„To ostatnia szansa na uratowanie publicznego systemu i demokratycznego prawa do opieki zdrowotnej” – powiedział jeden z uczestników dzisiejszego strajku pracowników służby zdrowia. Protest jest efektem wieloletnich zaniedbań i niedofinansowania systemu przez kolejne rządy – realizujące zgodnie neoliberalną politykę cięć i pełzającej prywatyzacji.
We Włoszech odwołano dzisiaj 40 tysięcy operacji, zabiegów, badań i setki tysięcy wizyt lekarskich, jednak wszystko zostało zorganizowane w taki sposób, aby żaden z pacjentów potrzebujących pomocy nie ucierpiał. Pracownicy podkreślają na każdym kroku, że nie chodzi o ich partykularny interes, jak to próbują przedstawić liberalne media, a o ratunek dla całego systemu. – Zamykamy służbę zdrowia na jeden dzień, by nie zamknąć jej na zawsze – argumentują lekarze.
Strajk został zorganizowany przez koalicję kilku dużych związków zawodowych, skupiających pracowników szpitali i przychodni. Przyczyną jest pogarszająca się kondycja finansowa, co jest skutkiem malejących nakładów z budżetu oraz stopniowej komercjalizacji świadczeń medycznych. Lekarze akcentują, że rośnie między tymi, których stać na odpłatne usługi medyczne i tymi, którzy nie mogą sobie na to pozwolić, co jest ewidentnym zaprzeczeniem jednego z filarów demokratycznego społeczeństwa jakim jest równy dostęp do publicznej służby zdrowia dla wszystkich obywateli.
Sciopero Medici e Dirigenti Ssn, presidio di Roma al @MEF_GOV per #AdessoToccaANoi! oggi #12dicembre.
Qui il servizio integrale di @RepubblicaTv ?➡️ https://t.co/qRVUBben9H@FpCgilNazionale @cgilnazionale pic.twitter.com/ah6c42ErNt— Fp Cgil Medici (@fpcgilmedici) December 12, 2017
Hasło akcji brzmi „Naruszane jest prawo do zdrowia”. Lekarze zwracają uwagę na rosnące kolejki i regionalne różnice pomiędzy jakością usług medycznych pomiędzy biednych południem kraju, a bogatą północą. „Odległość między Bolzano a Neapolem to 700 kilometrów albo 4 lata różnicy w oczekiwanej długości życia” – czytamy w komunikacie związku lekarzy i menedżerów służby zdrowia Anaao Assomed.
Problemem są również warunki pracy lekarzy i pozostałych pracowników. Kontrakty umożliwiają nieograniczoną eksploatacje czasową, brakuje regulacji dotyczących przerw i odpoczynku. Liczba nierozliczonych nadgodzin przekroczyła już sto milionów. „Całe pokolenie młodych lekarzy, po 11- 12 latach studiów i specjalizacji, skazane jest na brak etatu i pracę tymczasową” – czytamy w oświadczeniu związkowców.
Sciopero di 24 ore dei medici, adesione alta, con punte dell’80%: „la sanità pubblica chiude oggi per non chiudere per sempre”. Camusso: „sanità cenerentola della legge finanziaria” – https://t.co/wC0zO28vNo pic.twitter.com/7dI12NXL4D
— Jobsnews.it (@Jobsnews_press) December 12, 2017
Katastrofalny efekt neoliberalnej polityki we włoskiej służbie zdrowia obrazuje raport Instytutu Badań Społecznych Censis. Okazuje się, że ponad 12 milionów Włochów zrezygnowało z leczenia lub przełożyło je na później z powodu kosztów bądź długich kolejek. Przyczyną tego zjawiska są cięcia w służbie zdrowia, dokonywane przez kolejne rządy. Fundusze ograniczał zarówno gabinet Silvio Berlusconiego, jak i podobno „postępowy” rząd centrolewicowego premiera Matteo Renziego. Oficjalnie włoski model jest powszechny i bezpłatny, jednak oszczędności spowodowały, że stał się całkowicie niewydolny. Cztery miesiące trzeba czekać na mammografię, o dwa miesiące dłużej niż przed trzema laty. Kolejka do kardiologa i ortopedy to ponad dwa miesiące, a na rezonans magnetyczny trzeba czekać 80 dni.
– Mamy tutaj do czynienia z pełzającą prywatyzacją. Państwo celowo redukuje wydatki, licząc, że społeczeństwo weźmie to na siebie. W ten sposób kolejna sfera usług staje się przedmiotem gry rynkowej, a usługa publiczna przestaje istnieć – skomentował zjawisko Massimo Bonanzoni, w przeszłości dziennikarz komunistycznego dziennika Il Manifesto.