Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje system kontroli i kar dla sędziów, z których winy przedłużane jest postępowanie sądowe. Bez wątpienia decyzja ta wywoła euforię w społeczeństwie.
Resort Zbigniewa Ziobry proponuje karanie sędziów za nieuzasadnione przedłużanie postepowania przed sądem. Słabo aktywni sędziowie mieliby płacić obniżeniem uposażenia o 10 – 15 proc, jeżeli udowodnione zostanie, że postępowanie się ślimaczy z winy sędziego. Ewentualne odszkodowania sędziowie płaciliby również z własnych kieszeni.
Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy swój nowy pomysł kolejnych restrykcji faktem, że w Europejskim Trybunale w Strasburgu około 600 spraw z Polski dotyczy właśnie przedłużającego się postępowania przed sądem. Dotychczasowe rozwiązania, polegające na rozpatrywaniu skarg na sędziów przez innych sędziów, nie zdają egzaminu, ponieważ stosują oni zasadę solidarności korporacyjnej – uważa resort sprawiedliwości. W zamian proponuje specjalnie stworzoną instytucję, złożoną ze specjalnych ławników. Nie wiadomo, czy ławnicy ci mieliby wykształcenie prawnicze , a zatem niezbędną wiedzę, pozwalającą ocenić ewentualną winę sędziego, czy też chodzi o formę instytucji, prezentującą tzw. sprawiedliwość ludową, co wpisywałoby się w pisowskie rozumienie sprawiedliwości.
Niezależnie od tego, że jest to w swojej istocie zamach na niezawisłość sądów, czyli fundament państwa prawa, trudno odmówić racjonalizmu takiemu postepowaniu rządowi Beaty Szydło. Od dawna sądy poddawane są krytyce za przewlekłość postepowania właśnie. Wskazują na to badania różnych instytucji, w tym międzynarodowych. Raport Fundacji Court Watch z 2015 r. wskazuje, że jedynie 25 proc. Polaków ma zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, a lista zarzutów jest naprawdę pokaźna: spóźnienia sędziów, spadające z wokandy sprawy, poczucie naruszenia zasad sprawiedliwości, brak dostępu do informacji – to tylko niektóre z nich.
Można więc oczekiwać, że ten ewidentny zamach na niezawisłość sądów może znaleźć w tzw. szerokim społeczeństwie szerokie poparcie.
[crp]