Furorę robi mocno reklamowany w telewizjach portal Zaadoptuj Faceta. „Towar”, czyli mężczyźni, grupowani są w specjalnych katalogach. Klientki mogą wybrać spomiędzy pakerów, wąsaczy, wytatuowanych i wykolczykowanych, miśków, zarośniętych czy okularników. Jak któraś z klientek sobie winszuje, to może szukać nawet w kategorii „produkty regionalne”! Na upatrzony profil towaru wystarczy kliknąć i przechodzi się do kolekcji.
Stałe „klientki” mają wyjątkowe oferty. „Przy zakupie wąsatego – brodacz w prezencie”, „Specjalna promocja dużych, miękkich przytulanek” albo „Tydzień promocji na wąsaczy” Gdyby klientce jednak nic nie pasowało, to zawsze może sięgnąć po towar „spod lady”.
Facetów można również „etykietować” według ich umiejętności. Nie tylko zresztą. Szukanego określa się począwszy od cech charakteru, przez wygląd, po „stan zużycia”.
Nie trafiłem na zmieszanie z błotem tego seksistowskiego projektu ani przez Magdalenę Środę, ani przez Kazimierę Szczukę, ani też prof. Monikę Płatek. Nie zabrał głosu nikt z grona osób tak uczulonych na wszelkie przejawy dyskryminacji.
Gdyby pojawiła się strona pod tytułem „przygarnij pannę”, a do poszukiwania kobiet użyto by tych samych kryteriów, co powyżej opisane, to słusznemu zresztą, oburzeniu, nie byłoby końca, a Katarzyna Bratkowska wyciągnęłaby tysiące kobiet na barykady.
Seksizm wychylił wahadło w drugą stronę. I to niemal niezauważalnie. „Męski świat” w reklamie jednego z piw to kraina debili. Męskość jest w niej ujęta tak stereotypowo, jak tylko być może. W reklamach medykamentów, szukający ich faceci to absolutni kretyni. Dokładnie tak samo prezentuje się większość męskich nieudaczników w reklamach o gotowaniu. Jednak najbardziej rozwala spot promujący najmodniejszy 30 lat temu męski kosmetyk. Czarnoskóry paker merda w nim naprzemiennie mięśniami klatki piersiowej i prezentuje kwintesencję męskości, czyli jakiś megaprzerośnięty biceps. I co? I nic.
A przecież wystarczy przypomnieć sobie szum po tym, jak jeszcze parę lat temu kobiety były przez specjalistów od reklamy zagonione do kuchni i łazienek. Dziś już nie są. Dziś to one rządzą. To one znają się na działaniu parafarmaceutyków. Wiedzą, gdzie co jest, a jak trzeba, to zbudują lub naprawią niemal wszystko. I świetnie.
Ale wyobraźmy sobie reklamę antyperspirantu, w której dziewczyna odziana w skąpy dół od bikini stojąc tyłem do kamery, będzie podrygiwała pośladkami. Raz jednym, a raz drugim. Afera jaką, zrobiono niegdyś sieci sklepów za fotkę ze spadniętymi do kostek kobiecymi majtkami, byłaby niczym przy wściekłości wylewanej w telewizjach przez kobiety po czymś takim.
Prof. Philip Zimbardo wykazał w książce „Gdzie ci mężczyźni”, że faceci są gorszym sortem człowieka. Jego zdaniem samce naszego gatunku są skazane na zagładę z racji infantylizmu, prymitywizmu i koncentrowania się na sobie. Może to i racja, ale gdyby media przestały lansować debila z browarem jako wzór do naśladowania, to może jednak przed brodatą połową ludzkości byłaby jakaś szansa. Szansa na wychowanie facetów na partnerów kobiet. Ale aby do tego doszło, nie można lansować seksizmu wycelowanego w żadną płeć. I zwalczać wszystkie przejawy tego zjawiska bez względu na solidarność jąder lub jajników.