Rozbite witryny, podpalone samochody, ranni policjanci i 221 zatrzymanych – w czasie demonstracji radykalnie islamofobicznej Pegidy nacjonaliści splądrowali Connewitz, kojarzoną z lewicą dzielnicę Lipska.
Według policji zniszczenia dokonane zostały przez grupę ok. 250 zamaskowanych młodych mężczyzn. Zatrzymano 221 z nich, większość aresztowanych jest już znana policji z wcześniejszych chuligańskich wybryków, przede wszystkim na stadionach. Rannych zostało pięciu policjantów. Uczestnikom zdarzenia postawiono zarzuty dotyczące niszczenia mienia, napaści na policjanta, zakłócania porządku, nielegalnego posiadania broni i materiałów pirotechnicznych a także niedozwolonych substancji psychoaktywnych.
Marsz Pegidy odwoływał się przede wszystkim do zdarzeń z Kolonii, gdzie w noc sylwestrową doszło – przy całkowitej obojętności policji – do szeregu napaści na kobiety, w tym jednego gwałtu. Napastnicy, jak twierdzą świadkowie, „wyglądali na osoby z Afryki lub Bliskiego Wschodu”. Według Heiko Maasa, niemieckiego ministra sprawiedliwości, nie jest możliwe, żeby tak duża, masowa akcja nie została przez kogoś skoordynowana, potwierdzają to zresztą słowa kobiety, która była świadkiem zdarzenia i która w rozmowie z brytyjskim „Guardianem” stwierdziła, że widziała niewielką grupę mężczyzn, którzy wyraźnie wydawali polecenia kilkuosobowym grupkom innych, znikających później w tłumie. Nie wiadomo, kto mógłby zorganizować tego typu zorganizowaną napaść.
Zdarzenia z Kolonii wywołały falę prawicowej przemocy. W całych Niemczech, a zwłaszcza we wschodniej części kraju, gdzie mieszka znacznie mniej obywateli pochodzących spoza Europy, odbywają się wielotysięczne marsze powiązanej z neonazistowskimi organizacjami Pegidy. W Kolonii w ostatnią niedzielę miasto „patrolowały” prawicowe bojówki, które napadały na nie-białych przechodniów; do szpitali trafiło dwóch Syryjczyków i dwóch Pakistańczyków, wiele innych osób zostało pobitych.
[crp]