Site icon Portal informacyjny STRAJK

Niemieccy islamofobi wynajęli amerykańskich specjalistów od brudnych kampanii

„Nigdy przedtem w kampanii wyborczej w Niemczech nie sięgano po tak perfidne formy kampanii negatywnej. Alternatywa dla Niemiec łamie niepisaną zasadę, że w kampanii należy zachować resztki przyzwoitości”. W taki sposób „Sueddeutsche Zeitung” komentuje internetową reklamę AfD. 

https://www.facebook.com/260705110668693/photos/pb.260705110668693.-2207520000.1462105519./1075274472545082/?type=3&theater

Z materiału skrajnie prawicowej partii dowiadujemy się, że na skutek polityki imigracyjnej Angeli Merkel 98 osób padło ofiarą terrorystów. Dopiero odnośnik wyjaśnia, że ta liczba to nie zabici, ale wszyscy poszkodowani.

AfD utworzono w 2013 r. Początkowo uważano ją za ugrupowanie zrzeszające przeciwników wspólnej waluty euro. Z czasem program ewoluował i teraz jego hasłem głównym jest walka z islamem w Niemczech i zamknięcie granic państwa dla migrantów. Co ciekawe, Alternatywa jest też za uznaniem aneksji Krymu i zniesieniem sankcji wobec Rosji. W tej kampanii AfD zbija kapitał polityczny na krytyce kanclerz za otwarcie granicy we wrześniu 2015 r.. Jednak teraz, tuż przed wyborami do Bundestagu, partia uruchomiła specjalną stronę internetową, na której w atakowaniu Merkel idzie na całość. Oskarża ją o „pełzającą islamizację” Niemiec. Wytyka wysokie koszty ponoszone na przyjęcie i integrację uchodźców. Zarzuca jej, że realizując utopijną wizję „jednego świata”, zaniedbuje obywateli własnego kraju. Nie zapomniano także dodać, że każdy uchodźca kosztuje budżet Republiki Federalnej 1,5 tys. euro miesięcznie.

Na stronie widnieje migające zdjęcie Merkel na tle berlińskiego kościoła Gedaechtniskirche, przy którym w grudniu Tunezyjczyk Anis Amri wjechał porwaną ciężarówką w tłum uczestników jarmarku bożonarodzeniowy – 12 osób zginęło, ponad 50 zostało rannych. To zestawienie opatrzono tekstem przysięgi składanej przez niemiecką kanclerz, na którym wielkimi literami napisano „wiarołomca”.

Analizując stronę „SZ” zauważa, że „jest ona wyrazem importu agresywnych metod” wprost z ostatniej amerykańskiej kampanii wyborczej. Dziennikarze „SZ”podają, że AfD zaangażowała na finiszu kampanii wyborczej ludzi z amerykańskiej agencji Haris Media specjalizującej się w radykalnym zaostrzaniu kampanii w sieci. To działa. Na stronę AfD wchodzą setki tysięcy osób. Sondaże dają jej od 8 do 11 proc. Wszystko wskazuje zatem, że za półtora tygodnia niemieccy wyborcy dadzą rasistowskim ksenofobom przepustkę do Bundestagu.

Exit mobile version