Site icon Portal informacyjny STRAJK

Nie płacz, kiedy odjadę

Beata Szydło deklaruje, jakoby rząd kończył już przygotowywać specjalny program readaptacyjny dla polskich sierot po Brexicie, które szykują się na Exodus prawie jak Żydzi pod rządami faraona. Naprawdę nie wiadomo, z jakich badań PiS-owi wzięło się nagle 300 tysięcy osób, które teraz mają niby powrócić z nieprzyjaznych im dłużej wysp na ojczyzny łono, i na które PiS już czeka z otwartymi ramionami. Realnie okazałoby się to katastrofą. Bo mimo deklaracji, ani dzisiaj Szydło, ani wcześniej Tusk, nie byli i nie są przygotowani, aby powracającym Polakom zapewnić warunki choć w połowie zbliżone do tych, jakie mają za granicą jako pracownicy najemni.

Ściągać z powrotem do kraju emigrantów to piękna idea. Tylko że Szydło, prócz tego, że ma gębę wypchaną frazesami, nie robi nic, żeby słowo „innowacyjność” poprzeć jakimkolwiek działaniem.

Co prawda bezrobocie spada, a pracowników w niektórych branżach wręcz brakuje. Tylko że nie jest to dowód na rozkwit polskiej gospodarki, ani na jej mityczną innowacyjność. Jest to dowód na to, że polski pracodawca – zwłaszcza gdy przychodzi zatrudnić kelnera, obsługę hotelową, sprzedawczynię – płacze, że nie ma rąk do pracy, ale więcej niż 1500-1700 na rękę nie da. Za jękami, że nikt nie chce zbierać polskich truskawek czy ogórków nie idzie refleksja, dlaczego nikt nie ma oporów, aby kucać przy holenderskich krzaczkach.

Więcej, w najnowszym raporcie Work Service uczeni ludzie szacują, że do wyjazdu z Polski w najbliższych latach gotuje się 4 miliony osób – i to głównie z regionów będących bastionami PiS-u (podkarpackiego, lubelskiego, Podlasia). Potwierdzają to również badania przeprowadzone wśród Polaków na wyspach, gdzie wyszło, że nasi wręcz szturmują urzędy – ale nie te paszportowe, a w celu przyznania obywatelstwa. I że nikt przy zdrowych zmysłach nie zjedzie nad Wisłę z dobytkiem jeśli nie będzie miał zapewnionej pracy pozwalającej spłacać kredyt, kupić używany wóz i odchować dzieciaka. I póki dobra zmiana tego nie rozwiąże, to nie ma siły, żeby za pracą nie wyjeżdżali kolejni, a polski rynek nie popadał w dalszą ruinę.

Niestety nic nie zmieniło się od 2008 roku, kiedy Anglię i Irlandię ogarnął kryzys. Przegrali na nim tylko ci Polacy, którzy wystraszyli się i wrócili do kraju. Rząd Tuska też deklarował, że przygotował dla nich „system”. A tak naprawdę wrócili do pośredniaków, aby dostać groszowe zasiłki po przetłumaczeniu ton papierów i referencji z angielskiego. Na swój koszt.

Exit mobile version