Wojewoda mazowiecki zarezerwował Plac Zamkowy w Warszawie dla prawicowych organizacji do 2021 roku. Będą mieć wyłączność, by w tym miejscu czcić pamięć powstańców. Dziennikarze łatwo odkryli, kto może stać za wnioskiem – to wielbiciele „żołnierzy wyklętych” i Romana Dmowskiego. Tymczasem warszawski ratusz rozwiązał marsz oficjalnie organizowany ku czci Powstania przez ONR.
Do tej pory w Warszawie zarejestrowano tylko 2 zgromadzenia cykliczne (miesięcznice smoleńskie oraz Marsz Niepodległości). Teraz dołączyło do nich trzecie – również z inicjatywy prawicy.
Do 2021 roku na Placu Zamkowym i w odległości do 100 metrów nie będzie można zorganizować konkurencyjnej demonstracji (Krakowskie Przedmieście łapie się na ten dystans), ponieważ od 16.00 do 17.15 prawicowe organizacje będą formować „żywą kotwicę”.
Odkąd w 2014 roku po raz pierwszy w ten sposób upamiętniono powstanie, co roku wniosek składała ta sama osoba – to Gabriela Beszłej, córka byłego ambasadora, obecnie zastępcy sekretarza generalnego Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (PiS należy do tego ugrupowania w PE). Beszłej jest od lat związana z PiS – pracowała m.in. w KPRM i Kancelarii Sejmu, kandydowała z list Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych. Jest też byłą studentką WSKSiM w Toruniu oraz znajomą ojca Rydzyka. Zbierała podpisy za całkowitym zakazem aborcji. W poprzednich latach, jak twierdzą media, to ona składała wnioski o zgromadzenie z „żywą kotwicą”, razem z Redutą Dobrego Imienia i PJN. W tym roku z listy organizatorów zniknęły podmioty bezpośrednio kojarzące się z PiS. Ale te, które zostały, tez są ciekawe – np. Polonia Restituta, stowarzyszenie znane z zaprzeczania zbrodni w Jedwabnem.
1 sierpnia w latach 2018-2021 plac Zamkowy w Warszawie będzie zarezerwowany dla prawicowych organizacji czczących Romana Dmowskiego i “żołnierzy wyklętych”. Wojewoda mazowiecki mianowany przez rząd PiS przyznał ich zgromadzeniu statut cyklicznego.https://t.co/7ulnCAlhD6
— DariuszR (@DarekReczek) 31 lipca 2018
„Żywa” kotwica z okazji 70. rocznicy Powstania Warszawskiego | niezalezna.pl http://t.co/UyewOxKpKt przez @niezaleznapl
— WOJTASS (@oj145Wojciech) 29 lipca 2014
Patronat honorowy objął minister kultury Piotr Gliński.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Warszawie upamiętniać cokolwiek cyklicznie mogą tylko prawicowcy tolerowani przez PiS lub związani z nim bezpośrednio.
Aktualizacja:
Przed 17.00 policja interweniowała przy stoisku ONR rozstawionym przed stacją Metro Centrum. Narodowcy mieli „prowadzić tam agitację”. Policja zabezpieczyła część kolportowanych przez nich materiałów – przekaże je biegłemu.
– Gdyby były to materiały zawierające symbolikę jednoznacznie określoną w obowiązujących przepisach jako zakazaną, czyli na przykład propagującą ustrój totalitarny, lub materiały jednoznacznie nawołujące do nienawiści na tle rasowym, religijnym lub jakimkolwiek innym, policjanci podejmowaliby od razu czynności wynikające z obowiązujących przepisów. W tym momencie mamy do czynienia z materiałami, których policjanci nie są w stanie jednoznacznie ocenić na miejscu – powiedział Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.
Akcję narodowców namierzyli Obywatele RP i przekazali straży miejskiej, stamtąd zawiadomienie trafiło do Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Narodowcy reklamowali Marsz Powstania Warszawskiego, który miał przejść przez centrum miasta i zakończyć się uroczystymi obchodami na Placu Zamkowym.
O 17.27 ratusz postanowił rozwiązać Marsz Powstania Warszawskiego, zorganizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny, To działanie niezależne od decyzji wojewody. Uczestników Marszu chętnych wziąć udział w koncercie na Placu Zamkowym przepuszczano. Natomiast samo wydarzenie ONR-u zostało zdelegalizowane ze względu na obecność totalitarnych symboli i haseł.
Neofaszyści z ONR rozstawili swój namiot w centrum Warszawy. Nie mają zgłoszonego zgromadzenia, sprzedają naklejki bez wymaganej zgody.
Złożyliśmy zawiadomienie do @Policja_KSP i Straży Miejskiej, czekamy na interwencję. pic.twitter.com/IQ4b0rMHlQ— Obywatele RP (@ObywateleRP) 1 sierpnia 2018
Decyzja o rozwiązaniu marszu rozwścieczyła narodowców, ale nie zniechęciła ich do skandowania haseł mających niewiele wspólnego z pamięcią o powstaniu, czy wręcz dla powstańców obraźliwych. Nacjonaliści odgrażali się m.in. Antifie, Michnikowi czy „czerwonym”. Za swoją postawę doczekali się pochwały od Joachima Brudzińskiego. Minister spraw wewnętrznych pochwalił, że nie dali się sprowokować i stwierdził, że decyzja warszawskiego ratusza jest dla niego niezrozumiała. Najwyraźniej zdaniem prominenta z PiS powstańcy byliby zachwyceni symbolami Falangi w centrum miasta, w którym heroicznie walczyli z faszystami.