Niemieccy Zieloni rozpowszechnili dziś uzyskaną od MSW informację, że wśród syryjskich uchodźców przebywających w Niemczech są przestępcy wojenni, którzy służyli dawniej w siłach bezpieczeństwa prezydenta Syrii Baszara el-Asada. W ISIS zresztą też.

Budynek niemieckiego parlamentu / wikipedia commons

W ciągu ostatnich 2 lat do Niemiec przyjechało ok. 1,5 mln migrantów z zamiarem ubiegania się o azyl, większość z nich z Syrii, Iraku i Afganistanu. W tym czasie wpłynęło do niemieckich służb ponad 330 doniesień o tym, że wśród ludzi, którzy przyjechali z Syrii i Iraku są osoby podejrzane o zbrodnie wojenne. Trzydzieści z nich dotyczyło dżihadystów z Państwa Islamskiego. Reszta wskazywała byłych funkcjonariuszy syryjskich sił bezpieczeństwa wiernych Asadowi.

– Zbrodniarze wojenni nie mogą czuć się w Niemczech bezpiecznie – mówiła dziś deputowana Zielonych Franziska Brantner i wezwała niemieckie władze do „zdecydowanych działań przeciwko potencjalnym przestępcom”.

Bratnet opowiedziała się też za stworzeniem w Federalnym Urzędzie Kryminalnym 10 – 20 nowych etatów dla osób, które zajmować by się miały ściganiem takich przestępców. Deputowana uważa też, że trzeba wydłużyć okres przechowywania informacji o przestępstwach przeciwko prawu międzynarodowemu. Teraz takie informacje przechowuje się, zgodnie z niemieckim prawem, przez maksymalnie pięć lat. Zaś gdy dotyczą one osób niepełnoletnich to usuwa się je po trzech latach.

Wypowiedź przedstawicielki Zielonych pokazuje, że antyimigrancka retoryka Alternatywy dla Niemiec robi swoje i w obliczu zbliżających się wyborów, hasła takie trafiają nawet do polityków uważających się za lewicę. Bo czy wezwanie policji i prokuratury, aby robiła to, co do niej należy nie jest po prostu retoryką wyborczą?

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. ,,Co jest nielewicowego w ściganiu zbrodniarzy wojennych?”

    Też nie wiem. Czy niektórych dziennikarzy dziwi, że obywatele zaczynają mieć dość niekontrolowanej migracji ludzi, których tożsamość jest zagadką, szanse na asymilacje trudne do zdefiniowania, ale koszty związane z utrzymaniem nowych mieszkańców rosną. W dodatku wśród nich są ludzie zagrażający bezpieczeństwu publicznemu. Zwykli obywatele nie będą permanentnie o tym mówić codziennie, ale mogą wyrażać dezaprobatę dla polityki rządu w wyborach. Poparcie dla AFD nie dziwi mnie w ogóle, skoro politycy piastujący funkcje publiczne radzili już obywatelom aby od młodych mężczyzn, którzy niedawno przyjechali do Niemiec trzymać się na odległość ręki, a 13 letnie dzieci wedle jednego z burmistrzów powinny wybrać inną drogę do szkoły i inaczej się ubierać.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…