Na nic zdały się starania sojuszników ks. Jacka Stryczka. Krakowska prokuratura nie widzi powodu, by zakończyć postępowania w sprawie znęcania się znanego księdza nad pracownikami Stowarzyszenia „Wiosna”, operatora akcji „Świąteczna Paczka”.
Nie ma mowy o umorzeniu
Prokuratura rozwiewa wszelkie dywagacje. Jak donosi WP, „śledczy z Krakowa nie potwierdzają, żeby zarzuty wobec ks. Stryczka miały się nie potwierdzać”. – W toku postępowania dotyczącego nieprawidłowości w stowarzyszeniu Wiosna w dalszym ciągu trwa gromadzenie materiału dowodowego, w tym przesłuchiwane są osoby związane ze stowarzyszeniem Wiosna (do chwili obecnej przesłuchano kilkaset osób). Tym samym w najbliższym czasie nie jest planowane jego zakończenie – mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko.
Ksiądz, który się znęcał
Wobec księdza Stryczka przedstawione zostały poważne oskarżenia. Duchowny miał poniżać słownie swoich podwładnych, urządzać im wielomiesięczne seanse psychicznego poniżania, odmawiał im również podstawowych praw: umów, urlopów, czy pracy w ośmiogodzinnym trybie.
Wszystko zaczęło się w 2018 roku za sprawą reportażu Janusza Schwertnera. Z jego tekstu, opublikowanego w portalu Onet, wyłania się przerażający obraz grupy zastraszonych ludzi, pracujących ponad siły, poddawanych metodycznej przemocy psychologicznej przez sadystycznego zwierzchnika. Pracownicy-bohaterowie reportażu „boją się prezesa, często płaczą, mają zaniżoną samoocenę”.
Drżące ręce
Podwładni Stryczka byli ofiarami maltretowania. „Na spotkania ze mną przychodzili z drżącymi rękami, po nieprzespanych nocach, a nawet krótko po atakach paniki, wywołanych powrotem do wspomnień sprzed lat. Ważyli każde słowo. Gniew mieszał się z poczuciem wstydu, jakby wahali się, czy domowe brudy powinni prać na zewnątrz. Wielokrotnie usłyszałem, że nie chcą uderzyć w ideę, która jest im bliska i która nie może zostać zniszczona” – wspomina Schwertner.
Śledztwo wciąż trwa, dotychczas przesłuchanych zostało ponad 200 osób.