Potwierdziły się doniesienia o dalszych planowanych cięciach drzew w Puszczy Białowieskiej. W czerwcu Minister Środowiska ma dostać projekty nowych aneksów do Planów Urządzania Lasu (PUL), zezwalające na usunięcie 155 tys. metrów sześciennych drzew do końca 2021 roku na terenie trzech nadleśnictw (Browsk, Białowieża, Hajnówka). Ekolodzy protestują.

Podczas konferencji prasowej w ostatnią środę minister środowiska przekonywał, że do jego resortu płyną sygnały od samych mieszkańców regionu (znów atakuje kornik, zwiększyło się zagrożenie pożarowe, a w dodatku na terenie jednostki wojskowej koło Hajnówki znajdują się niebezpieczne ładunki wybuchowe – o sprawie pisaliśmy tutaj). W związku z tym ministerstwo, które „nie jest głuche na te apele” – w trosce o bezpieczeństwo będzie dalej karczować puszczę.

– To nadleśnictwo, a nie ekolodzy, odpowiada za bezpieczeństwo – stwierdził wczoraj Kowalczyk w porannym programie w radiowej Jedynce.

Nowe aneksy do PUL, bez których nie wolno wykonywać kolejnych cięć (groziłoby to złamaniem wyroku TSUE oraz naruszeniem obostrzeń UNESCO i programu Natura 2000) mają trafić do konsultacji społecznych, a na biurku ministra prawdopodobnie znajdą się w połowie czerwca.

Ekolodzy są pewni, że nie chodzi o bezpieczeństwo, rząd szuka sposobu na ominięcie prawa i zwiększenie zarobku Lasów Państwowych poprzez kontynuowanie wycinki i sprzedaży drewna z puszczy.

– Potwierdziły się nasze przypuszczenia, że kampania strachu, rozpętana przez Lasy Państwowe w sprawie znacznego wzrostu wszelkich zagrożeń w Puszczy, jest po prostu wstępem do ogłoszenia dokumentów zezwalających na zwiększenie wycinki w Puszczy. Opublikowane założenia aneksów do planów urządzenia lasu sprawiają wrażenie przygotowanych tak, aby dało się wyciąć jak najwięcej puszczańskich drzew w ramach ograniczeń wynikających z uzgodnień z UNESCO i wyroku TSUE – mówi Krzysztof Cinor z Greenpeace cytowany przez „GW”. – Ciężko też uznać te działania za konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa – tym bardziej że ministerstwo już kilka lat zwleka z przygotowaniem planu przeciwpożarowego dla Puszczy. To nie aneksy zapewnią bezpieczeństwo Puszczy, mieszkańcom i turystom, tylko właściwe zarządzanie tym cennym przyrodniczo terenem.

„Zgadzamy się, że o bezpieczeństwo trzeba dbać. Mamy jednak podstawy uważać, że Lasy Państwowe, teoretycznie kierując się przesłankami zapewnienia bezpieczeństwa, będą dopuszczały się licznych nadużyć jak w 2017 r., kiedy pod taką samą przykrywką wycinano tysiące drzew przy każdej najmniejszej ścieżce. Celem wycinek przydrożnych nie powinno być pozyskanie metrów sześciennych, a zapewnienie bezpieczeństwa. Te dwie wielkości nie idą w parze. Nie jest tak, że im więcej wytniemy, tym bezpieczniej” – czytamy w oświadczeniu Obozu dla Puszczy.

Podobne stanowisko przedstawiają Lokalsi dla Puszczy oraz Fundacja Dzika Polska.

Minister Kowalczyk zapewnił, że nie przyjmie nowych aneksów bez konsultacji z organizacjami ekologicznymi. Dzika Polska odpowiedziała, że chętnie weźmie udział w spotkaniu, ale pod warunkiem, że zorganizuje je ministerstwo, anie Lasy Państwowe, pod których dyktando zdaje się działać Kowalczyk.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Pomorskie – zagrożenie pożarem – „średnie”. Tak. Średnio kilka pożarów lasów w moim powiecie DZIENNIE. Tak źle nie było ani w ubiegłoroczną suszę, ani przy poprzedniej suszy 3 lata temu.

    Ale ekolodzy pewnie, jakby się puszcza paliła, to powiedzieliby „tak Bóg chciał… wrrrrrróć! tak natura chciała! nie gasić! macie patrzeć jak przyroda sama się reguluje! zupełnie jak wolny rynek!”

  2. A pani Weronika znowu szaleje. Ekolodzy są zakałą w tym kraju. Prosze poczytać jaka była i jest rola tych gmin i jakie lasy tam wystepują. Nie mają nic wspólnego z Pierwotna puszczą, a więcej z uprawami lesnymi prowadzonymi na tych terenach juz od XIX wieku. To ze ktoś bezmyślnie próbuje pozbawić Polskę drewna przemysłowego tworząc w to miejsce kolejny rezerwat – to solidna paranoja!
    Ekolodzy (gdyby mieli pojęcie o co walczą, a nie wspierali jedynie propagandę) powinni dbać o pojezierze mazurskie gdzie samowolka budowlana potentatów w rodzaju Gołebiowskiego prowadzi do nieodwracalnych strat w często dziewiczych zakątkach tego regionu.
    Jednak do takiego działania, gdzie ryzykuje się zwyczajny ciężki wpie.rdol od ochrony obiektów która z przygłupami się nie patyczkuje, skierowanie spraw do prokuratury i sądów o wtargniecie i naruszenie własności, prowadzi do braku zainteresowania takimi sprawami różnych ,,miłośników przyrody”.
    Najłatwiej ,,wojować” z instytucjami państwowymi, które ochroniarzy nie naślą, do sądu oskarżenia nie wniosą, nie przedstawią swojaków jako świadków…
    Tu bezpieczniej, a i kasę może się jakąś wyrwie… nie byłby to pierwszy przypadek gdy ekolodzy dostając ,,dotację na działalność” odpuszczali sobie konkretne działania w miejscu którym zainteresowany był donator.

    1. Niestety Kolego Skorpsionie, skoro kiedysik ustalono, że puszcza białowieszczańska jest rezerwatem, to choćby kornik ją zeżarł ze szczętem a i jeszcze zaorał, to ludzkość ma siedzieć, a ino dziwować się jak zeżera. I szlus!
      A co do Gołebiewskiego, to nie pierwszy i nie ostatni. Zapytaj się Wasze, kto u niego wczasuje, a więcej pytał nie będziesz. Jak to w starożytnej pioseńce: „nie spoczniemy, zalejemy tym betonem cały świat”.

    2. Ale ekolodzy z definicji nie mają podstawowej nnawet wiedzy o tym czym się zajmują…podobnie jak mają równie zerowe skłonności do rzeczowej dyskusji. Za to ogromne poczucie wyższości i misji!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…