Strajk nauczycieli, który rozpoczął się dzisiaj, ma ogromne znaczenie dla polskiej oświaty. Sami protestujący podkreślają, że stawką są nie tylko podwyżki, ale i to, czy uratowany zostanie prestiż zawodu, a więc – czy w perspektywie kilkunastu lat będą w ogóle chętni do pracy z dziećmi. Tym bardziej budujący jest fakt, że nauczyciele nie są w walce sami.

Postulaty nauczycieli za całkowicie zasadne uważa poważna część rodziców – taki obraz rysuje się z doniesień lokalnych mediów z całego kraju. W części strajkujących placówek pojawiły się nawet plakaty i banery zapewniające o tym, że rodzice wychowanków stoją murem za pedagogami.

– Tak niskie zarobki nie mogą być akceptowane zarówno przez nauczycieli, jak i przez rodziców, których dzieci korzystają z pracy tak źle zarabiającej grupy zawodowej. Dlatego decyzja o tym, że solidaryzujemy się z nauczycielami była oczywista – mówi członek Ogólnopolskiego Porozumienia Rad Rodziców w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”. Kilkadziesiąt osób, głównie rodziców, było również pod siedzibą MEN w ostatnią sobotę. Ich przesłanie było jasne: nie będzie dobrej edukacji dla dzieci, jeśli nauczyciele będą zarabiali niewspółmiernie do wykształcenia i kwalifikacji.

– Jesteśmy przekonani, że spełnienie postulatów nauczycieli będzie sprawiedliwe i adekwatne do nakładu ich pracy i czasu poświęcanego dzieciom i stanie się początkiem odbudowywania prestiżu tego trudnego i szlachetnego zawodu. Wszyscy dobrze wiemy, że od tego, jaka będzie edukacja dzieci i młodzieży zależy nie tylko ich przyszłość, ale i kształt naszego społeczeństwa za kilka lat. A bez dobrze funkcjonującej szkoły nigdy tak naprawdę nie zbudujemy nowoczesnego państwa – piszą z kolei autorzy profilu Jesteśmy z nauczycielami.

Podobnie uczniowie – po mediach społecznościowych od kilku dni krążą zdjęcia uczennic i uczniów w różnym wieku, którzy noszą np. przypinki, symbol solidarności z protestującymi.

Już kilka dni temu poparcie dla szykujących się do protestu szkół wyraził także Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego, który współprowadził zakończony zwycięstwem pracowników spór zbiorowy w PLL LOT. – Pierwszy dzień euforyczny. Potem naciski i hejt się zwiększą. Pamiętajmy o nauczycielach także w kolejnych dniach, bo każdy nastepny będzie dla nich gorszy! – zachęcają do wspierania protestu doświadczeni pod tym względem pracownicy i pracownice linii lotniczej, którzy na przełomie października i listopada prowadzili protest pod siedzibą LOT-u.

Nie tylko związek zawodowy personelu LOT jest z nauczycielami – podobne oświadczenia wydała Komisja Dziennikarzy i Dziennikarek w strukturze związku Inicjatywa Pracownicza. Aktywiści i aktywistki bojowego związku zawodowego organizowali wczoraj pikiety poparcia dla nauczycieli.

Plakaty z wyrazami wsparcia dla pedagogów pojawiły się także na licznych placówkach kultury w całym kraju. Ich pracownicy świetnie rozumieją, jak ważna dla społeczeństwa jest edukacja.

Nie mogło zabraknąć wyrazów poparcia także od polityków lewicy. Partia Razem od dawna alarmowała o złej sytuacji polskich pedagogów i innych pracowników szkół, brała udział w protestach pod MEN. Dziś jednoznacznie opowiada się po stronie walczących nauczycieli.

– Życzymy Wam jak najwięcej solidarności. Tej międzyludzkiej, pisanej przez małe „s”. Walczcie do zwycięstwa! Zasługujecie na nie Wy i zasługuje na nie polska edukacja – czytamy na oficjalnym profilu partii.

Wyrazy wsparcia dla nauczycieli znalazły się również na twitterowym profilu Roberta Biedronia. Lider Wiosny przypomniał niektóre wypowiedzi Beaty Szydło, oczywiście jeszcze z czasów, gdy PiS nie był u władzy, dotyczące nauczycieli i wsłuchiwania się w głos obywateli. Obecna wicepremier, która w ostatnich dniach składała nauczycielskim związkom kuriozalne propozycje „rozwiązania konfliktu”, obiecywała swojego czasu pracę na rzecz przywrócenia godności zawodu nauczyciela i przyznania pedagogom adekwatnych zarobków.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Samo podniesienie płac jedynie zabetonuje stare układy. Przeciętnie opłacane miernoty staną się dobrze opłacanymi miernotami, które trzymając się stołków rękami i nogami, zablokują dopływ świeżej krwi nawet po osiągnięciu wieku emerytalnego. Widocznie niektórym marzą się tylko ciepłe posadki na koszt podatnika.

    Dlaczego nie ma postulatu konieczności ukończenia studiów magisterskich na kierunku zgodnym z nauczanym przedmiotem w miejsce fikcji z podyplomówkami? Dlaczego nie ma postulatu jakiejkolwiek ewaluacji, chociażby tej na wzór nauczycieli akademickich? To dwie bardzo skromne propozycje projakościowe.

    1. Fałkspałksie, skoro teraz w szkołach uczą takie miernoty, to czemu Ty O Wielki nie idziesz uczyć? Z Twoją wiedzą i wykształceniem?! Idź, nauczaj!

    2. @Nikt, przez analogię rozumiem, że jeśli lekarz popełni na Tobie błąd, to zawstydzisz go i poprawisz osobiście, zamiast poddać wątpliwości kompetencje.

      Do rzeczy – pomimo tego, że płace nauczycieli mają być tragicznie niskie, to po sprawdzeniu strony Pomorskiego KO, nie widać wysypu pełnoetatowych wakatów. Nawet z przedmiotów typu matematyka, fizyka i zawodowe, których nauczyciele mogą zarobić w sektorze przedsiębiorstw. Znaczna część tych nielicznych to zastępstwa, ułamki etatu lub weekendowe szkółki dla dorosłych bez przywilejów. Wychodzi na to, że konkretne korzyści zatrzymują przy tablicy.

      Wskazane przeze mnie dwa punkty, a zwłaszcza pierwszy, pomogłyby „przewietrzyć” środowisko. Uniknęłoby się sytuacji, w której zamiast dać pracę nowemu ambitnemu z wykształceniem, wysyła się kogoś z plecami u dyra na śmieszną podyplomówkę i udaje, że 2 semestry równają się magistrowi…

    3. Fikcją wymogu wyższego wykształcenia krzywdzimy tych ludzi. Pompujemy ich ego, że mogąc nauczać N przedmiotów są kimś przez duże k, a w rzeczywistości żaden pracodawca poza szkołą nie spojrzy na takie „dyplomy”. Rykosztem obrywają też prawdziwi fachowcy, których owa fikcja niesłusznie stawia z nimi w jednym rzędzie.

    4. Towariszczi, nie jarzycie w czym dieło. A dieło nie w tom, że trza mieć kwit szołt wyższej, a w tym, że trzeba umieć robić to, co się robi. Orać, kuć, klepać w klawisze, ścigać piratów drogowych itp. I UCZYĆ! Bo niestety oprócz wbijania do tępych głów regułek i wzorów, to trza te zakute łby jeszcze otworzyć na wiedzę. A tego nigdzie nie uczą. A wy towariszczi ciągle o kwitach takich, kwitach owakich. Uczyć trza umieć, a nie każdy jest do tego zdolna. A jeśli da się marne pensje, to nawet nie będzie z kogo wybrać (po podwyżkach też nie będzie tak hop siup, bo jak to we szkole – praca pokoleń, a i tak łatwo ją zepsuć).

  2. A kaczka nie ma dzieci i ma to poniżej pleców. A Pinokia stać na szkoły zagramaniczne dla bachorów i ma to w tym samym miejscu. A Broszka i tak naobiecuje więcej niż da, bo ma to też w tym samym miejscu. A Adrian zawsze siedzi za swoją szafą i nie zna rzeczywistości.

  3. Nauczyciele najwyraźniej dali się wplątać w rozgrywkę polityczną… gorzej że po złej stronie barykady.

    1. Nie koniecznie po złej, bo po własnej.
      Od 8 lat nie było żadnych podwyżek w oświacie. I płace (nauczyciela dyplomowanego które wówczas były na poziomie średniej krajowej) zeżarła w tym czasie inflacja. Od kilku lat narastało niezadowolenie, a przeprowadzona niedbale reforma spowodowała jeszcze szybsze wzbieranie niezadowolenia w środowisku.
      Inne grupy zawodowe protestowały wcześniej i coś tam otrzymały. Na 500+ na pierwsze dziecko znalazła się kasa, a na podwyżki dla belfrów – nie. Na bazę dla US-army, też się znalazło 2 miliardy $.
      Bo to nie jest grupa zawodowa, która głosuje na PiS. Nauczyciele – jako wykształciuchy-mieszczuchy głosują gremialnie na PO, Nowoczesna itp byty konserwatywno-liberalne, które ,,pompują” zaściankowa mentalność polskiego mieszczucha.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…