Na 475 niemieckich neonazistów zostały wydane nakazy aresztowania, policja poszukuje ich, ale posłowie niemieckiej Lewicy oskarżają państwo o bierność.
Niemcy od dawna maja problem z powracającą ideologią nazizmu. Miłośnicy hailowania byli znajdowani w szeregach niemieckiej armii, policji, śmiało poczynają sobie w życiu politycznym, chwaląc osiągnięcia Wehrmachtu w czasach II wojny światowej i grożąc śmiercią swoim przeciwnikom.
Teoretycznie państwo niemieckie reaguje na przejawy neonazizmu ostro i bezkompromisowo. Posłowie Die Linke mają jednak co do tego wątpliwości. Ostatnio wyrażali swe wątpliwości w związku z faktem przedłużających się poszukiwań setek neonazistów. Obecnie wydanych jest 475 listów gończych za niemieckimi naziolami. Do końca tego roku, mimo, jak zapewnia niemiecki rząd „intensywnych poszukiwań”, nie udało się ich znaleźć. To tym bardziej niepokojące, że liczba poszukiwanych miłośników nazistowskiej ideologii wzrosła w ciągu ostatnich sześciu lat niemal dwukrotnie.
Spośród poszukiwanych 125 jest podejrzanych o czyny takie jak napaść (w tym często napady na domy azylantów) i opór przeciwko funkcjonariuszom organów ścigania, 109 jest podejrzanych o przestępstwa podżegania do nienawiści na tle narodowościowym, używanie nazistowskiej, zakazanej symboliki, jeden jest podejrzany o terroryzm.
Posłowie Die Linke w Bundestagu poddają w wątpliwość prawdziwość rządowych deklaracji o „intensywnym” poszukiwaniu neonazistów. Zastanawiające jest, że „duża część poszukiwanych neonazistów wymyka się policji przez dwa lub więcej lat, unikając aresztowania”, stwierdziła Ulla Jelpke, rzeczniczka niemieckiej lewicy w parlamencie. Dodała też, że w jej ocenie niemiecki rząd nie traktuje problemu neonazizmu z dostateczna powagą, co może rodzić podejrzenia, że powstają podziemne struktury skrajnej prawicy.
Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich lat, pytanie to jest jak najbardziej zasadne.