Minęło 40 lat od podpisania porozumień sierpniowych. Dziś nie zostało z postulatów ówczesnej Solidarności praktycznie nic, chociaż prawie wszystkie strony sporu politycznego uważają się za jej spadkobierców.
Po pierwsze, w dyskusji wokół 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego i porozumień sierpniowych pomija się pracownicze i socjalne treści bronione 40 lat temu przez związkowców. Za dziedziców sierpnia uważa się dziś tak antypracownicza władza, jak i liberalna gospodarczo opozycja. W przypadku obydwu jest to kompletne nieporozumienie. PiS od początku swoich rządów prowadzi skrajnie antypracowniczą politykę, która kwestionuje podstawowe prawa pracownicze. Tym bardziej zaostrzył kurs w czasie epidemii koronawirusa, tarczami „antykryzysowymi” podważając wiele zapisów Kodeksu pracy. Również Koalicja Obywatelska nie ma wiele wspólnego z socjalnymi postulatami zawartymi w programie Solidarności z lat 80. Trudno też pojąć, dlaczego wielu ludzi związanych z lewicą w pełni afirmatywnie przywołuje ówczesny program Solidarności, chociaż wiele z jej postulatów ma już czysto historyczną wartość i nijak nie pasuje do współczesnych czasów. Przykładowo, można wątpić, czy Lewica chciałaby dzisiaj obniżenia wieku emerytalnego dla kobiet do 50 lat, wydłużenia urlopu macierzyńskiego do 3 lat czy wprowadzenia kartek na mięso. Tym bardziej można wątpić, czy byłyby to rozwiązania pożądane. Warto pamiętać, że Solidarność już w latach 80. była ruchem dość konserwatywnym, który bronił chadeckiej polityki społecznej i z nowoczesną lewicą nie miał wiele wspólnego.
Po drugie, zaskakuje aktualność obywatelskich postulatów z tamtych czasów. Prawo do strajku wciąż jest w Polsce bardzo ograniczone, wolność słowa jest coraz bardziej zagrożona i powracają represje za przekonania, a władza uprawia coraz bardziej nachalną propagandę sukcesu, ukrywając przed społeczeństwem niewygodne fakty i ograniczając dostęp do mediów publicznych niezależnym związkom zawodowym. Bardzo aktualny jest też postulat wprowadzenia zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej.
Po trzecie, w 21 postulatach sierpniowych nie ma wielu aktualnych dzisiaj propozycji, przy czym nie wynika to z lekceważenia ich przez ówczesny ruch związkowy, tylko z faktu, że rynek pracy w latach 80. był pod wieloma względami bardziej przyjazny dla robotników niż dzisiaj. Obecnie wśród ważnych postulatów postępowych związków zawodowych są między innymi: radykalne ograniczenie umów niestandardowych, wypłata wynagrodzeń na czas i wprowadzenie wysokich ustawowych odsetek za opóźnienia w zapłacie, wprowadzenie branżowych układów zbiorowych, ograniczenie nierówności dochodowych, jawność płac, zwiększenie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy, skrócenie tygodnia pracy, płacenie za pracę w niedziele 2,5 razy wyższych stawek niż za pracę w dni powszednie czy walka z mobbingiem i dyskryminacją. Znaczna część z tych postulatów nie pojawiła się w latach 80, gdyż rynek pracy był zdecydowanie bardziej regulowany niż dzisiaj, pensje były zazwyczaj wypłacane terminowo, a umowy śmieciowe praktycznie nie istniały. Rocznica porozumień sierpniowych jest więc dosyć smutną datą. Robotnicy nie zrealizowali większości ówczesnych postulatów, a doszły im nowe problemy, których w tamtych czasach nawet sobie nie wyobrażali.
Wreszcie po czwarte, po 40 latach od podpisania porozumień sierpniowych Solidarność zmieniła front i dzisiaj jest przybudówką coraz bardziej autorytarnej władzy. Porozumienia sierpniowe w 2020 roku opierają się na sojuszu partii rządzącej, kleru i Solidarności. Prawa pracownicze nie mają w tym układzie już żadnego znaczenia.