Order za najbardziej adekwatną reakcję w internecie po upublicznieniu relacji z oratorium smoleńskiego „Szlakiem Ikara” powinien powędrować do Katarzyny Nosowskiej. Piosenkarka wkleiła artykuł ze starej gazety z nagłówkiem: „W r. 2139 będą na świecie sami warjaci” (pisownia oryginalna) i dopiskiem: „Jeszcze trochę czasu nam zostało”.
W mojej głowie od wczoraj zrodziło się mnóstwo pytań, na które zapewne ludzkość będzie szukać odpowiedzi nieporównanie dłużej niż komisja Macierewicza przyczyn katastrofy: Co jest w tym wszystkim najgorsze?
Że sfinansowała to spółka Skarbu Państwa (my wszyscy), a transmitował Rydzyk? Czy może to, że propagandowe widowisko z częstochowskimi rymami na zasadzie „Moskwie wierzy, wrak tam leży” zamienia śmierć setki ludzi w groteskowy kabaret, przy którym Orwell z Machiavellim, a także regulamin społeczności scjentologów to zaledwie leciutkie przymiarki do prania mózgów? Czy też fakt, że tę imprezę firmowali swoimi twarzami ludzie młodzi? Co jest bardziej dobijające – wystąpienie w takim widowisku z przekonania, czy z wyrachowania i chęci zaistnienia za wszelką cenę? Co będzie następne: pokaz smoleńskiej mody?
Wreszcie – mało mamy jeszcze konfliktów międzynarodowych, że pozwalamy sobie na swobodne głoszenie ustami muzyków zawoalowanych oskarżeń pod adresem innego kraju? Bo wbrew zapewnieniom organizatorów, tam nie padały żadne „pytania” – tam stawiano tezy wprost. Tezy, pod którymi niekoniecznie podpisują się rodziny tych, co sobie nimi wycierano sobie gęby i instrumenty w telewizji toruńskiego sekciarza.
Ktoś, kto dumał nad tytułem i motywem przewodnim imprezy, również powinien udać się na solidne korepetycje z mitów greckich.
Przypomina mi się galeria obrazków opublikowana w 2010 w jednym z wydań tygodnika „Nie”, której tytuł tak bardzo zbulwersował moich ówczesnych pracodawców, że postanowili zrezygnować z prenumeraty gazety: „Same, kurwa, Ikary”. Być może organizatorzy koncertu również widzieli te obrazki. Szkoda tylko, że ewidentnie nie załapali, iż porównanie do bohatera mitu jest dla ofiar katastrofy de facto obraźliwe, bowiem podważa pełnię władz umysłowych wszystkich kozaków, który beztrosko radzili pilotom: „dawaj, zmieścisz się śmiało!”. W tym kontekście można nawet stwierdzić, że śpiewając o tupolewie – „trupie Ikara”, młodzi artyści w służbie partii bezwiednie podsunęli nam klucz do rozwiązania zagadki: Ikar-lekkoduch przecenił swoje możliwości, płacąc za to cenę życia. Jakby nie patrzeć, z mitu wynika, że to on sam był odpowiedzialny za swój tragiczny koniec. Trudno się więc nie zgodzić z tytułem i przesłaniem kolejnej piosenki – „Nie wszystkiemu winne drzewo”. Człowiek trochę też.
Jeśli już władza musi wydawać publiczne pieniądze na marnej jakości polityczne teatrzyki, może następnym razem przynajmniej uda jej się nie zrobić idiotów ze swoich bohaterów, których bierze na sztandary.