Nieważne, że z marnym scenariuszem i drewnianą grą, ważne, że z odpowiednim przesłaniem – takie nowe kryteria oceny filmów zaproponował dziś minister kultury Piotr Gliński. PiS wypracował już politykę historyczną, teraz w podobnie łopatologiczny sposób zamierza traktować twórczość artystyczną.

Bohater propagandowego filmu - Mieczysław Dziemiszkiewicz "Rój"
Bohater propagandowego filmu – Mieczysław Dziemiszkiewicz „Rój”

Film „Historia Roja”, reklamowany jako pierwsze w historii dzieło o żołnierzach wyklętych, z wielkim hałasem wchodził do polskich kin. Tam furory nie zrobił. Nawet krytyk piszący o filmie w prawicowym portalu wPolityce musiał z żalem przyznać, że wspaniały temat („Los Wyklętych to bardzo westernowa historia walki dobra ze złem. Wolności ze zniewoleniem. Boga z szatanem”) został zrealizowany szczerze i z zapałem, ale warsztatowo po prostu słabo. Także recenzent Frondy nazwał film „chaotycznym”, ubolewał nad kiepskim aktorstwem wykonawców głównych ról (o zgrozo, poza Piotrem Nowakiem w roli funkcjonariusza UB) i powierzchownym potraktowaniem postaci.

Wicepremier Gliński wie jednak lepiej; przypomina się sytuacja, w której wypowiadał się o spektaklu „Śmierć i dziewczyna”, zanim miał w ogóle szansę go obejrzeć. Dowiedziawszy się, że „Historia Roja” nie została dopuszczona do konkursu na Festiwalu Filmowym w Gdyni, zaatakował komisję imprezy, twierdząc, że odrzuciła dzieło z pobudek pozamerytorycznych. Według Glińskiego udział w FF powinna „Historii Roja” zapewnić już wysoka frekwencja w kinach podczas jego pokazów oraz fakt, że film jest „ważny społecznie”. Jeśli zresztą chodzi o wartość artystyczną, wicepremier również nie miał żadnych wątpliwości.

Dyrektor artystyczny festiwalu odpowiedział Glińskiemu, odrzucając zarzuty o stosowanie kryteriów ideologicznych. Zasugerował także, że o „żołnierzach wyklętych” możnaby nakręcić jeszcze niejeden lepszy film.

Przy podejściu reprezentowanym przez ministra kultury i cały rząd faktycznie jest możliwe, że filmów o „wyklętych” obejrzymy jeszcze więcej. Ba, możemy z góry przewidzieć ich przesłanie i zarys fabuły. Czy będą lepsze – cóż, zbyt wysoko „Historia Roja” poprzeczki nie zawiesiła…

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…