Agresji tureckiej na kurdyjską autonomię w Afrinie sprzeciwiło się dzisiaj pod ambasadą Turcji w Warszawie kilkadziesiąt osób. Działaczki i działacze lewicowi wspólnie z przedstawicielami społeczności kurdyjskiej w Polsce demaskowali autorytarny reżim w Ankarze i grę imperialistycznych interesów, jaka kryje się za konfliktami na Bliskim Wschodzie.
– Niech żyje Rożawa! Wolny Kurdystan! Dyktator Erdogan! – pod ambasadą Turcji w Warszawie w poniedziałek po południu rozbrzmiewały hasła po polsku i po kurdyjsku. Pora dnia wydawała się niezbyt odpowiednia na zgromadzenie, ale organizatorom z portalu Kurdystan.info, Inicjatywy Pracowniczej i Aktywnego Domu Alternatywnego Puławska zależało na tym, by demonstracja odbyła się jeszcze w godzinach pracy placówki dyplomatycznej. I faktycznie, przez część trwania wydarzenia widać było w oknie ambasady bacznie przyglądającego się zebranym obserwatora.
Prowadzący pikietę Rafał Rudnicki z Inicjatywy Pracowniczej wskazywał na fakt, iż syryjscy Kurdowie padli – nie pierwszy raz – ofiarą kalkulacji wielkich mocarstw, które za pośrednictwem popieranych przez siebie sił walczą w Syrii. Podkreślał, że chociaż kurdyjska autonomia położona jest daleko od Polski, to jednak również dla polskiej lewicy tamtejsze doświadczenie jest niezwykle cenne. Chodzi bowiem nie tylko o etniczną odrębność Kurdów, ale i o budowanie bardziej sprawiedliwego społeczeństwa, z samorządnością pracowniczą i silnym naciskiem położonym na równość płci. Rudnicki potępiał hipokryzję USA, które z jednej strony nazywają Kurdów najlepszymi bojownikami przeciwko Państwu Islamskiemu i są gotowe ich w tej walce zbroić, ale „jak Poncjusz Piłat umyły ręce”, gdy przeciwko Kurdom wystąpił Erdogan. Gorzkich słów nie szczędził Rosji, która najprawdopodobniej dała zielone światło tureckiej interwencji w zamian za to, by Ankara przestała wspierać „syryjską umiarkowaną opozycję” w prowincji Idlib.
Tę samą hipokryzję światowych potęg obnażali również inni mówcy – Maciej Konieczny z Razem, Andrzej Żebrowski z Pracowniczej Demokracji i Piotr Ciszewski z Lewicowej Alternatywy. Głos zabrał także przedstawiciel kurdyjskiej społeczności w Polsce. – Chcieliśmy w Afrinie żyć spokojnie, sami się rządzić, nikogo nie atakowaliśmy. Nasi chłopcy, nasze dziewczyny oddali życie za wolność, za pokój na świecie – przypominał o heroicznej walce z Państwem Islamskim. – Świat jest nam winien pomoc. Napaść na Afrin to hańba!
Konieczny podkreślał ponadto, że niezbędna jest solidarność także z opozycją w samej Turcji, z ludźmi sprzeciwiającymi się dyktaturze Erdogana – a zatem stanowisko zgoła odmienne niż oficjalne podejście polskich władz, które widzą w Turcji, członku NATO, sprzymierzeńca. Ciszewski zwrócił uwagę na wprowadzanie w błąd światowej opinii publicznej także w kwestii tzw. umiarkowanej opozycji syryjskiej, która w praktyce głosi te same skrajne idee i składa się z tych samych ludzi, co powszechnie potępiane Państwo Islamskie. Tymczasem przez Turcję jest zupełnie jawnie wspierana, a Kurdowie, którzy z terrorystami walczyli, padają ofiarą agresji. Aktywista życzył im, mimo wszystko, zwycięstwa w walce z agresją Erdogana, zaś reprezentantka Ruchu Sprawiedliwości Społecznej wezwała wszystkie kobiety do tego, by tak jak ona solidaryzowały się z Kurdami.
Na demonstracji obecni byli przedstawiciele i przedstawicielki Inicjatywy Pracowniczej, Pracowniczej Demokracji, partii Razem, Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Obok partyjnych transparentów powiewały flagi czerwone i czarno-czerwone. Demonstracje w obronie Afrinu odbywały się dzisiaj na całym świecie, a organizatorzy zapewniali, że i w Warszawie – wobec obecnych perspektyw rozwoju sytuacji w Syrii – ta z pewnością nie będzie ostatnią.
Solidarni z @HDPgenelmerkezi, przeciwko #AfrinOperasyonu #AfrinOperation, o #wolnyKurdystan! pic.twitter.com/SW0d207n1s
— Strajk.eu (@strajkeu) 22 stycznia 2018