Co roku w niedzielę wielkanocną polscy hierarchowie łapią wiatr w żagle. Nie wiedzieć czemu upodobali sobie akurat ten dzień na czynienie podsumowań, diagnozowanie problemów polskich wiernych i poszukiwanie recept dla Polski. Biskupi tego dnia stawiają się zwykle w roli mediatorów między światem wielkiej polityki, a maluczkimi. Grożą palcem, upominają, załamują ręce. Tym razem ton już w Wielki Piątek nadał kardynał Dziwisz – wystąpił do polityków ze świątecznym wezwaniem: nie kłóćcie się! „Ojczyzna jest ważniejsza od partykularnych interesów partii, ugrupowań politycznych”. Nastroje starał się uspokajać również abp Głódź, znany z krewkości i zaciętości w udowadnianiu własnych racji – tym razem jednak uznał, że należy skończyć ze „słowami, które kaleczą, deprecjonują, obrażają, mącą w głowach dobrym ludziom”. Arcybiskup raczył odkryć, że „naród zmęczony jest nieustannymi konfliktami i podziałami”.

Czegóż dowodzi ta zmiana retoryki, przed rokiem jeszcze walecznej i zagrzewającej do walki o prawdy wiary? – „nasze na wierzchu, a każdy, kto nie z nami – tradycyjnie – jest przeciw nam”. Jak obłudnie brzmią apele o zaprzestanie kłótni i sporów, gdy w Sejmie leży projekt ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne, tak dla kościoła cenny! Gdy pigułka „dzień po” znów dostępna jest wyłącznie na receptę, zatem poza zasięgiem rozpustnych grzesznic! Teraz MY mamy zaprzestać „sporów”, bo one „ranią i dzielą”? Naprawdę?

Abp Gądecki powiedział z kolei, że „rozwiązanie kryzysu zależy tylko od Polaków, którzy służą prawdzie”. W tym jednym zdaniu hierarcha niepostrzeżenie podzielił ów i tak już dostatecznie podzielone, zmęczone społeczeństwo – na praworządnych i resztę. Rozwiązań – podpowiedział z kolei abp Nycz – szukać należy wśród tych „bezpiecznych dla kraju, dla ludzi – ale rozwiązań takich, które nie byłyby obok Ewangelii, albo wbrew Ewangelii”. (czytaj: „i tak klepniemy w końcu tę ustawę”).

„Mamy rodaków, którzy fanatycznie nienawidzą Chrystusa i Kościoła. Wierne wypełnianie obowiązków chrześcijańskich, dochowywanie złożonych Bogu przyrzeczeń i ślubów spotyka się w zlaicyzowanym i liberalnym środowisku jeśli nie z otwartą agresją, to z dyskryminacją, pogardą i kpinami. Czy nie otwieramy w ten sposób drzwi dla wojującego islamu oraz różnych totalitarnych ideologii?” – pytał pełen obaw biskup Nitkiewicz w Sandomierzu. Pragnę te obawy ekscelencji rozwiać. „Liberalny” i „totalitarny” w jednym zdaniu wykluczają się wzajemnie. Znowu niczego nie nauczyliście się od swojego papieża. Będziecie płakać, że jesteście prześladowani, dopóki na ziemi będzie żył choćby jeden niezgadzający się z waszymi dogmatami ateista. Tę metodę stosować będziecie naprzemiennie z fałszywym, faryzejskim nawoływaniem do zakończenia sporów. W nosie mam takie pojednanie. Was nie interesuje prawdziwa zgoda, ale rozbicie przeciwnika i złożenie wam hołdu lennego. Nie z nami te numery.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Im większa opresyjność ze strony episkopatu i spolegliwych klerykalnych polityków, tym szybciej to zdechnie. I wcale nie z przyczyn „ideologicznych”, czy obyczajowych, tylko ich chciwości. Alleluja!

    1. Tak też uważam, ale to potrwa.Najtrudniej zmienić mentalność i pokrzyżować, nomen-omen plany budowy 'nuovo-estado” katolickiego państwa narodu polskiego. To mrzonka ale obecnie wiele osób jest tą ideą zaczadzonych.Salazara obalili młodzi ludzie, a u nas wyjechało 2,5 miliona młodzieży czyli sporo potencjalnych liderów buntu społecznego.Tylko praca u podstaw jak partia Razem i niedobitki Twojego Ruchu Janusza Palikota coś mogą zrobić. Pyrsk z Rybnika PS ”No Pasaran ” jakże aktualne, V kolumna agresywnego rzymskiego katolicyzmu nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…