Janine Wissler lub Susanne Hennig-Wellsow – któraś z nich będzie przewodniczącą niemieckiej Die Linke. Obie wymieniły się pomysłami na to, by niemiecka armia uczestniczyła w zagranicznych misjach wojskowych.
Wissler jest zdecydowanie przeciwko militarystycznemu kierunkowi polityki zagranicznej Niemiec. Jak cytuje ją niemiecki tygodnik Der Spiegel: „Częściowa wojna nie istnieje”, co jest komentarzem do pojawiających się propozycji, by Bundeswehra zaczęła brać udział w misjach wojskowych poza granicami Niemiec. Wissler zapowiedziała, że partia pod jej przewodnictwem nie weźmie udziału w żadnym rządzie, który wysyła swoich żołnierzy na zagraniczne misje.
„Co się tyczy zagranicznych misji Bundeswehry, to nie widzę żadnego pola do kompromisu”, powiedziała Wissler.
Jej możliwa konkurentka na stanowisko przewodniczącego Die Linke, Susanne Hennig-Wellsow, w tym samym wydaniu Der Spiegel opowiedziała się za przyzwoleniem na uczestnictwo niemieckich żołnierzy w zagranicznych wojnach. Uważa ona, że na każdą misję trzeba patrzeć oddzielnie, a lewica nie powinna rezygnować z tego powodu z możliwego udziału w rządzie. „Lewica powinna dać jasno do zrozumienia, że gotowa jest brać na siebie odpowiedzialność”, powiedziała Hennig-Wellsow.
Dotychczasowe władze Die Linke jednoznacznie są przeciw przedłużaniu mandatu żołnierzy Bundeswehry w Iraku.
„Ośmiokrotne zwiększenie wojennego uczestnictwa NATO w celu poparcia amerykańskich wojsk to drwina z irackiego parlamentu, który podjął decyzję o całkowitym wyprowadzeniu wszystkich obcych wojsk [z terytorium Iraku]”, powiedział dotychczasowa współprzewodnicząca Die Linke – Sevim Dağdelen.
Sobotnie wybory do władz niemieckiej lewicy określą jej pozycję na niemieckiej scenie politycznej na najbliższe lata.