Obserwatorzy zachodzą w głowę, co jest przyczyną nagłego ataku odwagi prezydenta Andrzeja Dudy wobec swojego dobrodzieja i pryncypała – Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent wystąpił przeciwko sztandarowej ustawie lidera PiS.
Andrzej Duda poinformował, że „absolutnie się nie zgadza” z tzw. „piątką dla zwierząt”, sztandarowym projektem Jarosława Kaczyńskiego. Projekt tej ustawy już wywołał tarcia w łonie nie tylko koalicji, ale też samej partii Prawo i Sprawiedliwość. Spowodowała wzburzenie części elektoratu wiejskiego i wśród biznesu futrzarskiego. Efektem tego były burzliwe demonstracje w stolicy. A teraz jeszcze na dodatek prezydent jednoznacznie oznajmił, że zrobi „wszystko, żeby nie dopuścić tej ustawy i tych przepisów w życie”.
Zdaniem prezydenta ustawa mająca na celu zmniejszenie cierpień zwierząt hodowlanych i domowych jest ciosem, który zadano wsi, „dopiero co wychodzącej z ubóstwa”.
Deklaracje tę i sugestię, że ustawę taką, gdyby została uchwalona, zawetowałby, Andrzej Duda złożył w trakcie zjazdu klubów „Gazety Polskiej”, gdzie udzielił wywiadu redaktorowi naczelnemu tego periodyku. Duda zadeklarował, że jego zgoda na ustawę w kształcie proponowanym przez Kaczyńskiego byłoby zdradą wobec ludzi, którzy głosowali na Dudę podczas wyborów prezydenckich. Powołał się też na liczne apele, kierowane pod jego adresem ze strony środowisk rolniczych, które, jak twierdzi prezydent w całości są przeciw tej ustawie.
Duda zwrócił tez uwagę, że projekt ustawy wszedł pod obrady w fatalnym momencie: kiedy pandemia zapowiada kryzys w gospodarce Polski. Andrzej Duda przypomniał też sobie podczas wywiadu, że ma „zobowiązania wobec społeczeństwa, wobec narodu”.
Nie wiadomo, co spowodowało, że lew wstąpił w pierś do tej pory lekceważonego i poniżanego na każdym korku prezydenta. Czy fakt, że to ostatnia kadencja, czy też próba stworzenia własnego środowiska politycznego i utrzymania się na powierzchni w polityce? Jedno jest pewne: deklaracja Dudy to wyzwanie dla Kaczyńskiego.