Nie da się inaczej nazwać pisma z polskiej ambasady, które skierowano w marcu z polskiej ambasady do czeskiego ministerstwa zdrowia. Podpisał się pod tym kuriozum zastępca polskiego ambasadora, Antoni Wręga.
Wręga pisze w swoim piśmie: „Uważamy za niefortunne z punktu widzenia stosunków czesko-polskich, jeśli propozycje legislacyjne dotyczące legalizacji komercyjnej turystyki aborcyjnej są otwarcie uzasadniane zamiarem obejścia polskiego ustawodawstwa chroniącego nienarodzone życie ludzkie i jeśli te propozycje mają na celu zachęcenie polskich obywateli do łamania polskiego prawa. Przyjęcie tak umotywowanych zmian legislacyjnych wydaje nam się krokiem niezgodnym z doskonałymi stosunkami między naszymi krajami”.
Polski MSZ: alles in Ordung
Z kolei sekretarz stanu w polskim MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk nie widzi w tym piśmie niczego nadzwyczajnego. Uważa, że monitorowanie prawa państw trzecich pod kątem „zachęcania” polskich obywateli do naruszania prawa polskiego i zaniepokojenie tym placówki dyplomatycznej jest wręcz obowiązkiem placówki dyplomatycznej.
Polski dyplomata we wspomnianym piśmie powołał się na orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Wiadomo, że jego wiarygodność w Unii Europejskiej jest podważana, podobnie jak i jego orzeczenia.
Nie jest jasny cel pisma Antoniego Wręgi, ponieważ skierowano je do czeskiego ministerstwa zdrowia, które ma nikły wpływ na proces legislacyjny. Tym akurat zagadnieniem zajmuje się czeski Senat. Tam właśnie zaproponowano poprawki do ustawy, określające, na jakich warunkach obywatelki innych państw mogą w Czechach przeprowadzać aborcję. Wcześniej resort zdrowia Czech podkreślił, że Polki będą mogły legalnie poddawać się w Czechach aborcji, nawet jeśli przyjechały tam wyłącznie w tym celu.
Czeska odpowiedź
Na pismo Wręgi odpowiedział minister zdrowia Republiki Czeskiej, Jan Blatny. Kulturalnie zwrócił uwagę, że nie jest właściwym adresatem pisma, bo to leży w gestii Senatu. Jednocześnie wskazał, że „aktualna interpretacja ministerstwa o przeprowadzaniu aborcji przez cudzoziemki z krajów Unii Europejskiej, w tym z Polski, jest zgodna z prawem krajowym i europejskim”. Czescy dziennikarze uważają, że interwencja zastępcy polskiego ambasadora nie przyniesie żadnych skutków.
Czekamy na wytyczne ambasady Arabii Saudyjskiej, by polska policja zapobiegała odkrywaniu twarzy przez obywatelki tego kraju podczas pobytu w Polsce.