Źle się się mają sprawy z nauczycielskim strajkiem, skoro pomoc przyjmowana jest już nawet od biskupów. Co i kiedy dokładnie przesądziło o tym cokolwiek desperackim zwrocie akcji, trudno powiedzieć. Niemniej widać wyraźnie, że nagły, zorganizowany odpływ opozycyjnego poparcia musiał zmniejszyć szanse powodzenia protestu, skoro jako swojego stronnika ZNP widziałby nawet kościelnych hierarchów.

Doraźnie sytuacja wydaje się doprawdy groteskowa, gdyż polski kościół od dekad nie zajmował się edukacją w sposób inny niż instrumentalny, starając się podporządkować cały sektor realizacji swoich i fundamentalistycznej prawicy ideologicznych interesów. Swoją dominację zabezpieczył lekcjami religii, wszechobecną symboliką katolicką we wszystkich publicznych placówkach i pozyskując, m. in. wśród nauczycieli, akolitów do szerzenia swoich antyaborcyjnych, homofobicznych i antykomunistycznych bredni. Teraz nagle KK ma wyłonić mediatora pomiędzy strajkującymi i rządem. Czy dla człowieka przytomnego może być jakąś intelektualną komplikacją odgadnięcie czyją stronę zechce trzymać taki “mediator”?

Niestety, zaskakujące okazuje się to być wyłącznie w perspektywie jednorazowego spojrzenia. Niebezpieczeństwo PR-owego oparcia strajku o histeryczną szarpaninę pomiędzy obozem władzy i kolejnymi wariacjami strukturalnymi KOD-u (jaka to teraz jest Koalicja? Europejska? Obywatelska? Demokratyczna?) oznaczało gigantyczne ryzyko, które już po pierwszym tygodniu strajku oceniałem jako ruch zdecydowanie hazardowy. Rzeczywistość okazała się jednak bledsza niż mi się wydawało. W swoich obserwacjach sprzed dwóch tygodni wyrażałem przekonanie, iż systematyczne splatanie strajku z fanatyczną lamentacją “społeczeństwa obywatelskiego”, jest li tylko taktyczną pomyłką. Myślałem sobie, że to taki dopust boży, z ciężaru którego ZNP nie zdaje sobie sprawy.

Tymczasem obecne okoliczności każą mi wnioskować, iż strajkowy sztab generalny upatrywał w tym swoich nadziei na powodzenie protestu. Wygląda na to, że groteskowe w formie i żałosne w istocie wyrazy poparcia składane hojnie przez Bochniarz, Balcerowicza, Lisa, Schetynę, Wałęsę i w ogóle cały ten benefis oklaskiwania strajku przez liberalnych fanatyków i ewidentnych wrogów ruchu pracowniczego, był przyjmowany z pocałowaniem w dłoń. A łaska pańska, jak uczyli mnie ongiś “na polskim”, na pstrym koniu jeździ.

Niezbyt to elegancko stwierdzać w takiej chwili “a nie mówiłem?”, natomiast komentarz taki wydaje się wcale na miejscu. Tym bardziej, że gardłuję o tym nie od dziś. Na bliskiej współpracy z OPZZ spędziłem ponad 10 lat. Ile czasu i ile błędów trzeba jeszcze popełnić żeby w końcu pójść po rozum do głowy? Ile jeszcze masowych mobilizacji muszą zniszczyć takie głupawe i doraźne koalicyjki z przeciwnikami swojego przeciwnika? Ileż jeszcze razy trzeba będzie wyjaśniać Guzom i Broniarzom, że nie siada się do kolacji z ludożercami?

Gdyby nauczycielskie związki odrobiły jak należy choćby jedną pracę domową w ostatnim ćwierćwieczu albo gdyby ich liderzy uważali na lekcjach, byłoby dla nich jasne, że mogą liczyć wyłącznie na siebie. Wówczas nie byłoby problemu i paniki, tylko systematyczny upór i opór. Udawanej polskiej opozycji można by wówczas pokazać środkowy palec i kazać się ostrożnie przyglądać, bo ich czeka to samo, jeśli będą niegrzeczni.

W Polsce nie ma partii pracowniczej lub takiej, która choćby aspirowałaby do takiego miana (poza jakimiś peryferyjnymi sektami). Od początku transformacji OPZZ nie podjął żadnych skutecznych starań wyłonienia ugrupowania politycznego, które mogłoby bazować na masie i sile jego struktur, być reprezentacją lewicowego, pracowniczego ruchu. Postawiono na sytuacyjne uwikłania. Tak jak z SLD kiedyś, tak i teraz – z awangardą “walki o demokrację” – ta tradycja okazała się idiotyczna. W krytycznym momencie przynosi cios widelcem w plecy, nic więcej.

Z drugiej strony nieuczciwością byłoby nie dostrzec, iż nauczyciele jako grupa zawodowa się starają. Coraz częściej widać krytykę postępowania związkowego kierownictwa. I chodzi nie tylko o woltę w „Solidarności”, lecz także powstające lokalnie międzyszkolne komitety strajkowe, ostatnio zjednoczone w strukturę ogólnokrajową, o aktywizację uczniów i rodziców w ramach protestu. Te posunięcia wciąż dają nadzieję, iż cała strategia strajku może oprzeć się na czymś więcej niż tylko na gromadzeniu poparcia na ślepo, bez przewidywania konsekwencji.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jeśli ktokolwiek jeszcze wierzy, że strajk w praktyce nie ogranicza się do nieudolnej próby uderzenia w PiS (cia-majdan 2.0), niech spyta strajkujących, dlaczego nie domagają się podwyżek od samorządów?

    Organem prowadzącym szkoły są samorządy, a więc to władze gmin i powiatów powinny być co najmniej pod takim samym „ostrzałem”. Stawki uchwalane przed rząd są minimalnymi. Nie ma przeszkód, by każdy samorząd wypłacał ze swoich środków 5-cyfrową pensję.

  2. Argumenty przeciwko strajkowi nauczycieli Kwiecień 2019.
    1 – TERMIN – Strajk w okresie egzaminów szkodzi uczniom, a kto twierdzi inaczej, sam się ośmiesza.
    2 – TERMIN – Strajk w roku wyborczym, 1,5 miesiąca przed głosowaniem, musi się spotkać z zarzutem, że jest to działanie polityczne i nie da się udowodnić, że jest inaczej.
    3 – TERMIN – Strajk 1,5 tygodnia przed Wielkanocą i 3 tygodnie przed Majówką oznacza, że nauczyciele spotkają się z rodzinami i mogą od nich usłyszeć wiele przykrych słów. A jak nie usłyszą nic, to też będzie im przykro, że innych sprawa nie interesuje.
    4 – FINANSE – Odniosłem wrażenie, że dopiero w czasie strajku niektórzy się dowiedzieli, że nie dostaną za te dni wypłaty. Takie rzeczy trzeba wiedzieć wcześniej! Na razie jedzą na zapas, bo w Maju czeka ich ścisły post.
    5 – FINANSE. – Nauczyciele przez kilka lat nie dostawali podwyżek, a zaczęli strajk po tym, jak dostali. Miłej zabawy przy szukaniu logiki w takim zachowaniu!
    6 – POLITYKA – Jeśli przewodniczący ZNP regularnie występuje na wiecach partii opozycyjnych, to nie może twierdzić, że strajk nie jest polityczny. Zwłaszcza w tym terminie – patrz pkt 2.
    7 – BŁĘDY INDYWIDUALNE – Udawanie krów i głupkowate piosenki nie przynoszą niczego dobrego. We własnym gronie można się powygłupiać, ale po co się tym publicznie chwalić?
    8 – BŁĘDY INDYWIDUALNE – Wiadomości o szykanowaniu tych, którzy pomagają przy egzaminach wystawiają nauczycielom żałosne świadectwo.
    9 – BŁĘDY INDYWIDUALNE – Tylko w niektórych szkołach wykorzystano możliwość zawieszenia strajku w celu wystawienia ocen maturzystom. Wygląda na to, że większość nauczycieli zostawiła uczniów „na lodzie”.
    10 – BŁĘDY INDYWIDUALNE – Brak postulatów innych, niż płacowe. Nawet dla pozoru nie byli w stanie niczego wymyślić.

    1. Co za liberalne bzdury.
      Ad. 1. W każdym terminie strajk szkodzi uczniom. Brak pracy nauczycieli szkodzi uczniom w każdej dacie, może poza wakacjami, ale wtedy strajkiem nauczycieli by się nikt nie przejął. Na tym polega strajk, że się nie pracuje, a to wywołuje konkretne szkody, za które odpowiedzialni są nie pracownicy mający prawo do strajku, a druga strona która swoimi działaniami lub ich brakiem spowodowała że pracownicy skorzystali z prawa do strajku.
      Ad. 2. Każdy strajk ze swojej istoty jest polityczny. Walka o prawa pracownicze to też polityka.
      Ad. 3. Znaczna część rodziców popiera protestujących. Jeżeli jacyś rodzice tego nie robią i nie rozumieją że walka o prawa pracownicze jest w interesie wszystkich, to już ich problem.
      Ad. 4. Zakład pracy ma prawo wypłacić wynagrodzenie za czas strajku i nie jest argumentem przeciwko że część liczyła ich organy prowadzące z tego skorzytają. W przeszłości wielokrotnie wypłacano wynagrodzenie za czas strajku.
      Ad. 5. Piszesz o tych podwyżkach wynikających z porozumienia z „Solidarnością”? Napięcie narastało stopniowo już od dłuższego czasu, tu jest logika.
      Ad. 6. Strajkują nauczyciele zrzeszeni w innych związkach zawodowych i niezrzeszeni w żadnych. Dodatkowo dziś powstał Ogólnopolski Międzyszkolny Komitet Strajkowy. Strajk z resztą już na początku wymknął się spod kontroli Broniarza, więc wiązanie strajku bezpośrednio z jego osobą jest błędne.
      Ad. 8. Nie ma drogi pośredniej, jeżeli ktoś jest łamistrajkiem to jest przeciwko swoim kolegom i koleżankom z pracy, a do tego sam jest przeciwko sobie.
      Ad. 9. Patrz punkt 1., na tym polega strajk. Jak nie będzie efektu, to nikt się nim nie przejmie, bo robota zostanie wykonana.
      Ad. 10. Oficjalnie nie ma, ale nieoficjalnie strajk ma podłoże także pozapłacowe i jasno można to wyczytać z tego strajku.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…