Zdjęcie Bojana Stanisławskiego

„Nigdy nie miałem najmniejszej nawet sympatii do Polski Piłsduskiego, to oczywiste. Był to kraj wyjątkowo ponury, w którym cały porządek oparty był na represji i ucisku realizowanym pod płaszczykiem taniej patriotycznej frazeologii i fałszywej heroicznej fanfaronady”.

Tymi słowy, niedługo po tzw. Bitwie Warszawskiej, którą znów musimy wspominać oraz dodatkowo męczyć się słuchając, od ponad roku, wrzasków i lamentu o niedoczekanym, niczym zatwardzenie po biegunce, łuku triumfalnym, Lev Bronstein wyraził się na temat sanacyjnej II RP. Podzielam jego pogląd i uważam to sformułowanie za bardziej celne niż te miliony stron antykomunistycznej propagandy, dla której przegrana Rosji w 1920 roku jest coroczną końską dawką amfetaminy.

To oczywiste, że z punktu widzenia praktyki politycznej, to co naprawdę zdarzyło się w historii jest dalece mniej ważne (o ile w ogóle), od tego jak dane zjawisko zostanie później opowiedziane. Niemniej, realizatorzy polskiej polityki historycznej zechcieli doprowadzić ten manipulacyjny trend do zupełnego absurdu. Zamiast prowadzić się zawodowo zgodnie z cytowanymi często przez ich idola – Karola Wojtyłę, byłego papieża – słowami J. Chrystusta „poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”; funkcjonariusze Instytutu Paranoi Narodowej postępują jakby song Wołodii Wysockiego o bladze, która przyoblekła szaty prawdy, potraktowali jako scenariusz do realizacji, a nie satyryczno-rozpaczliwą krytyczną konstatację poetycką.

W gąszczu otwartych kłamstw, wygodnych przekłamań, dyskretnych półprawd wykuwa się nowa narracja, która od wielu lat formatuje zmysły i umysły społeczeństwa czyniąc z niego masę coraz bardziej infantylną politycznie i coraz mniej kompetentną poznawczo. Trudno się z nią zmierzyć (zarówno z masą jak i narracją), bo jest ona tak skutecznie osadzona w rzeczywistości, że nawet niektórym stosunkowo przytomnym ludziom, o całkiem elastycznych umysłach, ciężko jest przemóc się, zdystansować i jednoznacznie stwierdzić, że przy okazji każdej rocznicy dziennikarze, komentatorzy i eksperci z Pionu Propagandy Prześladowczej w IPN wylewają na nich Niagarę historiograficznej lipy. Wszystko po to, by uwiarygadniać takie pustosłowie jak „bóg, honor, ojczyzna” i by tzw. naród żył i trwając w beznadziei łaknął nowych przegranych powstań i politycznego chuligaństwa.

Jest to konstrukcja tak trwała i tak mocno wpisana w schamaty codziennego poznawania świata, że Polak czy Polka nie mogą już swobodnie smażyć schabowego nie myśląc wzniośle o Powstaniu Warszawskim, czy kroić kapusty na bigos nie plując do miski obok na pohybel stanowi wojennemu. O piciu wódki już nie wspomnę – „trzaska koszula, tu szwabska kula, tu – popatrz – blizna” wyśmiewał alkoholowych patriotów Wiesław Gołas. Wszystko to tak głęboko wgryzło się w masową świadomość, że nawet działacze polityczni i komentatorzy, którzy próbują przestawiać się jako lewicowi próbują uwiarygodnić się przed audytorium odbiorców inkorporując do swego przekazu antykomunistyczny obłęd.

Sorry, taki mamy klimat.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Tytuł to pudlo. Jest się z czego radować, wbrew pozorom. To tak, jak zabronić Anglikom pamięci o Waterloo. To ostatnie samodzielne zwycięstwo Polaków, wspieranych pod Zamościem przez Ukraińców Semena Petlury. To jednocześnie przypomnienie mrzonek idei jagiellońskiej, która z gruntu była nie na owe i dzisiejsze czasy. Szkoda tylko, że następuje zawłaszczenie prawdy o tych, którzy walczyli w obronie niepodleglej Polski. Przez wiele lat, w Polsce były dwa zasadnicze podejścia, SDKPiL i PPS. Czy najpierw wyzwolenie od ucisku klasowego wmjednym zaborczym kraju, czy niepodległość zjednoczonej Polski. Dziś przekłada się to, po usunięciu podtekstu klasowego, ile państwowości w europejskiej jedności. Lew Trocki nie był miłośnikiem ani Polakow, ani Rosjan, a cytat, wbrew pozorom, co wynika z kontekstu, nie odnosił się do Polski Piłsudskiego z czasów sanacji, tylko do odrodzonej po 1918 roku i scalanej ogromnym wysiłkiem przez patriotów różnych oientacji politycznych. Również przez lewicowców, by przypomnieć Władysława Broniewskiego, z jego powikłanym, ale zawsze patriotycznym życiorysem. Jest to również ostatnia wojna, gdzie od czasów Chocimia- 1621, wspierali Polaków kozacy. I podobnie jak wtedy panowie szlachta zaoferowali kozakom pańszczyzną, tak Piłsudski na żądanie Lenina zamknął Ukraińców Petlury w obozach dla internowanych. I przed czterystu, i przed stu laty wynik niewiele się różnił. Dlatego dziś, żadne zaklęcia nie ożywią tradycji wpólnego sojuszu polsko-ukraińskiego. I tą naukę też warto z owej rocznicy wyciągnąć.

  2. Zgadzam się z tekstem w 100% – ach. Te debile od antywschodniej propagandy, funkcjonariusze z IPN-u i inni frajerzy dla których „komunizm” nigdy się nie skończy, te wszystkie biedaki nie wiedzą o jednej dość istotnej rzeczy, mianowicie gdyby nawet udało im się zaprogramować 100% obywateli na „antykomunistycznych zombie”, to nie zmieni to faktu, że będą to tylko ogłupieni zombie, nie zmieni to obiektywnej rzeczywistości i nie zmieni to prawdy która zawsze będzie tylko jedna. Czy taki kraj z takim chorym społeczeństwem składającym się z zombie, którym na słowo „komunizm” (czy jakiekolwiek inne zdemonizowane słowo) zaczyna wylatywać jadowita piana z mordy, czy taki kraj może być silny? W czasach średniowiecza może i dało się tworzyć potęgę państwa na społeczeństwach zbudowanych ze skretyniałych fanatyków jakiejś durnej ideologii, ale w XXI wieku to już będzie niemożliwe.
    XXI wiek będzie należał do zdyscyplinowanych i w pełni świadomych oraz oświeconych społeczeństw, bo tylko takie społeczeństwa są w stanie podołać wyzwaniom XXI wieku. A te wyzwania to przede wszystkim zapewnienie gospodarce państwa wysoko wykształconych i wysoko wykwalifikowanych pracowników na których zapotrzebowanie rośnie z każdym dniem i jednocześnie z każdym dniem maleje zapotrzebowanie na takich pracowników którzy potrafią się tylko modlić do boga, żeby wyklął wszystkich ateistów. Takie zdyscyplinowane i oświecone społeczeństwa to np. Chińczycy albo Białorusini. Bardzo wysokie wzrosty PKB tych państw w ostatnich latach nie są zasługą wyłącznie taniej siły roboczej (jak głosi profaszyngtońska propaganda), lecz przede wszystkim tego o czym wyżej napisałem. Natomiast czarno widzę przyszłość dla największego na świecie skansenu katolstwa zwanego Polską. Osz w mordę ale się rozpisałem pora kończyć.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…