Przedsiębiorcy otrzymali w prezencie od „wolnej Polski” piękny zestaw narzędzi służących kontroli i dyscyplinowaniu pracowników. Korzystają z nich chętnie, bo tylko frajer by nie skorzystał, gdy państwo pozwala, a nawet zachęca i przymyka oko na naruszenia zasad, byle tylko pekabe się zgadzało. W porównaniu z państwami „starej Unii” czy nawet niektórymi krajami o podobnej historii, siła robocza nad Wisłą jest trzymana krótko za mordę. Tzw. pracodawcy mogą sobie w Polsce pozwolić na naprawdę wiele: nie zapłacić, nie podpisać, nie odprowadzić, nie dotrzymać, postraszyć, zażądać czy poklepać. Każdego z nas gdzieś to w środeczku gniecie, jednych bardziej, innych mniej.
Jak wiemy od Marksa i jego kontynuatorów: zakres kontroli kapitalisty nad życiem pracownikiem jest równie istotną współrzędną określającą stopień panowania kapitału nad pracą, co miara wyzysku. Dlatego też każde nowe narzędzie kontroli, czy technologiczne, czy administracyjne, służy ograniczeniu wolności i pogorszeniu jakości życia mojego i twojego, miły czytelniku.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości właśnie przymierza się do wyposażenia polskiego biznesu w nową zabawkę. Według zapowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego pracodawcy będą mogli kontrolować, czy pracownicy są zaszczepieni na COVID-19. Nie znamy jeszcze szczegółów projektu, który lada dzień ma zostać ogłoszony.
Tym niemniej wiemy rzecz, która powinna nas niepokoić – państwo zleca biznesowi funkcję kontrolną. Państwo abdykuje ze swoich funkcji na rzecz kapitału i oddaje mu do dyspozycji zasób wrażliwych danych osobowych.
Żeby było jasne – uważam, że odmawianie zaszczepienia jest postawą głupią, nieodpowiedzialną i skrajnie szkodliwą społecznie. I tak, uważam też, że państwo powinno za pomocą dostępnego w demokratycznych warunkach instrumentarium doprowadzić do sytuacji, w której społeczeństwo zostanie zabezpieczone przez skutkami epidemii. Szczepienia powinny być obowiązkowe, co w historii nie-tak-wcale-dalekiej zdawało egzamin i nie widzę powodu, by miało zawieść tym razem. Obowiązek, jak sama nazwa wskazuje, powinien dotyczyć wszystkich obywateli, nie tylko tych, którzy wykonują pracę najemną, a jego egzekwowaniem zajmować się powinny odpowiednie organy państwowe. Nie zatrudniciele.
Można oczywiście spojrzeć na to z pozycji utylitarnych: dobrze, może przynajmniej ludzie się zaszczepią. Może i tak będzie. Ale walka z wirusem nie jest jedyną, jaka toczy się w tym społeczeństwie. Wytwarzanie przyzwolenia na działania w trybie wyjątkowym, na podporządkowywanie obszarów naszego życia jurysdykcji tych, którzy tę relacje podporządkowania monetyzują, jest sytuacją skrajnie niebezpieczną. Firma to nie instytucja zaufania społecznego, twój kierownik to nie urzędnik. Twoje zdrowie jest im potrzebne po to, byś efektywnie mógł świadczyć pracę.
Oni nie mogą mieć prawa zaglądać ci w szczepionkę. Epidemia kiedyś znajdzie swój finał, a walka klas trwać będzie nadal.