Site icon Portal informacyjny STRAJK

„Nie lękajcie się”: kuria wrocławska to azyl dla pedofila! Wszyscy wiedzieli

fot. flickr.com

Fundacja oskarża dwóch hierarchów z Dolnego Śląska, że latami kryli księdza Pawła Kanię, skazanego na 7 lat pozbawienia wolności za gwałt i molestowanie. Kard. Henryk Gulbinowicz i abp Marian Gołębiewski mogą mieć kłopoty. Kania już jako wikary w 2005 miał proponować nieletnim pieniądze za usługi seksualne. Teraz przebywa w zakładzie karnym. Cały czas jest duchownym.

Fundacja wskazuje ten przypadek jako jeden z najbardziej rażących przykładów historii zamiatania pod dywan pedofilskich praktyk. W raporcie „Nie lękajcie się” przekazanemu Franciszkowi opisano, jak w 2005 roku wikarego Kanię zatrzymała policja w związku z tym, że oferował trzem chłopcom po 100 zł za usługi seksualne. Jego ówczesny proboszcz z parafii we Wrocławiu, dziś już nieżyjący, miał o tym informować kurię, ale ponoć bez odzewu.

W tym samym roku na komputerze księdza znaleziono dziecięcą pornografię. Został więc przeniesiony „na urlop” do domu księży emerytów, a kardynał Gulbinowicz poręczył za niego, a także złożył w jego sprawie pismo w prokuraturze. Kuria dziś broni się, że dopiero w 2010 oficjalnie Kania został uznany winnym posiadania pedofilskich materiałów i „odsunięty od pracy z dziećmi”. W międzyczasie, nie czekając na wyrok sądu, jednak zdążono już przenieść go na drugi koniec Polski (do Bydgoszczy). Tam opiekował się ministrantami w parafii Opatrzności Bożej oraz uczył religii w nieistniejącym dziś Gimnazjum nr 13 na Kapuściskach. Jednak po licznych skargach rodziców i pedagogów zawrócono go na Dolny Śląsk.

Przez cały czas miał do czynienia z dziećmi i pełnił posługę. Na kilka następnych lat „zaczepił się” w parafii w Miliczu – i choć w międzyczasie zapadł rzeczony wyrok w sprawie pornografii, nikt nie pomyślał o wydaleniu go z kapłaństwa. Procedury wszczęto dopiero przed czterema laty.

Dopiero w 2012 został aresztowany – zaniepokojona obsługa wrocławskiego hotelu wezwała policję, gdy zameldował się w nim w towarzystwie nieletniego parafianina. Fundacja w swoim raporcie twierdzi, że Kania ma na koncie gwałty – pierwsze miał popełnić jeszcze jako wikary, później miał gwałcić w Bydgoszczy.

Od 2015 Kania przebywa w zakładzie karnym, gdzie odbywa karę 7 lat pozbawienia wolności. Ofiara podpisała ugodę, którą negocjowała kuria wrocławska.

Wrocławska „Wyborcza” przytacza ostatni akapit ugody: „Archidiecezja oświadcza, iż podpisanie porozumienia nie oznacza w żadnej mierze przyjęcia przez nią odpowiedzialności za przestępstwa Pawła Kani, te ustalone wyrokiem sądu i te, które w dniu podpisania porozumienia nie zostały ujawnione”. Natomiast jak donosi „Gazeta Pomorska” – „adwokat kurii wrocławskiej próbował przekonać Arka (ofiarę) ażeby ten przyjął 40 tys. zł w formie stypendium od anonimowego sponsora i jednocześnie zrzekł się wszelkich roszczeń finansowych wobec archidiecezji wrocławskiej i diecezji bydgoskiej. Jednocześnie ten sam adwokat zaproponował chłopcu prowadzenie sprawy przeciwko ks. Kani o odszkodowanie w wysokości 250 tys. zł. Nie dodał, że skazany ksiądz majątku nie ma”.

Kania dziś już może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie i – jak twierdzi „GW” – cały czas jest duchownym.
Przedstawiciele kurii w rozmowie z dziennikarzami twierdzą, że „nie mogli przecież trzymac go pod kluczem”.

Exit mobile version