
Koszty były horrendalne. Amber Arena w Gdańsku – pełna inwestycja – począwszy od usunięcia starych ogródków działkowych i wywózki kilku milionów metrów sześciennych ziemi przy pracach przygotowawczych, poprzez wybudowanie stadionu, dróg dojazdowych oraz parkingów dookoła obiektu, skończywszy na jego umeblowaniu – kosztowała 863 milionów złotych brutto. Środki pochłonięte przez Stadion Miejski w Poznaniu są trudniejsze do oszacowania, ponieważ przebudowa starego obiektu w Poznaniu trwała już od 2002 roku. Natomiast pełen projekt przygotowania tego stadionu na Euro, dwie nowe trybuny, ich zadaszenie i wyposażenie kosztowało 638 milionów złotych brutto. Z kolei koszt budowy Stadionu Narodowego to rekordowe w skali Europy 1, 915 miliarda złotych,. Wreszcie – stadionu we Wrocławiu, razem z parkingiem wielopoziomowym i esplanadą dookoła obiektu pochłonął 854 miliony złotych.
„To będzie ciężar nie do udźwignięcia dla samorządów” – ostrzegali przed czempionatem organizatorzy kampanii „Chleba Zamiast Igrzysk”. Ich głos spotkał się jednak ze zmasowanym potępieniem publicznych i prywatnych mediów, które sprowadzały krytyczny przekaz do zdania „nie wszyscy potrafią cieszyć się tym wspaniałym świętem”. Tymczasem prospołeczni aktywiści wskazywali, że gdy na organizację turnieju piłkarskiego wydaje się miliardy złotych, w całej Polsce obcina się wydatki na realizację ważnych celów. „Zamykane są przedszkola, szkoły i domy kultury, wzrastają opłaty za żłobki, komunikację publiczną i mieszkania. Prywatyzuje się lub zamyka przychodnie, szpitale i zakłady pracy. Brakuje pieniędzy na walkę z bezrobociem, które wciąż rośnie. Znacznie podniesiono opłaty za żywność, gaz, prąd, paliwo, wodę i leki”
W 2018 roku okazuje się, że krytycy Euro 2012 w Polsce mieli sporo racji. Portal Money.pl podaje, że aż trzy z czterech aren wybudowanych na polską część turnieju (współorganizatorem była Ukraina) boryka się z problemem nierentowności. Najgorzej przedstawia się sytuacja stadionu we Wrocławiu. Obiekt jest zadłużony na 300 mln złotych – część zobowiązań za jego zbudowanie. Arena miała finansować się sama, jednak szybko okazało się to nierealne. Na mecze Śląska Wrocław przychodzi zaledwie średnio 10 tys. osób. Największy stadion w polskiej ekstraklasie świeci pustkami. Jest również ciężarem dla miejskiego budżetu. Gmina Wrocław przekazała właśnie spółce zarządzającej obiektem 12 mln złotych. Powód? Podmiotowi brakowało środków na działalność bieżącą. Taka sytuacja ma miejsce od początku funkcjonowania stadionu, który jest uważany za najbardziej chybioną inwestycję w ostatnim ćwierćwieczu w stolicy Dolnego Śląska. Źródłem utrzymania miały być koncerty. Ale występy kapeli ściągających tłumy odbywają się wszędzie, tylko nie we Wrocławiu. Kierownictwo spółki podejmuje desperackie kroki, które mają wydobyć stadion z zapaści. Od września na terenie gmachu uruchomione zostaną: przedszkole i szkoła podstawowa na 400 uczniów.
Nieciekawie, choć nieco mniej dramatycznie wygląda kondycja gdańskiej Amber Areny. Obecnie sponsorem tytularnym obiektu jest spółka Energa, która każdego roku przekazuje 3 mln złotych na obiekt. Stadion jest jednak zadłużony na 300 mln zł. Ostatni rok zakończyła ze stratą 27 mln. Różnice musiało pokryć miasto.
Nieznana jest sytuacja stadionu w Poznaniu, który zarządza konsorcjum Marcelin Managament oraz czołowy klub piłkarski Ekstraklasy – Lech. Operatorzy osłabiają się tajemnicą handlową i nie podają żadnych danych dotyczących rentowności obiektu.
Można więc przypuszczać, że jedynym stadionem przynoszącym zyski jest Stadion Narodowy w Warszawie. Sponsor – grupa PGE przekazuje na niego rocznie 8 mln zł, a w ostatnim czasie na obiekcie odbyły się takie imprezy jak: żużlowe Grand Prix, KSW Colosseum, a także koncerty Depeche Mode, Coldplay i Rolling Stones. Spółka jest w pełni samodzielna i samowystarczalna. W ubiegłym roku jej zysk na czysto wyniósł 8 mln zł.