Pamiętam, jak pierwszego dnia Euro 2012 szłam w marszu opiekunów osób niepełnosprawnych, trasa wiodła od KPRM do Pałacu Prezydenckiego. Mijaliśmy radosnych kibiców różnych narodowości, transparenty z wysokością świadczeń opiekuńczych wyraźnie kontrastowały z odpicowanym z okazji imprezy masowej stolicą. Zaczepiła nas jakaś kobieta – popatrzyła z pewnym lękiem na dorosłego mężczyznę w leżącym wózku, którego z zaciekłą determinacją na twarzy przepychała przez tłum jego drobna matka i zapytała, czy musimy dzisiaj. Że tyle osób spoza kraju tu jest, że życie się toczy, jest wesoło, a my tu swoim protestem psujemy wizerunek. Że ta nędza, ślina cieknąca z ust bokiem, hasła z kwotą, za jaką trzeba przeżyć miesiąc – to wszystko się nie komponuje z klimatem narodowego święta.
Od tego czasu udało się wywalczyć kilka rzeczy, jednak sytuacja wciąż jest dramatyczna, a drobne kobiety z wielkimi wózkami wciąż muszą przyjeżdżać pod KPRM, żeby domagać się podstawowych praw. Podniesiono świadczenie dla rodziców dzieci niepełnosprawnych, wciąż utrzymując jednak absurdalny podział na lepszych i gorszych opiekunów: inaczej traktuje się rodziców dzieci, które stały się niepełnosprawne przed 18. rokiem życia, ci otrzymują 1300 zł, a cała reszta – 520 zł, czyli sumę, za którą po prostu nie da się przeżyć. Podział ten został dwukrotnie podważony przez Trybunał Konstytucyjny – tych wyroków po równo nie szanuje i poprzednia i obecna władza. Chodzi nie tylko o pieniądze, ale i o dostęp do dziennej opieki, do rehabilitacji, do lekarzy specjalistów – nie w Warszawie czy w najbliższym mieście wojewódzkim, ale tam, gdzie mieszkają. Jednocześnie opiekunowie chcą być traktowani jak ludzie, walczą o to, żeby wreszcie zacząć patrzeć na ich codzienny wysiłek jak na pracę, za którą należy się nie tylko godne wynagrodzenie, ale też np. urlop czy emerytura. W chwili obecnej osoba, której nagle umrze niepełnosprawna matka, mąż czy syn, znajduje się w koszmarnej sytuacji – traci świadczenie, lata opieki traktowane są jak bierność zawodowa, opiekun nie ma prawa do emerytury czy chociażby zasiłku dla bezrobotnych.
Czy PiS wraz ze swoimi przyległościami, m.in. Solidarną Polską, która tak wspierała okupujących Sejm opiekunów w 2014 roku, staną na wysokości zadania? Czy też okaże się, że nawet Platforma Obywatelska, ze swoją arogancją i tanim państwem, była bardziej skłonna przychylać się do postulatów jednej z najbardziej wykluczonych grup społecznych niż socjalne Prawo i Sprawiedliwość? Dokładnie to pokazało ostatnie pół roku – Kaczyńskiemu niepełnosprawni nie przeszkodzili w narodowym święcie odzyskiwania władzy, mediów i Trybunału Konstytucyjnego.