Hiszpański Trybunał Konstytucyjny uznał za nielegalną ustawę, na mocy której Katalonia zamierzała w ciągu półtora roku ogłosić niepodległość. Kampania wyborcza w Hiszpanii zaczyna się od mocnego uderzenia rządu Mariano Rajoya.
9 listopada parlament Katalonii uchwalił ustawę, na mocy której najbardziej uprzemysłowiony region Hiszpanii miał formalnie rozpocząć proces usamodzielniania się. Pierwszym etapem formowania państwowości miało być utworzenie niezależnego od Madrytu organu pobierającego podatki i odrębnej instytucji zajmującej się opieką społeczną. Ze 135 regionalnych deputowanych uzyskanie niepodległości poparło, po gorącej debacie, 72. Za ustawą lobbowała rządząca obecnie Katalonią proniepodległościowa koalicja Junts pel Sí. Przeciwko była prawicowa Partia Ludowa, centrowa partia Obywatele, lewicowi Katalońscy Socjaliści oraz związane z Podemos ugrupowanie Catalunya Si es que Pot. To ostatnie nie odrzuca samej idei niepodległej Katalonii, chce jednak, by o losach regionu rozstrzygnęło referendum wśród jego mieszkańców.
W ustawie znalazł się zapis wzywający regionalny rząd, by zaczął przygotowywać region do proklamowania niepodległościm, niezależnie od tego, jak do sprawy odniesie się Hiszpański Trybunał Konstytucyjny. Ten zaś zareagował tak, jak można było się spodziewać i tak, jak życzył sobie premier Mariano Rajoy oraz jego Partia Ludowa. To jeden z najszybszych w historii wyroków trybunału – rząd zawnioskował o ocenę katalońskiej ustawy 11 listopada, a wydano ją 2 grudnia, byle zdążyć przed początkiem kampanii wyborczej do parlamentu (startuje 4 grudnia). W ocenie trybunału, secesja jednego z regionów Hiszpanii jest niezgodna z konstytucją. Katalonia ich zdaniem nie ma prawa do niepodległości, a w razie proklamacji niepodległości – straciłaby członkostwo w Unii Europejskiej. Bez tego regionu Hiszpanii ubyłoby 7,5 mln mieszkańców i 20 proc. PKB.
Uzyskawszy korzystny wyrok Trybunału, rząd zabrał się za opracowywanie ustaw, które umożliwią zawieszanie w obowiązkach urzędników opowiających się za niepodległością Katalonii. Przewidując taki obrót sprawy, przewodnicząca katalońskiego parlamentu Carme Forcadell już zaczęła łagodzić retorykę katalońskich polityków, sugerując, że ustawa z 9 listopada niczego nie przesądzała. Forcadell powiedziała, że wyrażono w niej jedynie powszechne uczucia i życzenia Katalończyków. Pojednawcze słowa niczego jednak nie dadzą. Rząd Partii Ludowej uznaje tylko jedno rozwiązanie – status quo. Wszystko inne będzie zwalczał wszelkimi środkami.
[crp]