Boko Haram, okupujące przez ostatnie lata północne prowincje Nigerii, zniszczyło ziemie uprawne i drogi, przez co niemożliwe jest dowiezienie żywności głodującym. Sytuacja w najludniejszym kraju Afryki jest dramatyczna.
Trwająca od 2009 roku wojna z jedną z najgroźniejszych islamskich sekt na świecie, Boko Haram, zmusiły 2 mln ludzi do opuszczenia swoich domów. Rolnicy nie byli w stanie uprawiać ziemi, przez co w ogóle nie produkuje się żywności, z drugiej strony poziom zniszczeń doprowadził do sytuacji, w której całe tereny zostały odcięte i nie da się do nich dowieźć pomocy humanitarnej. Z jednego tylko stanu Borno uciekło więcej osób, niż w sumie przyjechało w ciągu ostatniego roku do Europy w ramach tzw. „kryzysu uchodźczego”. W obozach w Maidiguri, stolicy stanu, koczują dziesiątki tysięcy ludzi, dla których nie wystarcza pomocy – a tam i tak sytuacja jest najbezpieczniejsza.
W lasach wciąż niedobitki Boko Haram walczą z armią rządową. – Jeśli nie uda nam się dotrzeć z pomocą, w przyszłym roku z głodu umrze kolejnych 120 tys. ludzi, większość z nich będą stanowić dzieci – mówi Orla Fagan, rzeczniczka nigeryjskiego oddziału UNOCHA, agencji ONZ ds. humanitarnych. Kevin Watkins z organizacji Save the Children twierdzi, że w rzeczywistości nikt nie jest w stanie oszacować rozmiaru tragedii. – Są regiony, do których jak dotąd nikomu nie udało się dotrzeć, a w których według sygnałów, które do nas docierają, mieszkają setki tysięcy ludzi w stanie poważnego bądź skrajnego niedożywienia – mówi. – To miejsca, w których jest prawdopodobnie znacznie gorzej niż tam, gdzie działamy. Według naszych wyliczeń mowa o 400 tys. głodujących dzieci; w ciągu następnego roku 200 z nich będzie umierać dziennie, o ile organizacje humanitarne nie znajdą narzędzi, żeby dostarczyć im pomoc. – Mimo tak przerażającej skali głodu w Nigerii, sytuacja w ogóle nie interesuje społeczności międzynarodowej, to szokujące – mówi Watkins. ONZ zdobył jak dotąd mniej niż połowę środków, które jego zdaniem są konieczne do działań humanitarnych.
– Większość rolników przez ostatnie cztery lata nie była w stanie siać i zbierać plonów – mówi Kashim Shettima, naczelnik stanu Borno, najbardziej wyniszczonego przez powstanie. – Boko Haram uniemożliwiło dostęp do ich własnych gospodarstw rolnych 80 proc. mieszkańców regionu.
Jak podaje Fagan, według wyliczeń ONZ 55 tys. ludzi znajduje się obecnie w ostatnim, najostrzejszym stadium niedożywienia, czyli na granicy śmierci głodowej. Na czwartym, przedostatnim poziomie, określanym jako kryzysowy, znajduje się 1,8 mln ludzi, a na trzecim, na którym wciąż wymagana jest natychmiastowa pomoc, 6,1 mln osób. Do przyszłego roku liczby te mają wzrosnąć – w sumie do ponad 10 mln ludzi. – To największy kryzys żywnościowy na świecie – mówi Fagan. – Mimo to jest kompletnie ignorowany. To co dzieje się dzisiaj w Aleppo, to koszmar, ale sytuacja w północno-wschodniej Nigerii nie jest lepsza.