Wielka białoruska opozycjonistka Swiatłana Cichanouska, która dostała azyl na Litwie i jest przyjmowana w Polsce, krytykując zbrodnicze działania Łukaszenki, poparła zbrodnicze działania Polski wobec migrantów na granicy. Jarosław Kaczyński zapowiada mur, płot, przekop, jeszcze do końca sam nie wie co, ale to coś, tym razem na pewno ochroni Polskę. To coś będzie bardzo duże i solidne, i sprytne. Co prawda dopiero co zakupiono dziesiątki kilometrów najlepszego, tnącego skórę i ubranie drutu kolczastego, ale to się go zwinie, i się da coś nowego, lepszego. Koszty nie grają roli, stać nas.
Polski Czerwony Krzyż po dwóch miesiącach kryzysu humanitarnego zdecydował się na działanie. Wcześniej nie mieli pomysłu ani motywacji, żadnego kryzysu nie widzieli, bo przecież w Warszawie nie ma żadnego kryzysu. Dopiero 48-godzinna okupacja biura PCK przez aktywistów zmusiła ich do podjęcia rachitycznych działań. Wcześniej nie wiedzieli, śpiworów nie mieli, namiotów też nie, nic nie mieli, pierwsze słyszeli o jakichś ludziach w lesie.
Rzeczniczka prasowa Straży Granicznej pyta dziennikarkę, po co ona chce zadawać pytania, po co dziennikarka chce wiedzieć, gdzie są dzieci z Michałowa, no co jej ta wiedza? Zaś Rzecznik Praw Dziecka jedzie na granicę polsko-białoruską i tworzy raport, w którym stwierdza, że białoruskie służby są okropne, a nasze cudowne. Nie widział ani jednego nocnego push-backu, ani jednej wywózki na bagna. Stwierdził też, że reporterzy, który robią zdjęcia, nie powinni robić zdjęć ofiarom kryzysu humanitarnego i informować świata o tragedii, która rozgrywa się na terytorium Unii Europejskiej. W Polsce, ostatnim przyczółku obrony przed wschodnią dziczą.
Ta sama Unia Europejska, bastion praw człowieka, wolności, Ody do Radości, w dyplomatycznych słowach wiecznego lekkiego zaniepokojenia, klaszcze polskim służbom, gdy walczą o szczelne granice do świata wartości. Całe szczęście, unijne granice są bezpieczne, wszystkie matki z dziećmi i ojcami nadal siedzą w lesie, dzięki czemu i my jesteśmy bezpieczni.
Po drodze była jeszcze rządowa konferencja, na której zapodano sobie trochę pedofilii i zoofilii, do tego obcięte głowy. Dziwi mnie, że w tym zestawie zabrakło twardych narkotyków, karabinów maszynowych i kogoś na handel żywym towarem. Przecież każdy, kto przekracza grancie ma coś za uszami, prawda?
Co jeszcze? Grupa medyków – lekarzy i ratowników medycznych zapragnęła udzielać pomocy medycznej, czyli po prostu wykonywać swoją pracę na terenie objętym stanem wyjątkowym, gdyż zauważyli taką potrzebę. MSWiA odmówiło, ponieważ nie zauważyło takiej potrzeby. Dziesiątki doniesień medialnych i organizacji humanitarnych o setkach ludzi błąkających się po lasach, dzieciach przy piersiach matek marznących przy ogniskach, zgonach z wyziębienia, zapaleniach płuc, zasłabnięciach i odwodnieniach, to jedynie propaganda totalnej opozycji i ruski trolling. A jeśli to nawet prawda, to jest to sprawa białoruskich służb, nic tam po nas. Lekarze nie wjadą do strefy stanu wyjątkowego i już. Proszę się polskimi dziećmi zająć, jeśli nie macie państwo medycy co robić.
Wisienką na torcie będzie wczorajsza demonstracja grupy Rodzice bez granic w Krakowie. Grupa powstała niedawno, skupia rodziców w całej Polsce, którym na sercu leży los migrantów miotających się w klinczu między jednymi pogranicznikami a drugimi. Rodzice bez granic organizują w wielu miastach solidarnościowe demonstracje – pokojowe, ciche, symboliczne, nieliczne. Zabierają tam dzieci. Dzieci malują sobie kredą na chodniku, a potem idą do domu na dobranocki i kolacje.
Czy wolno malować dzieciom kredą po chodniku? O tym zdecyduje policja, która wczoraj zarekwirowała kredę, wezwała kryminologów do zbadania dziecięcych rysunków, a rodziców spisała i zaprosiła do złożenia wyjaśnień na komendzie. AszDziennik o tym pisał, ale to wszystko wydarzyło się naprawdę. Wczoraj, w Krakowie.
Nie znajduję odpowiedniego języka, żeby opisać to, co się dzieje. Jedyne co przyszło mi do głowy, to schować się za maską ironii, żeby starczyło słów na później. Na kolejne absurdy i okrucieństwo, które zamiast się kończyć, tylko się rozpędzają.