Wyobraź sobie, że jesteś multimilionerem, obywatelem świata, jednym z najważniejszych ludzi w polityce, liderem największej partii opozycyjnej, czołową postacią polskiej „centro-prawicy”, masz za sobą cały sztab ludzi, sprawdzone zaplecze specjalistów, szereg nieformalnych układów, olbrzymie wsparcie medialne, prawie nieograniczone fundusze i… dajesz się złapać policji za przekroczenie dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym o prawie 60 km/h (prułeś 107 km/h przy ograniczeniu 50km/h!!!), przez co tracisz prawo jazdy i podsuwasz bezlitosnym prorządowym mediom wyśmienitą pożywkę na najbliższe kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt dni.

Co więcej, robisz to w weekend, gdy społeczeństwo ma akurat trochę wolnego czasu, by zobaczyć – „co tam słychać w polityce”. Robisz to w sobotę zaraz po udzieleniu fatalnego, kompromitującego wywiadu dla WP . Robisz to tuż przed niedzielą – Światowym Dniem Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych (21 listopada). Robisz to akurat w czasie, gdy w Polsce toczy się debata nad zaostrzaniem kar dla piratów drogowych… Jesteś w stanie to sobie wyobrazić? Co? Nie jesteś?

Gdybym nie mieszkał w tym kraju od ponad trzydziestu lat, to pomyślałbym, że to jakaś ustawka z władzą, jakaś starannie przygotowana intryga, spisek, zmowa, polityczny teatr. Przecież nie da się być aż tak głupim, tak nieogarniętym, tak bezczelnym i beztroskim, potencjalnym zabójcą drogowym! A jednak! Da się.

Niemniej jednak, jak już się taką głupotę zrobiło, to pewnie profesjonalni doradcy od PR-u powiedzą, co trzeba napisać, jak ładnie przeprosić, jak wyrazić skruchę, jednocześnie wskazując i organizując działania naprawcze dla siebie i całego społeczeństwa, prawda? No nie… Bo pan Donald kilkadziesiąt minut po nagłośnieniu rzeczonych „wyczynów” w ogólnopolskich mediach odpowiedział tak:

Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji.

Yyy… Ale że typ robi komuś łaskę, że przyjął? Jakby odmówił i sprawa została skierowana przed wymiar sprawiedliwości, to pewnie mielibyśmy największy polityczno-sądowy spektakl od czasów procesu brzeskiego (acz w tym przypadku kara byłaby zapewne – po PO-PiS-owo-koleżeńsku – śmieszna). Oczywiście funkcjonariusze mediów „platformianych” bronili potencjalnego zabójcy (podkreślmy – po zderzeniu z autem pędzącym 107 km/h pieszy nie ma żadnych szans na przeżycie) i normalizowali drogową bandyterkę. Nieformalny polityk Platformy Obywatelskiej – mylnie określany „dziennikarzem” – Tomasz Lis oznajmił nawet światu, że tak właściwie każdy, kto zasiada za kółko, łamie przepisy ruchu drogowego.

Taką linie w różnorakich mediach przyjęło też większość wyznawców PO, uzupełniając niniejszą opinię stwierdzeniem: „ale PiS też łamie przepisy, a nawet łamie bardziej!”. Tutaj warto zacytować znanego i lubianego neoliberalnego konserwatystę z dawnego „SL”D, pana Leszka Millera (starającego się obecnie o dobre miejsce na listach KO): D. Tusk stracił prawo jazdy. Przekroczył prędkość o 50 km. Gdyby przydarzyło się to któremuś z liderów PiS, policjanci straciliby pracę, sprawa byłaby utajniona, nagrania z monitoringu uległyby samozniszczeniu, a miernik prędkości zaginąłby w wyniku roztargnienia personelu.

No ale zaraz, zaraz, czy to nie Tusk miał być tą „nową jakością”? To nie Tusk mówił, że trzeba zerwać ze wszystkim, co było za PiS? To nie on miał być tym mesjaszem demokracji na białym koniu? Nie? Nie on?

No i co? Teraz mamy gremialnie normalizować piractwo drogowe, bo „król Europy” docisnął sobie gazu? Teraz mamy zaakceptować bezwstydne łamanie prawa przez kolesia, który od momentu swojego powrotu budował własny PR na obronie praworządności? Teraz mamy powiedzieć – „kto nigdy nie stwarzał śmiertelnego niebezpieczeństwa na drodze, ten niech pierwszy rzuci kamień”?

Zdaniem mediów prawicowych – zarówno tych platformianych, jak i PiS-owskich (warto oglądnąć „Wiadomości” z 20 listopada, gdzie piractwo drogowe Tuska posłużyło jako sprawa absolutnie poboczna) – TAK! Szlachta jeździ wozem, a plebs – zbiorkomem! I tu nie ma żadnych dyskusji – chcesz być bezpieczny w ruchu drogowym, to kup se większe auto, biedaku! Oto wspólny przekaz PO-PiS-u w kwestii transportu…

Jednak, gdy – będąc wpływowym prawicowcem bądź libkiem – myślisz w ten sposób, to po pewnym czasie mogą pojawić się pewne problemy. Bo kiedy czujesz się w swoim drogim, wielkim, ekskluzywnym – zakupionym za pieniądze podatników – pojeździe mechanicznym jak król świata, to finalnie możesz z owym realnym światem stracić jakikolwiek kontakt. Tak więc czujesz się nagle bogiem (ponad śmierdzącym plebsem!) i dociskasz pedał gazu w terenie zabudowanym, choć mógłbyś wówczas siedzieć sobie wygodnie na tylnym siedzeniu, obserwując zgrabne manewry zawodowego, opłacanego przez twój sztab, odpowiedzialnego kierowcy za kółkiem. Później czując się bogiem, decydujesz się na jakąś publiczną interwencję, będąc „niedysponowanym” w owym czasie. Później czujesz się bogiem, nakłaniając pilota do lądowania w trochu niesprzyjających warunkach. Później czujesz się bogiem, nakazując…

Morał z tej historii jest następujący – trzeba odebrać poczucie władzy polskiej prawicy (od PO przez PiS aż po faszystów), polskim elitom, bo sami sobie (i nam!) zrobią wielka krzywdę. Amen.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…