Dziś przed Pałacem Prezydenckim lewicowi działacze wyrazili swój sprzeciw wobec planów przedterminowego zwolnienia z więzienia zabójcy Chrisa Haniego.
Wydarzenie „Nie dla rasizmu i gloryfikowania terroryzmu” początkowo miało być kontrmanifestacją dla symbolicznego powitania Walusia w ojczyźnie przez jego prawicowych wyznawców. Dla polskiej prawicy Waluś, „morderca komunistów” bezsprzecznie jest bohaterem. Dziś planowano wyrazić poparcie dla pomysłu wypuszczenia go za kaucją – spod Pałacu Prezydenckiego miał ruszyć pochód pod hasłem „Wolność dla Janusza Walusia, ostatniego żołnierza wyklętego”. Organizatorzy odwołali marsz – ponoć na prośbę córki Janusza Walusia, Ewy. Lewica swojego eventu nie odwołała, pomimo że koło południa było już wiadomo, że dzisiejsze posiedzenie sądu w Bloemfontein, na którym ważyć miały się losy Walusia – zostało przesunięte na 29 maja.
Stawiła się reprezentacja Komunistycznej Partii Polski, powiewały różowo-czarne flagi anarchistów i te ze znakiem Antify, przyszli działacze lokatorscy, dołączali przypadkowi przechodnie. Oficjalnym organizatorem wydarzenia był Piotr Ciszewski ze związku zawodowego Walka. Przemawiał na zmianę z Beatą Karoń. Ich protest nie dotyczył wyłącznie Walusia, miał również na celu unaocznienie szkodliwości gloryfikacji historycznych postaci morderców (także tych z NSZ) i sprzeciw wobec otwarcie rasistowskich eventów w Warszawie. A właśnie takim miał być marsz, w kontrze do którego działacze lewicowi zorganizowali swoje wydarzenie.
Organizatorzy przypomnieli w ogólnym zarysie sylwetkę Chrisa Haniego, odczytano stanowisko Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej w sprawie ewentualnego uwolnienia polskiego zabójcy, a także list od Filipa Stojanowskiego z Partii Socjaliści. „Nie pozwólmy na powtórkę z historii! Nie pozwólmy na powtórkę z ksenofobii, nacjonalizmu i szowinizmu! Wszyscy razem musimy dać temu odpór! Nie tylko tutaj, ale i w naszych domach, szkołach i zakładach pracy!” – napisał Stojanowski. – „Nie chcę dokładać cegiełki do romantyzowania człowieka, który zabił bohatera walk o wyzwolenie RPA, ale też i człowieka, który porzucił własną żonę i dziecko. Człowieka, który sam będąc obcym w obcym kraju, pogrążył się w ksenofobii dla uznania środowisk, które i tak na niego z góry pluły. (…) W miejsce tego, wolałbym żebyśmy uczcili minutą ciszy pamięć Towarzysza Haniego. Przywódcę Komunistycznej Partii Południowej Afryki, dowódcę Ukmhonto we Sizwe – zbrojnego ramienia Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Następcę Nelsona Mandeli. Niechaj pamięć o nim i jego zasługach dla wyzwolenia RPA i ludzi pracy pozostanie na zawsze w naszej pamięci!”.
Przypomniano też, że Waluś żyje wyłącznie dzięki decyzji Nelsona Mandeli. Zgodnie uznano obecne w prawicowym dyskursie porównanie Walusia do Żołnierzy Wyklętych za całkowicie uprawnione – ich wspólnym mianownikiem jest zbrodnia.